niedziela, 30 marca 2014

Dom nad jeziorem smutku.

Obrazek Dom nad jeziorem smutku

Autor: Marilynne Robinson
Wydawnictwo: M
Oprawa: miękka
Liczba stron: 212
Cena okładkowa: 29.90 zł
Śliczna okładka książki powodowała u mnie napływ pozytywnych emocji chociaż domyślałam się, że i smutek na kartach dzieła się pojawi. Jezioro spowite mgłą, napawa mnie ciekawością, wiem że całość skrywa jakąś tajemnicę. Wiecie ile zajęło mi przeczytanie tych dwustu dwunastu stron ? Ponad tydzień ! To chyba mój rekord jeśli chodzi o długie czytanie. Aczkolwiek nie ma to związku z nudnością lektury... Ja po prostu pragnęłam dokładnie poznać myśli i zamierzenia autorki bo historia tu przedstawiona, nie raz wycisnęła łzę. W dodatku obce mi są siostrzane relacje gdyż jako jedynaczka nie mam bratniej duszy której mogłabym wszystko powiedzieć. Zanim przejdę do przedstawienia wam swych wrażeń na temat książki, muszę dorzucić parę zdań na temat fabuły.

"Dom nad jeziorem smutku" to historia dwóch sióstr: Ruth i Lucille. Dziewczynki już od najmłodszych lat nie mają życia usłanego różami. Trafiają pod opiekę różnych ludzi i tak naprawdę ta wędrówka odciśnie piętno na ich późniejszym zachowaniu. Najpierw dziewczynkami zajmuje się babcia, potem śmieszne siostry dziadka, a w końcu za wychowanie Ruth i Lucille wzięła się ekscentryczna ciotka Sylvie. W tle całej historii pojawia się motyw jeziora - miejsca kojarzonego z wieloma tragediami. To właśnie w tym miejscu zginęła matka dziewczynek i nie tylko...

Książka przypadnie do gustu tym, którzy cenią sobie literaturę z dawką psychologizmu. Ja nie przepadam za takimi czytadłami, ale nie mogę stwierdzić, że przy dziele Robinson nudziłam się jak mops. Książka składnia do przemyśleń i z pewnością nie dacie rady przeczytać ją w jeden wieczór. Oczywiście dla chcącego nic trudnego, jednakże ja wybrałam inną drogę: chęć zrozumienia autorki. Powieść jest dosyć senna, tocząca się w ślimaczym tempie, ale to chyba jej urok. Ma w sobie to coś, co nie pozwala odrzucić ją na szafkę i wrócić do codziennych czynności. Język którym posługuje się autorka jest barwny, obrazowy i nadający powieści "smaku". Na pewno "Dom nad jeziorem smutku" wymaga spokoju podczas czytania i dłuższej chwili wolnego czasu. Bohaterowie są zarysowani jako osoby dość skomplikowane i aby ich rozszyfrować też potrzebujemy odpowiedniego zapoznania z sytuacją. Sama nie do końca wiem, co przykładowo sądzić o jednej z sióstr- Lucille. Myślę, że Robinson stworzyła literackie arcydzieło, które warto poznać by zakosztować tego swoistego piękna. Jeśli szukacie lekkich historyjek na jeden wieczór, to powinniście się wystrzegać tej powieści. Może i okładka wydaje się być bajkowa, lecz wnętrze prezentuje się diametralnie inaczej...

OCENA
4 / 5 

czwartek, 20 marca 2014

Kolorowe szkiełka.


Autor: Mirosława Kareta
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Zysk i Spółka Wydawnictwo
Oprawa: miękka
Liczba stron: 423
Cena: aktualnie 29.51 zł

Jestem prawie przekonana, że czasem macie dość tego swojego nudnego życia. Są momenty gdy praktycznie przez cały dzień szwendacie się bez celu, sami nie wiecie na co macie ochotę. Kolejny dzionek jest podobny do tego, który przeminął, chcecie coś zmienić, zacząć działać. Obecnie nasze społeczeństwo charakteryzuje pazerność, niedocenianie małych rzeczy, pogoń za pieniądzem. Osobiście sama tego wszystkiego doświadczam i uwierzcie mi, że czasem nie mam ochoty podnosić się z łóżka. Jednak po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że nie tędy droga... Nie można uciekać przed gnającym do przodu światem i ludźmi. Domyślam się, że z podobnymi rozterkami "biła się" główna bohaterka książki "Kolorowe szkiełka" - Marta.

