piątek, 20 marca 2015

Lichotek i Dragodon (przedpremierowo).


Tytuł: Lichotek i Dragodon
Cykl/ Seria: Lichotek Stubbs (t.2)
Autor: Ian Ogilvy
Wydawnictwo: Literackie
Oprawa: miękka
Premiera: 09.04.2015
Drugi tom przygód chłopca o imieniu Lichotek, miałam okazję poznać jeszcze przed premierą wydawnictwa Literackiego. Do dziewiątego kwietnia pozostało sporo czasu, więc mam nadzieję, że uda mi się was odpowiednio namówić na zakup takiej lektury. Jeśli czytaliście tom pierwszy, byliście nim zachwyceni, sięgnięcie po część drugą. Jednak w momencie gdy początek historii nie jest wam znany, nie martwcie się na zapas, bo zaległości można nadrobić. Druga część naturalnie nawiązuje do pierwszej, ale też stanowi osobną historię i opiewa inne przygody małego Lichotka. Lubicie filmy Burtona i cykl książkowy stworzony przez Snicketa "Seria Niefortunnych Zdarzeń"? Jeśli na to pytanie odpowiadacie twierdząco uważam, że postać Lichotka Stubbs przypadnie wam do gustu. Ja zapałałam ogromną miłością do tego bohatera - oczywiście miłością jaką można darzyć fikcyjną postać :) Poprzedni tom wywarł na mnie masę pozytywnych emocji, a okrutnego Deptacza mogłabym zgładzić gołymi rękami! Jak potoczyły się dalsze losy Lichotka? Czytajcie dalej, ale zaznaczam, nie zdradzę wam wszystkich ciekawych kąsków, by nie zepsuć niespodzianki. 

Lichotek Stubbs chyba wreszcie jest szczęśliwy. Pokonał Bazylego Deptacza, demonicznego czarnoKsiężnika, opiekuna, który umieścił go w makiecie elektrycznej kolejki. Tak postępują tylko ci zepsuci do szpiku kości, wyzbyci jakichkolwiek głębszych uczuć. Na szczęście, Lichotek udowodnił, że nawet jeśli się jest małym, bezbronnym chłopcem, można wywalczyć wiele... Rodzice chłopca zostali odnalezieni, więc teraz cała rodzina nadrabia stracony czas. 
Pewnego dnia, państwo Stubbs i Lichotek, wybierają się na Wyspę Śmiechu, ale wcale nie będą mieli okazji wybuchnąć głośnym, pełnym radości chichotem. Czują, że za chwilę wydarzy się coś złego, zagrożenie dosłownie wisi w powietrzu, więc rodzina doświadczona wcześniejszymi wydarzeniami, postanawia opuścić centrum rozrywki. Niestety, zło czai się wszędzie i nie jest tak łatwe do uniknięcia. Niedługo po tym strasznym zdarzeniu, mama Lichotka zostaje porwana, a ojciec traci zmysły przez rzucony zły czar. Chłopiec zostaje na polu walki sam jak palec, musi uratować rodziców, a jedyną szansą na ich ocalenie, jest podróż do źródła zła. Tym razem Lichotkowi będzie ciężko, ponieważ przeciwników do pokonania ma przed sobą znacznie więcej. Wcześniej tylko Deptacz utrudniał chłopakowi życie, teraz wrogowie są liczniejsi, mocniejsi, a ich dowódca, to najbardziej przerażające stworzenie. Trzymajcie kciuki za Lichotka i nie wątpcie w niego nawet przez chwilę! 

Tom drugi charakteryzuje mroczność, masa niebezpieczeństw, ale i spora dawka dobrego humoru. W książce "Lichotek i Dragodon", wydarzenia rozgrywają się poza miejscem zamieszkania chłopca, ogólnie tych niesamowitych zwrotów akcji jest więcej, aniżeli w części pierwszej. Oczywiście powieść ma swój unikalny, specyficzny klimat, od razu poznajemy, że za tym wszystkim stoi Ogilvy i jego bogata wyobraźnia. Nietypowe dialogi, duża czcionka, minimum opisów sprawiają, iż całość czytamy szybko, z przyjemnością i niesłabnącym  zapałem. Lichotek nic się nie zmienił, dalej jest dzielnym, miłym, strasznie doświadczonym przez los chłopcem. W książce pojawia się jeszcze psiak, więc do opowiadanej historii wprowadzono pewne urozmaicenie. Jak to bywa u Pana Ian'a, bohaterowie, a szczególnie ci źli, mają ciekawe nazwiska: Makabrycy Chrzęst, Zakucjusz Pała, Państwo Zagrzeb i tak dalej. No spróbujcie nie roześmiać się podczas czytania :) 

Dzieci pewnie nie trzeba będzie długo namawiać do czytania "Lichotka", gorzej sprawa wygląda z dorosłymi. Oni zwykle dość sceptycznie są nastawieni do podobnych historii, ale ja kompletnie odbiegam od tego szanownego grona. Lichotka polubiłam już w przypadku tomu pierwszego, także i drugą częścią nie mogłam być rozczarowana. Czasem potrzebuję przeczytać coś, co oderwie mnie chociaż na chwile od szarej, bezbarwnej, smutnej codzienności. Zasiadam w głębokim fotelu, biorę kubek z herbatą, a w dłoni dzierżę "Lichotka" i podróżuję sobie do całkowicie innego świata. Tam magia wypełnia każdą chwilę, dobro zawsze zwycięża, a radość z osiągniętego sukcesu, sięga zenitu i wypełnia nawet czytelnika. 

Jak zwykle oprawa graficzna książki, stanowi potężny atut dzieła, oraz urozmaica i przyciąga większą część odbiorców. Stoi za tym wspaniały, bezkonkurencyjny Chris Mould. Gdyby nie on, Lichotek zyskałby w moich myślach całkowicie inną postać. Jeśli jeszcze nie poznaliście sympatycznego, zabiedzonego, ale jakże przyjaznego chłopca, szybciutko nadrabiajcie zaległości, bo stracicie naprawdę dużo! 

OCENA
5 / 5 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz