wtorek, 29 kwietnia 2014

Kacper Niewypał. O!błędne notatki.

Kacper Niewypał. O!błędne notatki

Autor: Stephan Pastis
Wydawnictwo: Znak Emotikon
Oprawa: twarda
Liczba stron: 304
Cena okładkowa: 26.90 zł
Mam nadzieję, iż moje malce będą kochać książki tak jak ja. Uważam, że pozycja literacka "Kacper Niewypał. O!błędne notatki" jest w stanie zachęcić do lektury niejedno dziecko nawet jeśli z papierowym egzemplarzem nie lubi spędzać wolnych chwil. Oprócz oczywiście ciężkiej pracy autora należy pochwalić wydawcę. Książka została wykonana przepięknie ! Dopracowana w każdym szczególe, miło sięgnąć po takie dzieło chociażby nawet dla przejrzenia ilustracji, które również zasługują na aprobatę. Niby nie są to barwne obrazki, ale przedstawione w taki sposób, że przyciągają wzrok niczym magnes. Okładka zilustrowana przez samego autora, wygląda ciekawie i zachęca do zajrzenia w głąb książki. Zanim jednak przejdę do przedstawienia wam swych wrażeń na temat słowa pisanego, parę zdań dotyczących samej fabuły opowieści, koniecznie muszę zamieścić.

Kacper Niewypał to rezolutny chłopiec, który postanawia zostać detektywem. Jak przystało na prawdziwego następce Sherlocka Holmesa musi mieć swoje biuro, pomocnika i oczywiście prowadzić dziennik. To właśnie swe spostrzeżenia na temat otaczającego go świata i intrygujących zdarzeń ukazuje w notatniku, opatrzonym wykonanymi własnoręcznie rysunkami :)



Kacper wraz ze swym towarzyszem, niedźwiedziem o imieniu Total, stara się rozwikłać najbardziej zawiłe sytuacje, a jego agencja umiejscowiona w garderobie mamy, ma wielu klientów. W końcu ktoś musi znaleźć zaginione słodycze kolegi, czy wyjaśnić przyczynę "usłania" pewnej posesji mnóstwem papieru toaletowego. Kacprowi krzyżuje plany, ale i zabiera część klientów pewna siebie pannica o imieniu Karina. Czy detektywowi Kacprowi uda się przechytrzyć dziewczynkę i odnieść sukces na polu zawodowym ? Zobaczymy :) 

Książka która wzbudziła we mnie salwy śmiechu, przeczytana, do dziś leży na stoliku i poprawia humor samym wyglądem. Kiedy tylko spojrzę na ilustracje, smutek odchodzi precz. Autor postarał się, by czytelnik podczas lektury nie czuł znudzenia, by nie ziewał, lecz śledził z zapałem przygody chłopca. Każde dziecko z pewnością będzie utożsamiało się z postacią małego detektywa, i znajdzie wiele podobieństw pomiędzy nim, a fikcyjną osobistością, wymyśloną przez Pastis'a. Kacper może i nie pała miłością do nauki, a w szczególności do matematyki, lecz posiada niesamowity dar ciągłego wpadania w tarapaty i sytuacje często przekraczające jego możliwości zrozumienia. My dorośli pewnymi momentami możemy czuć wielkie rozbawienie, ale mały czytelnik wcale nie musi mieć identycznych wrażeń. Niemniej jednak książeczka jest wspaniała, napisana prostym, jasnym dla dziecka językiem, a od strony czysto technicznej spełnia wszystkie wymagania które zazwyczaj stawiam. 

OCENA
5 / 5 

A tutaj spot reklamujący książkę "Kacper Niewypał. O!błędne notatki."

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Przebudzona o świcie - premiera 21 maja !


Tytuł: Przebudzona o świcie
Autor: C. C. Hunter
Data premiery: 21 maja
Liczba stron: 420 stron
Wydawnictwo: Feeria

Kontynuacja bestsellerowej książki "Urodzona o świcie." Kylie Galen przebywa w Wodospadach Cienia już od jakiegoś czasu. Choć wśród tych wszystkich niezwykłych istot jej życie już nigdy nie będzie takie samo, czuje, że jej miejsce jest właśnie tutaj. Wciąż jednak nie ma pojęcia, kim jest naprawdę. Desperacko pragnie ustalić swoją tożsamość i zrozumieć, dlaczego nawiedzają ją duchy. Jeden z nich twierdzi, że ktoś bliski Kylie umrze przed końcem lata. Nie wiadomo, kto to będzie ani jak go uratować. Kylie dręczą też problemy sercowe. Nie potrafi zdecydować, czy zostać z wilkołakiem Lucasem, związek z którym nie należy do usłanych różami, czy być z półelfem Derekiem, który zaczyna coraz bardziej na nią naciskać. Dziewczyna wie, że musi dokonać wyboru… Romanse jednak muszą zejść na dalszy plan, gdy ciemna strona świata istot paranormalnych zaczyna zagrażać wszystkiemu, co jest dla Kylie drogie.