Marta to absolwentka historii sztuki, obecnie pracująca jako sekretarka w niewielkiej kancelarii prawnej. Mieszka w kamiennicy na krakowskim Kazimierzu - to moje bliskie tereny:) Marta związana jest z Adamem, lecz nie wie sama czy to właśnie z nim chciałaby spędzić resztę swego życia. Mężczyzna natomiast ma naprawdę poważne plany w stosunku do niej. Kobieta jednak i tak czuje się samotna pomimo męskiego ramienia obok. Może to kwestia całkowitego braku zrozumienia ? W pewien listopadowy wieczór, nasza bohaterka spotyka przed domem sześcioletniego chłopca, kompletnie pozostawionego bez opieki. To Adrianek, syn narkomanki. Marta po pewnym czasie staje się mu bliższa, chłopiec stopniowo zaczyna jej ufać. To spotkanie z pewnością stanie się punktem zwrotnym w życiu kobiety. 

Przyznaje się, że nigdy nie słyszałam o autorce tej książki, a przecież jest to nasza rodzima pisarka. No wstyd totalny, ale obiecuje poprawę :) Okładka książki wzbudziła we mnie takie ciepłe uczucie w okolicy serducha i po części zachęciła do lektury. Wiecie co ? Po paru stronach, zachęta wcale nie była mi potrzebna. Nie łudźcie się jednak, że jest to książka lekka, idealna do szybkiego czytania bez konieczności ruszenia szarych komórek. Dzieło Karety dotyka bardzo poważnych, rodzinnych problemów, które praktycznie mogą dotyczyć każdego z nas. Tutaj trudności jest cała masa i szczerze powiedziawszy, to dziwiłam się, że może być ich aż tyle w jednej książce: adopcja, alkoholizm, narkomania, miłość do mamy, porzucenie dziecka. Wymieniłam tylko część, ale na czoło wysuwa się głównie jeden - wątek rodziny patologicznej małego Adriana. To zagadnienie wzbudziło we mnie najwięcej emocji, gdyż wyobraźcie sobie, że chłopiec i tak bezgranicznie kochał swą mamę, pomimo tego, że ta nie potrafiła stworzyć dla niego domu bezpiecznego i pełnego ciepła. Nasuwa się więc w tym momencie pytanie, czy zabieranie dzieci od "takich" rodziców jest rozwiązaniem prawidłowym? Ja w głębi duszy już odpowiedziałam sobie co o tym wszystkim myślę, teraz kolej na was. 

Sama postać Marty jest przez autorkę odpowiednio zarysowana i przedstawiona. Osobiście nie podoba mi się tylko zachowanie kobiety, dla której częsta zmiana partnera niczym rękawiczki, nie jest niczym złym. Troszkę to wszystko kontrastowe w porównaniu z problemem Adrianka prawda ? No cóż, wy oczywiście nie musicie traktować tego jako defekt lektury. "Kolorowe szkiełka" czytałam dosyć długo, co jest raczej w moim przypadku rzadko spotykane. Myślę, że wiąże się to z potężną dawką emocji jakie podaje nam Kareta. Wiele fragmentów tak mną wstrząsnęło, że i łza potoczyła się po policzku. To chyba pozytywna oznaka jeśli chodzi o zrozumienie czytelnika z autorem. Nie wiem czy dla wszystkich, taka powieść obyczajowa może okazać się warta przeczytania, ja jednak będę was zachęcać do tego by poznać historię Marty i Adriana. Rozterki bohaterów są jak najbardziej aktualne, a więc mające swe odzwierciedlenie w rzeczywistości. A i wiecie co ? Nie zdradzę wam samej istoty tytułu, to już wasze, osobiste zadanie domowe! 

OCENA
4,5 / 5

środa, 19 marca 2014

Kudłaci Kucharze już w Polsce!

Jeden z największych bestsellerów o odchudzaniu od dziś w księgarniach. Kudłaci Kucharze, czyli Si King i Dave Myers, są prawdziwymi miłośnikami jedzenia – pyszne potrawy to ich prawdziwa pasja. Ale pewnego dnia musieli przyznać, że trochę przesadzili… Postanowili więc coś zmienić – i odnieśli sukces! Nie chcąc rezygnować z przyjemności gotowania oraz jedzenia, wymyślili potrawy, w których mało jest kalorii, a mnóstwo smaku.
Już dziś możesz mieć przełomową książkę kucharską Kudłaci Kucharze na diecie. Posłuchaj, jak Si King i Dave Myers, wspaniali kucharze o wielkich sercach, opowiadają o swoim pomyśle na życie – bez katowania się dietami, bez rezygnowania z przepysznych dań [http://youtu.be/RgxhcrLN40M ]. Jeżeli tak jak Kudłaci Kucharze kochasz jedzenie, a jednocześnie chcesz jeść zdrowo i stracić na wadze – ta książka jest dla ciebie.
Wydawcą książki w Polsce jest wydawnictwo Insignis.


wtorek, 18 marca 2014

Osaczona.