Recenzję pierwszej części przedstawię wam już niebawem :) 

piątek, 25 kwietnia 2014

Wojtyła na podsłuchu.

Obrazek Wojtyła na podsłuchu

Autor: Marek Lasota
Wydawnictwo: M
Oprawa: miękka
Liczba stron: 436
Cena okładkowa: 45 zł
Postanowiłam zamieścić recenzję tej książki właśnie w tym, a nie innym momencie, ponieważ już w niedzielę będziemy świadkami kanonizacji naszego Papieża - Polaka. To ważne wydarzenie dla nas, rodaków. Dla tych, którzy nie mieli możliwości wyjechać do Rzymu przygotowano transmisję w telewizji, z tego co mi wiadomo uroczystość rozpocznie się o godzinie 10 27 kwietnia. To tak w ramach przypomnienia :) Powróćmy do samej książki.

Na temat osoby Jana Pawła II przeczytałam masę publikacji. Były to opisy Jego życia zarówno przed wyborem na papieża, jak i po. Każdy autor starał się wyróżnić swe dzieło czymś co dałoby mu szansę przebicia na rynku wydawniczym. Marek Lasota nie musi według mnie walczyć o przetrwanie w świecie literackim. Jego książka zapadła mi w pamięć bardzo mocno i powracać będę do niej często. "Wojtyła na podsłuchu" to nie tylko "suche" fakty na temat Karola Wojtyły. To zbiór nieznanych szerszej grupie ludzi homilii, nagrywanych i spisywanych przez funkcjonariuszy SB. Część z tych materiałów została po prostu wykradziona z Kurii Krakowskiej. Każda homilia jest oznaczona datą wygłoszenia.

Z tych właśnie tekstów jawi się czytelnikowi obraz naszego Karola Wojtyły. Człowieka pragnącego zwalczyć zło i chcącego ujrzeć w każdym iskierkę dobra. To mój autorytet, pragnę Go naśladować chociaż wiem, że nigdy nie uda mi się osiągnąć nawet jednego procenta tego, co uczynił dla ludzkości. Książka ma za zadanie przedstawić czytelnikowi zasady działania Służby Bezpieczeństwa i ukazać, jak literatura tych spisywanych przez nich tekstów, wpłynęła na ich późniejsze zachowanie. Możecie być pewni, że w tym przypadku zostaniecie zaskoczeni. Wielu funkcjonariuszy zmieniło swój sposób postrzegania świata. Doskonale wiecie, iż w owych czasach ludzie tacy jak Wojtyła byli prześladowani.

Czytanie tej pozycji literackiej zajęło mi sporo czasu z prostego powodu: chciałam idealnie odkryć zamierzenia autora i dokładnie zaznajomić się z treścią homilii. Jestem bardzo zadowolona, że mam w posiadaniu taką książkę, do której mogę wrócić w dowolnym momencie swego życia i ponownie przeczytać wybrany fragment. Okładka wpisuje się w tematykę i jest też swego rodzaju ozdobą całej publikacji. Zdecydowanie polecam dzieło Lasoty, do powolnej, niespiesznej lektury.

OCENA
5 / 5 

sobota, 19 kwietnia 2014

Życzenia świąteczne.

WSZYSTKIM MOIM CZYTELNIKOM JAK I KONTRAHENTOM, PRAGNĘ ZŁOŻYĆ 
NAJSERDECZNIEJSZE ŻYCZENIA Z OKAZJI ŚWIĄT WIELKANOCNYCH. NIECH TEN MAGICZNY CZAS UPŁYNIE WAM W SPOKOJU I RADOŚCI.

WESOŁYCH ŚWIĄT :) 


czwartek, 17 kwietnia 2014

Noc świetlików.


Autor: Elżbieta Rodzeń
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Zysk i Spółka Wydawnictwo
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 432
Cena okładkowa: 32.90 zł
Kocham książki gdzie główni bohaterowie są elfami, faunami i innymi baśniowymi istotami. Jako fanka fantastyki, przeczytałam już masę pozycji właśnie w takim klimacie. Ciężko jest mnie więc czymkolwiek zaskoczyć, ale książka Elżbiety Rodzeń z pewnością na długo wpoiła się w mój umysł. Podczas czytania dostrzegłam, że totalnie zżyłam się z postaciami i śledzę ich byt z zapartym tchem. Pomimo tego, iż do "Nocy świetlików" byłam sceptycznie nastawiona, do dziś mam w oczach zachwyt na widok powyższej okładki i cudów które skrywa. 

Sama obwoluta mocno intryguje za sprawą przedstawienia ładnej dziewczyny na pierwszym planie i tajemniczej postaci w oddali. Czy to te same osoby ? Ha ! Tego wam nie zdradzę, ale obiecuję, że wszystkiego się dowiecie podczas czytania książki. Początek dosyć dziwaczny jak na powieść fantastyczną, bo w szpitalu psychiatrycznym ... 

Paulina chora na anoreksję trafia do psychiatryka. Tak naprawdę pozostało jej już niewiele dni życia, ale wcale się tym nie przejmuje. W końcu co to za żywot, gdzie na widok swego własnego ciała dostaje się totalnego obrzydzenia i gdy wyczuwa się ciągle brak oparcia u bliskich. Paulina właśnie w szpitalu poznaje młodego lekarza Błażeja, który obiecuje ... wyjście z dotychczasowego stanu. Dziewczyna postanawia mu zaufać bo przecież i tak nie ma nic do stracenia. W dziwny sposób przenosi się do domu trzech młodych mężczyzn (z pozoru), którzy nie dość że posiadają imponujące umiejętności, to dodatkowo są diabelnie przystojni. Błażej, Artur i Szymon to bracia, a żeby było jeszcze ciekawiej należą do grona elfów. Paulina oczywiście zakochuje się w jednym z nich - Szymonie, lecz w związku z tym, że Błażej uchronił dziewczynę od śmierci, zgodnie z tamtejszymi zasadami powinna ona należeć tylko i wyłącznie do niego. Wszystko mocno się komplikuje w momencie gdy Paulina dochodzi do wniosku, iż z braćmi elfami łączą ją niespodziewane koligacje ... Historia mocno pogmatwana tak jak i ludzkie uczucia. Z jednej strony potężna miłość, z drugiej konieczność bycia z tym niezbyt tolerowanym. Kogo wybierze Paulina ? Czy wbrew elfiemu kodeksowi ucieknie z Szymonem i do końca swego życia będzie skazana na gniew Błażeja ? Jakie talenty skrywa w sobie nasza młoda bohaterka ? Dlaczego do tej pory nie wiedziała, że należy do elfiej rodziny ? Na te i wiele innych pytań odpowiedź znajdziecie w książce "Noc świetlików". 

Akcja powieści toczy się niczym błyskawica podczas burzy. Szybko, z potężnymi emocjami i brakiem miejsca na nudę. Nie sądziłam, że historia młodej dziewczyny i elfów tak mnie pochłonie. Autorka zręcznie wplotła świat rzeczywisty do tego totalnie wyimaginowanego. To rzadkość w książkach fantastycznych ( dobrej jakości), plus za początek w szpitalu psychiatrycznym, który nadaje całości realizmu i zbliża młodego czytelnika do świata Pauliny. Dziewczyna która szuka swego miejsca na ziemi, która zmaga się z poważną chorobą, która zakochuje się nie w tym mężczyźnie w którym powinna. To problemy współczesnych młodych ludzi lecz nie tylko. W zupełności odnalazłam się w świecie wykreowanym przez autorkę i do dziś nie chcę z niego uciekać. Książkę przeczytałam w jeden wieczór głodna dalszych przygód głównej bohaterki. Myślę, że to o czymś świadczy. Rodzeń zachwyca prostym a jednocześnie barwnym językiem, dającym swobodę wyobraźni, ale jednocześnie wyjaśniając wszystko w sposób akuratny. Autorka nie stworzyła bzdurnej pozycji fantasy, która przecież przez "dodatek" elfów mogłaby osiągnąć takie miano. To prawdziwy majstersztyk, a i mam nadzieję, że to nie koniec całej historii. W sumie wszystko kończy się w sposób otwarty także może uda się coś autorce skrobnąć w tym temacie :) 

Czytelnik odbiera bohaterów pozytywnie, nie są oni przerysowani, lecz skrywają w zanadrzu kilka niespodzianek, tak więc na wstępie nie jesteśmy w stanie przewidzieć końca powieści. Oczywiście pewne momenty mają swe źródło w innych tego typu książkach, ale Rodzeń nie dała się zaszufladkować.  Zdecydowanie polecam "Noc świetlików" nie tylko fanom fantastyki. Zobaczycie, że historia wciągnie was szybko i ani się nie obejrzycie jak dobrniecie do końca. Zaufajcie mi, ponieważ nie sądzę byście tego wyboru kiedykolwiek żałowali :) 

OCENA
5 / 5 

środa, 16 kwietnia 2014

Znaleziony.