Tytuł: Osaczona.
Autor: Tess Gerritsen
Wydawnictwo: Mira
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Puellanova.pl
Oprawa: miękka
Liczba stron: 304
Cena okładkowa: 34.99 zł

Nie wiem czy jest to jakieś dziwne zachowanie, ale zanim przystąpiłam do lektury, wpatrywałam się w okładkę książki jak urzeczona ;) Ten zakrwawiony nóż i intrygujący tytuł przyciągnęły mój wzrok. Kiedy już się naoglądałam, sięgnęłam głębiej, do celu... I co ? Przepadłam na kilka godzin i zanim się spostrzegłam zegar wybił godzinę 23. Po raz pierwszy przeczytałam dzieło Gerritsen w błyskawicznym tempie, chociaż nie jest to moja pierwsza książka tej autorki. Nawet za takim gatunkiem literackim nie przepadam jakoś na potęgę... No cóż, czasem sama siebie zaskakuję, ale to chyba dobrze :) Bardzo polubiłam jedną z bohaterek co zdarza mi się niezbyt często. Oczywiście nigdy nie popadam w samouwielbienie, to tak w ramach ujednolicenia informacji :) Gerritsen w swych dziełach, nie zawiera długich wstępów tylko od razu przechodzi do rzeczy. Tak więc i ja już wyjaśniam wam z czym mamy tutaj do czynienia. 

Miranda Wood po powrocie do domu, znajduje w swej sypialni byłego kochanka Richarda Treimana... w strugach krwi. Ktoś zamordował go najzwyklejszym nożem kuchennym i nie jest to ona. Fakt, zerwali ze sobą, mieli się już nigdy nie spotykać, ale Richard jak to uparty bogacz, nie chciał tak łatwo z pięknej kobiety zrezygnować. Ojciec dwójki dzieci, mąż pedantycznej żony, właściciel lokalnej gazety, staje się łakomym kąskiem dla zabójcy. Wszystkie zarzuty spadają na Mirandę, bo przecież to w jej domu odnaleziono ciało. Niewinna kobieta trafia za kratki, lecz po pewnym czasie ktoś anonimowo wpłaca za nią sporą kaucję. Tylko kto ? Cała sytuacja budzi ogromne zainteresowanie brata ofiary, Chesa. Stara się on rozwikłać zagadkową śmierć Richarda, stopniowo zbliża się do Mirandy i to z jej pomocą próbuje złapać zbrodniarza. W końcu Chese dawno temu opuścił te strony, a Miranda jako mieszkanka lepiej zna wszystkich mieszkańców okolicy gdzie popełniono morderstwo. Dodatkowo kobieta staje się ofiarą bezwzględnego, tajemniczego osobnika, który za wszelką cenę chce skrócić jej życie...

Gerritsen już na wstępie daje czytelnikowi potężną dawkę napięcia. Sprawia, że od książki po prostu nie można oderwać wzroku i na siłę chce się rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci Treimana. Jedyną pewną informacją dla nas jest niewinność Mirandy. Wszystkie pozostałe "dane" są mocno zagmatwane, a autorka dodatkowo daje nam fałszywe tropy prowadzące do odnalezienia zabójcy. Akcja trzyma w napięciu praktycznie do ostatniej strony, a przecież o to chodzi :) Na końcu wszystkie elementy łączą się jak w układance, lecz aby tak się stało, musimy przebrnąć przez te trzysta stron w poszukiwaniu prawdy. Autorka dodatkowo urozmaiciła swą książkę wątkiem miłosnym. Nie jest to zabieg niezbędny, ale nadający całości ciekawego wymiaru, chociaż wiem, że dla niektórych stanie się on sporym defektem. Mnie się tam podobało ;) Wykreowani bohaterowie są określeni bardzo realistycznie i prawdziwie. Jak już wspominałam jedna z postaci, a dokładniej Miranda, spodobała mi się na tyle, że przez całą książkę trzymałam za nią mocno kciuki ! Ilość opisów miejsc i akcji nie przytłacza, nie rozprasza. Ogólnie książka jest dopracowana na całego i nie widzę w niej jakichkolwiek wad. Sądzę, że spodoba się fanom kryminałów, którzy docenią znakomity kunszt pisarski Tess Gerritsen. 

OCENA
5 / 5

poniedziałek, 17 marca 2014

Zobaczyć iskry.


Autor: Grażyna Kamyszek
Wydawnictwo: Białe Pióro
Oprawa: miękka
Liczba stron: 255
Cena okładkowa: 29.90 zł
Nie będę ukrywać, ani też mydlić wam oczu, że obecnie w naszym kraju dzieje się dobrze, każdemu wystarcza do pierwszego, mamy co chcemy itp. Po co kłamać jak sami doskonale wiecie, iż czasem trzeba wyjechać by zarobić parę groszy na chleb. Rzeczywistość jest naprawdę brutalna... Nawet w mojej miejscowości dwie rodziny zostały zmuszone do opuszczenia polskich granic tylko po to, by ich dzieci miały możliwość późniejszego podjęcia pracy. Mają nadzieję na lepsze życie, a w podobnej sytuacji znalazła się bohaterka książki Grażyny Kamyszek - Renata. 