Tytuł: Znaleziony.
Autor: Nadine Gordimer
Wydawnictwo: M
Oprawa: miękka
Liczba stron: 312
Cena okładkowa: 34.90 zł
Po książce utalentowanej i nagrodzonej Nagrodą Nobla autorki, spodziewałam się wiele. W końcu ktoś kto otrzymuje tak wspaniałe wyróżnienie musi tworzyć literackie cuda. Moje przeczucia całkowicie się sprawdziły :) Mam chyba dar przewidywania, że trafiam na tak dobre książki.

Okładka praktycznie niczego nam nie mówi. No może kojarzy się odrobinę z typowym, tanim romansem, a to za sprawą pomiętej pościeli w centrum. Gdy jednak przebrniemy przez około dwie, pierwsze strony książki pomyślimy: nie, to jednak nie jest niezbyt "rozgarnięte" romansidło, to prawdziwy literacki cud. Może cała fabuła powieści wydawać się banalna, ale tak naprawdę dzieło Gordimer obrazuje życie ludzi w RPA, gdzie z pewnością imigranci i ci biedniejsi nie czują się jak w krainie mlekiem i miodem płynącej. Julie pochodzi z zamożnej rodziny, w ojcu i macosze nie ma jakiegokolwiek oparcia. Na szczęście stryj stara się zapewnić jej jako taką ostoję i być powiernikiem. Dziewczyna z powodu zepsutego samochodu trafia do warsztatu, gdzie maszynę będzie można naprawić. W warsztacie Julie poznaje Abdu, mechanika na widok którego serce zaczyna szybciej bić. Ich znajomość powoli przekształca się w "big love" jednakże mężczyzna skrywa pewną tajemnicę. Po prostu jest nielegalnym imigrantem, pracuje na czarno, za marne pieniądze i to pod innym nazwiskiem. Jak ten problem rozwiąże zakochana para ? Czy Julie opuści kraj wraz ze swym ukochanym gdy rząd RPA dowie się, że na terenie ich kraju przebywa pewien "intruz"?

Książka wbrew pozorom wcale cukierkowa nie jest, a problem poruszany przez autorkę jest zdecydowanie głębszy niż miłość głupiutkiej dziewczyny z tajemniczym mężczyzną. Obraz związku ludzi praktycznie z dwóch różnych światów jest bardzo ciekawy, ponieważ Gordimer przedstawia wszystko zręcznie i z dobrym smakiem. No cóż, tak prestiżowa nagroda do czegoś zobowiązuje. Samo miejsce akcji jest niemniej intrygujące i śmiem twierdzić, że gdyby wydarzenia nie rozgrywały się w RPA, powieść straciłaby dużo na "atrakcyjności". RPA to kraj gdzie biedni żyją obok tych obrzydliwie bogatych. Jedni martwią się o jutro, drudzy pławią w luksusach, a podziały te są idealnie widoczne. Dlatego więc dwójka bohaterów książki o różnych zasobach majątkowych, ma tak ciężki orzech do zgryzienia. Przed Julie stoi ogromna odpowiedzialność i trudna decyzja: zaryzykować dla ukochanego, czy też może nie narażać się na zgubę. Jestem w euforii, że bohaterka nie jest zaprezentowana jako głupiutka lalunia, martwiąca się tylko o swe dobro ( nie trawię takich literackich osobistości). Niby w wielu książkach ukazana jest masa tego typu historii, lecz ta opowiedziana przez Gordimer ma całkowicie inny, istotniejszy wymiar.

Nie znam pozostałych dzieł autorki, ale jeśli są tak fantastyczne jak "Znaleziony", będę musiała nadrobić zaległości.

OCENA
5 / 5 

wtorek, 15 kwietnia 2014

Zielony eliksir życia.


Autor: Victoria Boutenko
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 244
Cena okładkowa: 34.30 zł 
Dzieci zazwyczaj wystrzegają się w swym menu zieleniny, dorosłych znacznie łatwiej namówić na przykładowo natkę pietruszki lub szpinak. Uprzedzenia maluchów mogą się wiązać z nieumiejętnym podaniem warzyw, które kojarzone z czymś totalnie bezsmakowym, są po prostu przez pociechy nietolerowane. A przecież zieleninka zawiera tyle dobroczynnych dla zdrowia składników. Nie utyjemy od niej, nic nie pójdzie nam w boczki, a organizm z pewnością na takiej diecie skorzysta. Po lekturze książki "Zielony eliksir życia" postanowiłam, że moje dzieci koniecznie będą musiały zacząć spożywać więcej warzyw. Łatwiej zaplanować trudniej zrealizować prawda ? No cóż, kto nie spróbuje ten nigdy się nie przekona. 

Autorka miała pewne problemy zdrowotne tak jak i mąż, w związku z tym na zmianę nawyków żywieniowych była po prostu zmuszona. Nie żałuje jednak swej decyzji gdyż zielone warzywa przyniosły w jej życiu masę korzyści. Victoria Boutenko zna więc doskonale problemy z przyzwyczajaniem się do nowego menu, lecz cały ten proces ułatwia nam jej książka. W momencie gdy chorowała publikacje na ten temat były unikatem. Na szczęście dzięki Pani Victorii to już przeszłość. 

Książka " Zielony eliksir życia" została podzielona na 17 rozdziałów. Nie ma sensu bym w tym momencie je wam przedstawiła, chociaż muszę wstępnie nakreślić czego one dotyczą. I tak pierwsza część pozycji odnosi się w dużej mierze do przekazania przez autorkę potężnej ilości informacji na temat zielonych warzyw. Masa dobroczynnych składników które zawierają, totalnie mnie zaskoczyła - pozytywnie a jakże ! Potem Boutenko poddaje nam na tacy pokaźną ilość przepisów na koktajle, nie omieszkałam naturalnie kilka z nich przetestować. Wiecie co ? Jestem zachwycona tym o nazwie "Letnia rozkosz". W książce receptur jest naprawdę dużo także każdy znajdzie coś dla siebie co będzie mu w stanie posmakować. Książka zawiera jeszcze opinie osób, które wcieliły w swe życie zielone "cuda". Możecie być pewni, że większość tych wypowiedzi zachęci was do rewolucji ! 

Autorka bardzo dokładnie przekazuje czytelnikowi jakie składniki zapewnią organizmowi "radość" i idealne funkcjonowanie. Wszystko zostało poparte odpowiednimi badaniami naukowymi, w związku z tym o rzetelne informacje nie musicie się martwić. Same receptury na koktajle są dosłownie banalne, a taki napój jest w stanie dostarczyć nam energii na cały dzień ! Nieprawdopodobne, ale prawdziwe. Kobiety ucieszy pewnie informacja, że już szklaneczka/dwie odpowiedniego koktajlu dziennie, ma siłę objawiającą się poprawą wyglądu skóry. 

Książka przeznaczona jest dla wszystkich tych, którzy pragną zmienić na lepsze swoje dotychczasowe menu. Z dzieła Boutenko mogą korzystać wegetarianie mocno zaawansowani, jak i ci chcący dopiero rozpocząć swą przygodę z niejedzeniem mięska i wybraniem odpowiedniego jadłospisu. Na pewno, żadne z nas nie zostanie zarzucone naukowymi frazesami. Autorka ciepło odnosi się do czytelnika i sprawia, że książka jest jeszcze bardziej przyjemna podczas czytania. Pozycję można "pochłonąć" w całości, ale też wybrać interesujące nas w danej chwili fragmenty. Zdrowe odżywianie stało się ostatnio bardzo modne, lecz tym razem nie jestem przeciwna takiemu trendowi :) 

OCENA
5 / 5 

niedziela, 13 kwietnia 2014

Babcia Rabuś.

Autor: David Walliams
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 299
Cena: aktualnie 26.35 zł
Książka skierowana jest wprawdzie ku młodszej części wielbicieli czytania, jednakże uważam, że i dorosły z powodzeniem się w niej odnajdzie. Ja jestem dziełem Walliamsa po prostu zachwycona ! Po pierwsze przypadła mi do gustu okładka oraz ilustracje, a po drugie oczywiście sam tekst. Może zacznę od pierwszego waloru odnoszącego się do kwestii wizualnej. Obwoluta książki posiada wypukły, pozłacany tytuł i przyjemną dla oka dziecka czy dorosłego grafikę. We wnętrzu znajdziemy fantastyczne ilustracje Tony'ego Rossa znanego chociażby z "Koszmarnego Karolka". Uwielbiam tego typu obrazki, które może i są schematyczne, ale idealnie wpasowują się w klimat książki. Po drugie fabuła... obrazująca problemy nie tylko małego chłopca, ale i również jego babci, po części zależnej od swych dzieci. To także znakomity obraz dzisiejszej relacji dziecko - rodzice, często dalekiej od ideału. 