Renata Sadzik to dwudziestodziewięcioletnia, ambitna kobieta pracująca w polskiej szkole jako nauczycielka niemieckiego. Niestety jak to u nas bywa, szkoła w której uczy Sadzik przestaje istnieć. Podkreślając ... Renata zostaje bez pracy i co ważne, ciężko jest jej znaleźć nową. CV rozsyłane do wielu firm, jakoś żadnego właściciela nie przekonuje. Dodatkowym, dobijającym faktem dla Sadzik, jest zdrada jej chłopaka z którym wiązała jakiekolwiek nadzieje na wspólną przyszłość. Gdy dowiaduje się o możliwości wyjazdu za granicę, a dokładniej rzecz ujmując, do Niemiec, nie zastanawia się ani minuty lecz rusza w nieznane. To w końcu jedyna szansa na przetrwanie ! Kobieta będzie się tam opiekować Martinem, starszym panem na wózku inwalidzkim. Czy jakoś dojdą ze sobą do porozumienia ? Co ciekawe Renata jest uderzająco podobna do narzeczonej Martina sprzed lat, także tutaj czytelnik otrzymuje od autorki dawkę tajemniczości :) Jak potoczą się dalsze losy Renaty ? Czy na obczyźnie odnajdzie szczęście ? I skąd wziął się pomysł na "iskry" w tytule ? 

Grażyna Kamyszek jest idealnym obrazem osoby, która nigdy nie rezygnuje ze swych marzeń. Książkę napisała będąc na emeryturze, chociaż całe życie marzyła o stworzeniu swej własnej powieści. Niestety wiecie jak to z czasem na tego typu rzeczy bywa, szczęście jednak, że autorka wreszcie się zdecydowała bo książka "Zobaczyć iskry" to dla mnie majstersztyk ! Tematyka jak najbardziej na czasie, chociaż na początku miałam pewne obawy, czy może nie zostanę w jakiś sposób zanudzona perypetiami dorosłej kobiety, która raczej w życiu łatwo nie ma. Przecież już tyle pozycji przeczytałam na ten temat, ale... jednak nie, miło się zaskoczyłam, gdyż Kamyszek prowadzi swą wykreowaną historię z prawdziwym smakiem. Odrobina humoru, swoboda językowa i sukces murowany :) Sama bohaterka jest taką osobą, z którą utożsamić się może każdy. Jej problemy nie są wyssanymi z palca opowiastkami autorki, lecz prawdziwymi rozterkami nas, Polaków. Wystarczy postawić się na miejscu Renaty i już mamy wierny obraz trudnej sytuacji zaaklimatyzowania się na obczyźnie. Na szczęście pan Martin był bardzo przychylny w stosunku do Sadzik, także miała ona jakiś swój punkt oparcia w tym pogmatwanym życiu. Oczywiście w książce "Zobaczyć iskry" pojawia się wątek miłosny, nie może być inaczej ;) Renata poznaje fizjoterapeutę, więc coś z tego wyniknie. Autorka jednak świetnie wplotła ten uczuciowy dodatek tak, że nie przyćmiewa całej fabuły książki. Bardzo ciekawym zabiegiem literackim Kamyszek, jest odwołanie do trudnej sytuacji między ludźmi po katastrofie smoleńskiej. Nie obawiajcie się jednak rozbudowanej opowieści politycznej. Grażyna Kamyszek wykonała kawał dobrej roboty, a ja już czekam na kolejne jej dzieło z potężną niecierpliwością. "Zobaczyć iskry" miejscami śmieszna, miejscami wzruszająca, jest jak dla mnie lekturą na wysokim poziomie podkreślając fakt, że to debiut autorki. 

OCENA
5 / 5

Cuda Archanioła Gabriela. Opieka i wsparcie od poczęcia aż do starości.


Autor: Dr Doreen Virtue
Oprawa: miękka
Liczba stron: 200
Cena okładkowa: 39.90 zł 
Niby tematyka książki nie należy do moich ulubionych, ale pozycję przeczytałam z wielką przyjemnością i sądzę, że kiedyś do niej powrócę. Jeśli jednak nie uda mi się wypełnić postanowienia związanego z ponownym jej czytaniem, dzieło Virtue trafi do kogoś w ramach prezentu. Skąd taki plan ? Rzadko można spotkać w dzisiejszych czasach tak cudnie wydaną publikację. Ilustracje w książce są po prostu przepiękne, barwne, żywe, całość wydrukowana na kredowym papierze. Myślę, że każda osoba kochająca książki ucieszy się z takiego prezentu. Tematem przewodnim dzieła jest postać Archanioła Gabriela. Mnie On zawsze kojarzył się z opiekunem dzieci, rodzicielstwem czy narodzinami. W końcu to przecież Archanioł Gabriel zwiastował Maryi poczęcie Jezusa, a Elżbiecie Jana. Dzięki książce teraz już wiem, że mogę się do Niego zwracać w każdym momencie swego życia. Co ciekawe Gabriel pomaga jeszcze ludziom w podróży, pary starające się o maleństwo mogą skierować właśnie do Niego swe żarliwe prośby. Autorka już na wstępie zaznacza, że książka nie ma na celu nawracać czytelnika, bądź też zmuszać kogokolwiek do gwałtownego zrywu modlitewnego. To chyba ważna zaleta niniejszej pozycji.