Ben to jedenastoletni chłopiec, który w każdy piątkowy wieczór zostaje odesłany do babci po to, by rodzice mogli w spokoju oddawać się podziwianiu tańców towarzyskich. Sami też pragną by ich jedyny syn stał się gwiazdą sceny, chociaż on w głębi serca woli zostać hydraulikiem. U babci rozrywek chłopiec ma niewiele. Staruszka usilnie próbuje zmusić Bena do jedzenia kapuścianych przysmaków, zachęca do ciągłej gry w scrabble, no i oczywiście nakazuje wczesne kładzenie się do łóżka :) Te szare i nudne piątki, są dla chłopca istną torturą do czasu gdy ... w puszce na ciasteczka odnajduje sporą ilość diamentów. Skąd one się tutaj wzięły ? Ben powolutku wyciąga od babci informację i odkrywa zadziwiający fakt - Babcia jest rabusiem ! Od tej chwili wnuczek i babcia stają się idealnymi kompanami, a nawet wspólnie próbują ukraść Klejnoty Koronne z Londyńskiej Tower. Niestety starsza pani przez zbyt krótki okres czasu będzie mogła cieszyć się bliskością wnuczka... 

"Babcia Rabuś" to pełna ciepła opowieść o przyjaźni wnuczka i babci. Z początku dość niechętnie się do siebie odnosili, lecz wraz z biegiem czasu zrozumieli, że prócz siebie nie mają na świecie nikogo. Autor ukazuje nam obraz "zagubionego" chłopca, który niedoceniany przez rodziców, szukających dla niego innej drogi życiowej, staje się samotny. Babcia natomiast, traktowana przez dorosłe dzieci jak "piąte koło u wozu", wcale nie czuje się lepiej. Nie chodzi tutaj tylko o fizyczne samopoczucie, ale i psychiczne. Starsi ludzie są wrażliwi na brak zrozumienia ze strony ogółu, chociaż mają i swoje dziwactwa :) Walliams z odrobiną prześmiewczości ukazuje takie codzienne życie seniora :) Dla mnie czyni to w sposób idealny, z nutką humoru młody czytelnik jest w stanie wszystko zrozumieć. Autor fantastycznie nakreśla i uwidacznia problemy współczesnej rodziny, w której media grają najważniejszą rolę, a bliskość z dzieckiem odchodzi często na dalszy plan. Rodzice Bena nie widzieli nic prócz czubka własnego nosa, planując z góry życie chłopca nawet nie pytając go o zdanie. Gdy starsza pani trafia do szpitala, jej odwiedziny dla rodziców Bena są prawdziwą katorgą tak jak wcześniejsze pobyty chłopca u babci. Czy tak wygląda idealna familia ? Nie sądzę, nawet często nie jesteśmy świadomi swoich czynów, które innym mogą przynieść ból. Na szczęście po smutnych wydarzeniach Ben nawiązuje nić porozumienia z mamą i tatą.

"Babcia Rabuś" to książka pozwalająca po części zrozumieć maluchowi etap końca życia - śmierci. Niestety, babcia Bena umiera lecz chłopiec ma w głębi serduszka miłe wspomnienia związane właśnie ze swą starszą opiekunką. Książeczka pomimo smutnego zakończenia, niesie pewne przesłanie lecz musicie je odkryć sami. To będzie takie wasze zadanie domowe, także nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić was do bliższego zapoznania się z dziełem Walliamsa. Z pewnością nie będziecie żałować wyboru, bo książka jest fantastyczna. Wzbudziła we mnie pozytywne odczucia i z przyjemnością podsunę ją nie tylko młodszym dzieciaczkom, ale i również znajomym dorosłym. Autor wykonał kawał dobrej roboty ! 

OCENA
5 / 5  

sobota, 12 kwietnia 2014

Pokonaj stres z Kaizen.


Autor: Jarosław Gibas
Wydawnictwo: Helion (Sensus)
Księgarnia internetowa Helion.pl
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 216
Cena okładkowa: 34.90 zł 
Stres towarzyszy nam przez całe życie. Stresujemy się wszystkim i wszędzie. Nie bez znaczenia jest ciągły wyścig szczurów czy to w szkole czy w pracy. Potem przychodzimy do domu i nie mamy siły, a nawet chęci, na odrobinę rozrywki. Część z nas po "burzliwym" dniu nie potrafi się zrelaksować ! W moim przypadku stres objawia się drżeniem oraz poceniem dłoni i bladą cerą. Pamiętam, że przed egzaminem maturalnym byłam bliska omdlenia. Są też ludzie, którzy tego typu emocje duszą wewnątrz siebie. Sama więc nie wiem co jest lepsze... Najlepiej się nie stresować prawda ? Niestety jest to chyba nieuniknione w dzisiejszych czasach. Za sukces należy uznać okiełznanie negatywnych emocji. Trzeba samemu odkryć co nam pomaga i w jaki sposób my możemy poczuć ulgę w sytuacjach czasem wyglądający z pozoru na takie bez wyjścia. To co pomaga znajomemu, nie musi pomóc nam. Dzięki książce "Pokonaj stres z Kaizen" potrafię zapanować nad emocjami i to często w ekstremalnych momentach ;)

Okładka książki z wizerunkiem tygrysa w pierścieniu ognia zaciekawia i intryguje. Dlaczego właśnie to zwierze trafiło na obwolutę ? Tego wam nie zdradzę, ale możecie być pewni, że odpowiedź znajdziecie we wnętrzu książki. Nigdy nie słyszałam o Jarosławie Gibasie, chociaż z tego co udało mi się wyszukać u "wujka Google" wiem, że autor stworzył jeszcze jedną książkę opartą na metodzie Kaizen, a mianowicie "Schudnij z Kaizen".

Autor przekonał mnie do siebie swą postawą. Nie uważa się za osobę wszystkowiedzącą, obiecującą całkowite zlikwidowanie stresu, a tym samym rozkosz w życiu pełnym radości. Nie kochani... Stres często pozwala nam przetrwać i odnosić sukcesy. Jest na stałe wpisany w życie i w stu procentach nie można go wyeliminować. Jeśli jednak zdenerwowanie utrudnia nam funkcjonowanie do tego stopnia, że przeżywamy przykładowo prawdziwe katusze na myśl o jutrzejszym dniu, trzeba położyć kres niniejszym odczuciom. Gibas prezentuje nam pojęcie stresu praktycznie od podszewki, wszak by problem zminimalizować musimy go dobrze poznać. Teoria Kaizen, teoria małych kroków, w zupełności do mnie przemawia. Nie da się osiągnąć czegoś w czasie błyskawicznym, trzeba się z sytuacją spokojnie oswajać i niejako przyzwyczajać. Autor wcale nie narzuca nam jakichkolwiek działań i zachowań, to my musimy odkryć ten złoty środek, który będzie godnym przeciwnikiem dla stresu.

Ja uważam książkę za znakomity poradnik dla wszystkich, którzy mają problemy ze stresem. Wszystkie wywody autora są jasno i prosto sformułowane, nie wyczuwa się tego naukowego tonu, którego osobiście w książkach nie toleruję. Zrozumiałam, że nie jestem jedyną istotą na ziemi borykającą się z potężnymi nerwami, że można nad tym zapanować chociaż odkrycie osobistej techniki często jest długotrwałe. Dzieło Jarosława Gibasa odpowiada na wszystkie pytania związane z nasileniem emocji. Od dziś stres nie jest już tajemnicą...

Jedynym minusem książki jest dla mnie brak jakichkolwiek obrazków, wykresów, tabelek itp. Jestem wzrokowcem, więc mając coś odpowiednio zaznaczone, szybciej zapamiętuje. Za to więc odejmuje z oceny głównej książki jeden stopień ;)

OCENA
4 / 5

sobota, 5 kwietnia 2014

Egzotyczne owoce.

Obrazek Egzotyczne owoce

Autor: Teresa Lewkowicz - Mosiej
Wydawnictwo: M
Oprawa: miękka
Liczba stron: 176
Cena okładkowa: 24.90 zł
Moim ulubionym przedmiotem na studiach była botanika. Z radością i wielką ciekawością poznawałam cały proces wzrostu rośliny, jej pokrój. Pod mikroskopem obserwowałam niewidoczne gołym okiem tkanki, a pani doktor była z mego zapału do nauki bardzo zadowolona. To zamiłowanie do roślin gdzieś tam w głębi duszy pozostało. Często czytam książki o podobnej tematyce, posiadam ich w swej biblioteczce dość sporo. Kolejna, autorstwa nieznanej mi bliżej autorki, pani Lewkowicz - Mosiej, stała się chyba najczęściej przeglądaną w ciągu ostatnich dni. Egzotyczne przysmaki, które nie zawsze mam możliwość posmakować, chociaż w stopniu w miarę wystarczalnym od strony czysto teoretycznej, udało mi się poznać. Autorka w sposób idealny, prezentuje na kartach swej książki 25 owoców orientalnych, ułożonych alfabetycznie. Rozpoczyna aktinidią chińską na pomarańczy kończąc:) Jak sami dobrze wiecie, bardzo trudno jest określić smak, aromat roślinnego wytworu. Jeśli czegoś nie spróbujemy to niestety tak do końca nie zrozumiemy fenomenu przykładowo opuncji. Mnie książka maksymalnie zachęciła do poznania nowych owoców chociaż z ich dostępnością tam gdzie mieszkam jest gorzej niż źle. 
Opis każdego plonu został opatrzony nazwami w języku łacińskim, angielskim, francuskim oraz niemieckim. Nie zabrakło ilustracji encyklopedycznych, które krótko mówiąc nadzwyczaj podziwiam. Dzięki temu dodatkowi, jestem w stanie wyobrazić sobie pokrój rośliny bez konieczności szperania w internecie w ramach uzupełnienia. 