Książka została podzielona na osiem rozdziałów, a każdy z nich dotyczy umiejętności i poszczególnych zagadnień dotyczących Archanioła Gabriela. Na wstępie poznamy postać Archanioła pod kątem wpisów w źródłach historycznych i biblijnych. Potem już zaznajomimy się z poszczególnymi etapami i problemami życia ludzkiego, gdzie Gabriel będzie mógł nam pomóc. Nie obeszło się i bez relacji osób, które doświadczyły wstawiennictwa tego właśnie wysłannika Niebios. Te momenty w książce, okazały się być dla mnie tymi najbardziej wzruszającymi i budzącymi ogromne zdziwienie. Często czytałam taki fragment dwa, trzy razy bo wszystko wydawało się być nieprawdopodobne, lecz prawdziwe... 

Lektura książki poza wspaniałą oprawą graficzną, jest niesamowitym przeżyciem dla każdego chrześcijanina. Autorka niczego w żaden sposób czytelnikowi nie narzuca, pozycja literacka nie ma w sobie grama naukowego tonu. Sama postać Archanioła Gabriela jest ogromnie ciekawa i okryta warstewką tajemniczości. Po szybkim przeczytaniu dzieła Virtue mam bardzo miłe, pełne ciepła odczucia i wspomnienia. Tak jak już wspominałam, jeśli do książki nie powrócę ( z braku wolnego czasu), to z pewnością stanie się ona podarkiem dla najbliższej memu sercu osoby.

OCENA
5 / 5

sobota, 15 marca 2014

Złapać króliczka.


Autor: J. M. R. Michalski
Wydawnictwo: Białe Pióro
Oprawa: miękka
Liczba stron: 328
Chociaż książkę przeczytałam jakiś tydzień temu, to do dziś nie potrafię dokładnie jej ocenić. Może dylemat ten ma swe źródło w moim niewielkim doświadczeniu związanym z czytaniem tego typu pozycji. Jakoś rzadko na swej drodze spotykam książki, które zaskakiwałyby czytelnika tak dosadnym słownictwem. Nie chodzi nawet o same wulgaryzmy, ale o dokładne opisy stosunków miłosnych głównego bohatera z kolejnymi "króliczkami". Nie bez wpływu na mą opinię jest ciągłe porównywanie dzieła Michalskiego do słynnego ostatnimi czasy Grey'a. O ile Grey'a nie doczytałam do końca i odrzuciłam w ciemny kąt biblioteczki, to "Złapać króliczka" pochłonęłam w dwa dni. O czymś to świadczy prawda ? I to w tym przypadku na korzyść polskiego autora:) Michalski jest niewiele ode mnie starszy, doszłam więc do wniosku, że dokładnie "się zrozumiemy", a nawet zaprzyjaźnimy na polu autor - czytelnik. Akcja rozgrywająca się w naszym kraju i opowiadająca historię dwudziestodwuletniego Kacpra Zamojskiego, też jest swego rodzaju plusem dla zwyklaczka takiego jak ja. No i fakt, że niedawno skończyłam studia i mam pewne odzwierciedlenie tego kręgu osób czujących się wolnymi, pozwoliło w miarę dokładnie zrozumieć zamysł autora. 

Kacper został zdradzony. Jego dziewczyna Karolina w dniu swych urodzin wystawia mu niezłe widowisko co skutkuje totalną zmianą zachowania młodego chłopaka. Swoje trzy grosze wciska też najlepszy przyjaciel Zamojskiego, Wrona, który wie co oznacza, życie pełne luzu. I tak dwaj faceci rzucają się w wir imprez, podrywów i spotkań bez najmniejszych zobowiązań. Kacper w głębi duszy nie czuje się idealnie w takiej scenerii lecz przecież trzeba zachować pozory i zgrywać twardziela. Chłopak marzy o prawdziwej miłości, ale takiej aż po grób. Wtedy będzie czuł się spełniony, a póki co "przeleciółki" traktuje jako zwykłe "okazy" do zaliczenia. Czy Zamojski zmieni swoje zachowanie ? Czy znajdzie tą jedyną ?

Jak już wspomniałam w książce znajdziemy sporą ilość wulgaryzmów, więc dlatego pozycję mogą poznać tylko osoby pełnoletnie. Osobiście przeszkadzają mi dobitne opisy "zaliczania" kolejnych zdobyczy Kacpra, lecz jest to tylko i wyłącznie moja skromna dygresja. Nie mam książce nic więcej do zarzucenia, a tak naprawdę jestem po jej lekturze zadowolona, choć w głębi duszy czai się złośliwy chochlik :) Kacper nie jest pustym playboyem, który nie ma za grosz rozumu. Jest mężczyzną mądrym, z poczuciem humoru. Ogólnie cała akcja książki utrzymana jest w lekkim stylu. Autor nie stosuje jakichś udziwnionych sformułowań, nie ma się jednak co temu dziwić, gdyż jest człowiekiem młodym. "Złapać króliczka" z pewnością daje nam po części obraz życia przeciętnego studenta, a co najciekawsze, niektóre książkowe sytuacje są prawdziwe. Michalski posłużył się wypowiedziami internautów, tak więc historia stała się jeszcze bardziej realistyczna. Plus należy się za dodatek w postaci zabawnych anegdotek Władimira Lubokobita, przyszywanego dziadka Kacpra. Dialogi w całej lekturze są ciekawe, a opisy odpowiedniej długości, także nudzić się nie możemy. 

Książkę stawiam na półce oznaczonej napisem "może kiedyś do niej powrócę". Na pewno historia Kacpra pozostanie w mej pamięci na długo, chociaż nie wiem czy mogę ją wam polecić. Wiem, że znajdą się przeciwnicy stylu Michalskiego, jego dobitnego słownictwa. Nie będę dziś wystawiać pozycji ostatecznej oceny, bo na tym etapie rozmyślań nie potrafię tego uczynić. Możecie być jednak pewni moich pozytywnych uczuć płynących w stronę dzieła pod przewrotnym tytułem "Złapać króliczka". Okładka może i wygląda nadzwyczaj słodko, ale we wnętrzu lukru nie znajdziecie... 

wtorek, 11 marca 2014

Medytacja dla początkujących.


Autor: Dr Stephanie Clement
Wydawnictwo: Illuminatio
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości portalu Puellanova.pl
Oprawa: miękka
Liczba stron: 256
Cena okładkowa: 32.30 zł
Czy kiedykolwiek próbowaliście medytować ? Tak, doskonale rozumiem te kpiące minki :) Sama kilka tygodni wstecz śmiałam się z osób praktykujących taką formę wyciszania umysłu. Osoba medytująca, kojarzyła mi się wtedy z postacią jakiegoś zakonnika, człowieka odprawiającego dawne gusła, za pomocą niezrozumiałych dla nikogo postronnego formułek i składającego dłonie w sposób co najmniej dziwaczny. Obejrzałam masę filmów które obśmiewały medytację, więc mam coś na swe usprawiedliwienie. Po lekturze książki "Medytacja dla początkujących" zrozumiałam swą głupotę i teraz jest mi strasznie wstyd swego wcześniejszego nastawienia. Wyobraźcie sobie, że obecnie wcielam zasady opisane w dziele Clement w swe własne życie. Uczę się jak uspokoić swoje myśli, jak skoncentrować się na wykonywanej w danym momencie czynności, po prostu zgłębiam tajniki medytacji ! 

Książka jest poradnikiem dla osób takich jak ja, czyli dla tych którzy rozpoczynają swą przygodę z medytacją. Na początek więc warto poznać to pojęcie, oraz odpowiednio się przygotować. Myślałam, że idealna pozycja na podłodze wystarczy by osiągnąć sukces. Pomyliłam się i to bardzo ! Nawet ubranie ma ogromne znaczenie podczas medytowania. Oczywiście pozycja jest priorytetem, jednakże jeśli pewne rzeczy będą nam przeszkadzać o spokoju ducha nie ma co marzyć. Autorka przedstawiła kilka pozycji do medytacji w formie schematycznych rysunków, dzięki czemu książka zyskała na atrakcyjności w oczach czytelnika. Przydałyby się jednak chociaż maleńkie, kolorowe zdjęcia, ale to taka moja dygresja ;) Przed przystąpieniem do medytacji musimy zadać sobie pytanie po co to robimy, co chcemy osiągnąć, co zmienić na lepsze. Naturalnie zdarzą się i momenty zwątpienia, zaczniemy uważać, że takie siedzenie w bezruchu nie ma sensu. Spokojnie - każdy ma chwile słabości ! Najważniejszy jest upór w dążeniu do celu, chęć zrelaksowania się i wyciszenia za pomocą tej metody. Clement w swej książce przedstawia masę zalet medytacji, nawet nie spodziewałam się, że wpływa ona pozytywnie na tak wiele aspektów życia. "Medytacja dla początkujących" to skarbnica informacji na temat metody poznawania mechanizmów rządzących naszym umysłem. Nie chce wam zdradzać z czym na kartach dzieła się spotkacie, by nie zepsuć niespodzianki :) Jeśli straszny wam ból płynący z niezbyt wygodnie zapowiadającej się pozycji do siedzenia, znajdziecie sposób jak go pokonać. Jak więc widzicie, autorka w zupełności zadbała o wyjaśnienie wszystkich informacji na temat medytacji :) W książce znajdziecie również masę ćwiczeń - zaprawdę powiadam wam, dacie sobie z nimi radę ! 