Charakterystyka owocu obejmuje jego morfologię, nomenklaturę, ogólne pochodzenie, właściwości, a nawet przepisy z wykorzystaniem danego, osobliwego przysmaku. 


Autorka sprawnie przeprowadza nas przez świat owoców, bez zbędnego, długiego wprowadzania do tematu, zawiłości naukowych. To lubię w tego typu pozycjach literackich. Książka nie należy do grona opasłych tomisk chociaż osobiście taką wersję nawet bym wolała ;) Można ją przeczytać w jeden wieczór bądź sięgnąć po to, co w danej chwili nas interesuje. Jeśli jesteście osobami ciekawymi świata flory, dzieło Teresy Lewkowicz - Mosiej z pewnością wam się spodoba :) 

OCENA
5 / 5 

środa, 2 kwietnia 2014

Stewia - niebiańsko słodka i zdrowa alternatywa dla cukru i słodzików.


Autor: Barbara Simonsohn
Oprawa: miękka
Liczba stron: 235
Cena okładkowa: 29.20 zł
Zauważyliście, że ostatnio większa część naszej populacji zaczęła zwracać uwagę na zdrowsze odżywianie ? Przeczytałam już masę publikacji na temat konserwantów i innych świństw dodawanych do żywności. Często, aż włos jeży się na głowie od takich informacji... No cóż, pogoń za pieniądzem, życie w ciągłym biegu, nie sprzyja przygotowywaniu w domu zdrowych posiłków. Jadamy byle gdzie i byle co, a na niekorzystne efekty nie musimy czekać długo. Otyłość, cukrzyca, zawał... Zgrozą jest potężna ilość cukru podawana naszemu organizmowi. Sama jestem uzależniona od słodyczy i ciężko jest mi je odstawić na boczny tor. Ale czy wiecie, że nasze życie nie musi być gorzkie ? Czy macie świadomość, iż stewia jest w stanie spokojnie wskoczyć na miejsce cukru czy słodzików i to bez niekorzystnego skutku dla zdrowia ? Po lekturze książki Simonsohn stewia nie jest dla mnie "kosmiczną" rośliną, a nawet pokuszę się w przyszłości na jej hodowlę w domu. Niewiarygodne lecz prawdziwe :)

Stewia pochodzi z Ameryki Południowej, jest zdrową, bezkaloryczną i zupełnie naturalną alternatywą dla cukru czy słodzików. Dzięki niej herbatki i inne słodkości nie będą mdłe, a my z ulgą będziemy mieli możliwość zajadania się deserkami z jej dodatkiem. W końcu nic w boczki nie pójdzie :) Autorka dokładnie przedstawia w swej książce wszystkie informacje na temat stewii, począwszy od zarysu botanicznego, na przepisach z jej wykorzystaniem kończąc. Brak naukowego tonu, masa ciekawostek na temat rośliny, to tylko szczypta zalet tej pozycji literackiej. Shimonsohn nie zapomniała o przedstawieniu niekorzystnego działania cukru dla organizmu, o czym często chyba zapominamy. Ogromnie spodobał mi się dodatek w postaci wskazówek jak uprawiać stewię we własnym mieszkaniu.

Nie spodziewałam się, że stewia ma tak wiele pozytywnych dla zdrowia właściwości i że jest tak samo słodka jak dotychczas popularny cukier czy słodziki. U nas nie jest jeszcze zbyt rozpowszechniona, nie potrafimy jej tak w zupełności zaufać, lecz mam nadzieję iż postawa ta ulegnie zmianie. Oczywiście potężnym plusem dla książki jest spora dawka przepisów ze stewią w roli głównej. Nie można się bliżej z nimi nie zaprzyjaźnić, gdyż są proste do wykonania i każdy z nas sobie z nimi poradzić. Myślę, że warto przeczytać dzieło Barbary Simonsohn by roślina z dalekiej Ameryki, stała się bardziej rozpoznawalna i oczywiście wcielona do jadłospisu. Zapewniam, że wyjdzie nam to na zdrowie :)

OCENA
5 / 5