Dr Stephanie Clement stworzyła poradnik dla każdego, który chce rozwinąć  umiejętność koncentracji oraz określić swe cele i aspiracje. Wszystko zostało napisane prostym językiem, bez grama naukowego tonu. Autorka niczego nam nie narzuca, prezentuje medytację jako sposób na spokojne życie, chociaż wcale nie ukrywa trudności w jej odpowiednim wykonaniu. Spróbujecie dziś usiąść w pozycji lotosu, skoncentrować się i rozpocząć przygodę z medytacją? 

OCENA
5 / 5 

piątek, 7 marca 2014

Magiczna Pani Domu. Współczesne zaklęcia i rytuały na każdy dzień.


Autor: Dorothy Morrison
Oprawa: miękka
Liczba stron: 304
Cena okładkowa: 34.30 zł
Nie mam zamiaru rzucać na was złych uroków :) Jestem grzeczna i dla każdego chce jak najlepiej w związku z tym by zaspokoić waszą ciekawość, przybywam dziś z recenzją tajemniczej książki. Okładka dzieła Morrison ogromnie przypadła mi do gustu, dlaczego ? Bo przywodzi na myśl miłe chwile spędzane wraz z rodziną przy kominku, lub też z drugą połówką w blasku świec. Jestem ciekawa czy i wy macie podobne odczucia... Jeśli nie to i tak będę zachęcać do przeczytania tej książki :)

Tytuł wydaje się być intrygujący i odrobinę przewrotny. Czyż w czasach teraźniejszych obcujemy z magicznymi mocami ? Czy bez czarodziejskiej różdżki możemy rzucić urok na osobę, która nie jest nam przychylna ? Powiem tak, nie nastawiajcie się na lekturę bajeczki dla dzieci. Autorka pisze w zupełności poważnie, ale rozumiem że nie każdy będzie tą tematyką zainteresowany. Ja byłam bo co tu dużo ukrywać, pewne sytuacje często mnie przerastają... Czasem mam dość i chciałabym by życie obchodziło się ze mną i moją rodziną mniej okrutnie. Codzienna gonitwa za pieniądzem, brak czasu na drobne przyjemności, kłótnie w pracy, z sąsiadem, w sklepie. Nie dziwi mnie więc fakt, że kładąc się spać większa część z nas jest po prostu kłębkiem nerwów. Jak sobie pomóc, czy jest szansa na spokojne życie ? Autorka uważa że tak, a sukces tkwi w uznaniu każdej czynności za wyjątkową i magiczną. To właśnie do tego celu posłużą nam rytuały i zaklęcia przedstawione na kartach książki. Jest ich aż 300, także z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.

Morrison uczy wzmacniać magiczną moc przy wykorzystaniu faz Księżyca, Słońca, wiatru, dni tygodnia. Do rytuałów nakazuje wykorzystywać drzewa, zioła, kwiaty, kamienie, które pomogą przynajmniej w minimalnym stopniu pokonać trudności dnia codziennego. W książce znajdziecie nawet przepisy na wykonanie kadzideł, olejków, mikstur oraz ... talizmanów ! Super sprawa, kto zajrzy do książki będzie wiedział o co mi chodzi ;) Kilka rytuałów musiałam przetestować, nie chcę jednak dokładnie zdradzać na czym się skupiłam by nie zapeszyć. Mogę wam tylko wyjawić, że zdecydowałam się na talizman mający przegonić strach i nadać mi odwagi. Czy działa ? Działa bo sukces nie leży w samej magii. Po prostu obecność takiego przedmiotu nadaje mi pewności. Nie zaszkodzi go mieć, ale oczywiście nie można w cuda zbytnio wierzyć :)

Książka jest bardzo ciekawą pozycją literacką o unikalnej tematyce. Każdy rytuał, każde zaklęcie, zostało dokładnie i przejrzyście opisane. Nie zabrakło i rysunków schematycznych, które ułatwiają wykonanie niektórych "przepisów". Książka skierowana jest raczej w stronę kobiet także faceci powinni się jej wystrzegać. Dla nich dostępne są inne czytadła, więc niekoniecznie muszą wiedzieć co też my kobiety mamy w zanadrzu po przeczytaniu takiej magicznej lektury.

OCENA
5 / 5

poniedziałek, 3 marca 2014

Odd Thomas. Diabelski pakt.


Autor: Dean Koontz
Ilustracje: Queenie Chan
Wydawnictwo: SQN
Oprawa: miękka
Liczba stron: 208
Cena okładkowa: 29.90 zł
Komiksy czytałam jakieś pięć lat wstecz. Oczywiście nie były one zbyt ambitne, po prostu sięgałam po nie dla zabicia czasu i dla lepszego rozluźnienia po ciężkim tygodniu. Z ciekawością powróciłam więc do tego co było dawno i o czym już praktycznie zapomniałam. "Odd Thomas. Diabelski pakt" jest takim przedstawicielem powieści graficznej, której chyba jeszcze nie było na łamach mojego bloga. Autor książki należy do grona najpopularniejszych współczesnych pisarzy, chociaż ja miałam przyjemność poznać tylko jedną jego pozycję. Odd Thomas też nie jest nowicjuszem w świecie literackim, gościł już w kilku książkach Koontz'a, ale dla mnie jest to pierwsze spotkanie z kucharzem o nadprzyrodzonych zdolnościach. 

Odd ma dar widzenia duchów, ale nie są to zjawy budzące w nim grozę lecz szukające pomocy u przedstawiciela żyjących. Pewnego dnia w mieście Pico Mundo, dochodzi do zabójstwa siedmioletniego chłopczyka. Policja zwraca się o pomoc do Thomasa by ten postarał się wytropić złoczyńcę. Chłopak podejmuje się wykonania tego zadania lecz niestety wszystko okazuje się być bardziej skomplikowane niż mu się z początku wydawało. Zagrożone zostają kolejne osoby w okolicy, lecz Odd trafia na pewien trop... Czy uda mu się wyśledzić zabójcę i uratować życie wielu mieszkańców ? Zachęcam do znalezienia odpowiedzi na te pytania na kartach niniejszej książki. 

Jeśli chodzi o komiksy to jak się pewnie domyślacie nie możemy oczekiwać cudów w samej treści. Niemniej jednak Koontz zaskoczył mnie powieścią o wysokiej jakości, pomimo przedstawienia historii w sposób graficzny i z perspektywy jednego bohatera jako narratora, obserwatora. Stworzył kryminalną opowiastkę i to nie z pogranicza tych, oczywistych już na wstępie zdarzeń. Sam Odd Thomas jako postać przypadł mi do gustu, co ważne nie irytuje :) Jakość graficzna dzieła - fenomenalna !!! Chan wykonała kawał dobrej roboty, a sama nie mogłabym sobie lepiej wyobrazić całej gamy bohaterów książki. Oczywiście w tekście znajdzie się parę niedociągnięć, ale wszystko uzupełniają i niejako wynagradzają ilustracje. Polecam. 

OCENA
5 / 5 

Tajemnica Marii Magdaleny.

Obrazek Tajemnica Marii Magdaleny

Autor: Paweł Lisicki
Wydawnictwo: M
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 216
Cena okładkowa: 32 zł
Zastanawialiście się czasem kim była tak naprawdę Maria Magdalena ? Postać znana z Nowego Testamentu, ale tak naprawdę owiana legendą i setką niedomówień. Słynna kilka lat temu książka Dana Browna "Kod Leonarda da Vinci" rzuciła inne światło na osobę tej kobiety... Uznano ją nawet za bliską towarzyszkę Jezusa, jednakże o prawdziwości tych stwierdzeń jak i setek innych nikt nie może być pewny. Przed lekturą książki Lisickiego miałam pewne obawy czy poradzę sobie z jej tematyką i czy każda myśl autora będzie dla mnie jasna. No cóż, miejscami łatwo nie było lecz dobrnęłam do końca i nie żałuję ani chwili spędzonej na czytaniu "Tajemnicy Marii Magdaleny".

Autor często odwołuje się do tekstów biblijnych. Oprócz tego przytacza wypowiedzi m.in. Józefa Flawiusza co czyni książkę jeszcze bardziej interesującą i wiarygodną.  Niestety nie obeszło się i bez wpadek... Lisicki często stosuje powtórzenia niektórych sytuacji. Z czasem wszystko robi się nudne i czytelnik nie ma wtedy dobrego zdania o autorze. Na szczęście cała książka utrzymana jest w odpowiednim stylu chociaż nie powiem by język którym została napisana był jasny i przejrzysty. Pojawiają się w tekście pewne słówka, które bez wyjaśnienia zwykłemu "zjadaczowi chleba" stają się kompletnie niezrozumiałe. Przyznam się, że kilkukrotnie szukałam znaczenia niektórych z nich za pomocą wyszukiwarki. Lisicki jawi nam się jako osoba potrafiąca bronić swych racji, dzielnie obstająca przy swoim, jednakże częste krytykowanie Browna w książce, nie stawia go w dobrym świetle... Chyba obydwaj nie darzą się zbytnią sympatią ;)

Książka "Tajemnica Marii Magdaleny" jest pozycją ciekawą dla osób, które mają chęć zagłębiać tajemnice wiary chrześcijańskiej. Okładka może sugerować ciepłą opowiastkę, jednakże na pewno czegoś takiego na stronach dzieła nie znajdziecie. Lisicki zmusza czytelnika do rozważań, pokazuje mu wszystkie za i przeciw jednakże to my sami musimy zdecydować w co tak naprawdę wierzymy. 

OCENA
3 / 5