piątek, 27 lutego 2015

Asasyni i sojusznicy.


Autor: Justin Somper
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Platon24


Oprawa: miękka
Liczba stron: 400
Cena okładkowa: 39.90 zł
Premiera: 21.01.2015
Z reguły nie oceniam książek po okładce, ale czasem wiecie, to jest silniejsze ode mnie :) Jeden rzut oka na obwolutę dzieła Sompera wystarczył, bym z ochotą sięgnęła po coś, czego nie miałam okazji poznać. Nazwisko autora wiele mi nie mówiło, nie czytałam jego "Wampiratów", także kompletnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Liczyłam na dużą dawkę fantastyki, a otrzymałam świetną powieść z kryminalną nutą. Coś innego, coś unikatowego, ale bardzo przyjemnego w odbiorze. 

Jared zasiada na tronie Archenfieldu. Tak zaszczytną posadę otrzymał niespodziewanie. Jego starszy brat ginie w niewyjaśnionych, bardzo tajemniczych okolicznościach. Z pewnością nie była to śmierć naturalna, związana z chorobą, ponieważ Anders cieszył się zdrowiem i młodym wiekiem. No cóż, czasu nie można cofnąć, ale pewne sprawy należy wyjaśnić. To właśnie szesnastoletni Jared postanawia dowiedzieć się co sprawiło, że jego brat stracił życie. Sam zmaga się z trudami dowodzenia ludem, bo dla tak młodego człowieka, zasiadanie na tronie i podejmowanie decyzji, nie należy do czynności łatwych. Wszystko wiąże się przecież z odpowiedzialnością, a i nad głową młodego władcy zbierają się czarne chmury. Chęć zdobycia władzy wzbudza w ludziach wiele emocji, najczęściej negatywnych... Jared czuje zagrożenie. Niemniej jednak chce przeprowadzić śledztwo, chociaż nie jest do końca pewien komu może zaufać. Czy pomocna okaże się uczennica Lekarza, Asta? 

Możecie sobie wyobrazić moje zaskoczenie, gdy w książce nie znalazłam fantastycznych stworów, czarodziejów machających różdżkami. albo czarownic mieszających ochoczo w wielkich kotłach. Somper napisał świetną powieść dla młodzieży, którą spokojnie zaliczyłabym do grona takich detektywistycznych. Jak więc widzicie, okładka nie zawsze przedstawia czytelnikowi wierne odwzorowanie treści. Uwielbiam niespodzianki, także takim podejściem wydawcy wcale nie byłam zniesmaczona. Autor w sposób atrakcyjny zarysował średniowieczne czasy, gdy na zamku zasiadali roztropni królowie, rycerze walczyli na śmierć i życie, a intrygi mnożyły się niczym grzyby po deszczu. 

Jeśli chodzi o bohaterów, to prym wiedzie oczywiście Jared, ale i Asta nie dała się zepchnąć na dalszy plan. Tak szczerze powiedziawszy, właśnie bohaterka mocniej zapadła mi w pamięć, przekonała do całej książki i jakoś wzmocniła pozytywne uczucia co do "Asasynów i sojuszników".Ogólnie rzecz biorąc, cała gama postaci została umiejętnie zarysowana. Każdy z nich dużo znaczy, jest wyrazisty i pasuje do powieści. Lubię przedstawienie tak różnorodnych osobistości. Klimat średniowiecza da się odczuć dzięki plastyczności opisów Sompera. Aczkolwiek autor nie przynudza, wprowadza mądre, budujące napięcie dialogi. Tutaj ciągle coś się dzieje :)

Historia przedstawiona w książce, obrazuje świetnie przeprowadzane śledztwo. Dlatego też młody czytelnik nie pogubi się w tych wszystkich domysłach, ale idealnie wczuje w akcję i z zapałem będzie śledził rozwój dalszych wydarzeń. Trzeba zapomnieć o nudzie i odłożeniu książki po przeczytaniu określonej ilości stron - wciąga na całego!
Kontynuacja losów Jareda mnie ucieszyła, a sądzę, że po lekturze dzieła "Asasyni i sojusznicy" będziecie mieć identyczne odczucia. Pasjonująca, pełna zaskakujących zwrotów akcji lektura na deszczowe popołudnie i nie tylko!

OCENA
5 / 5

środa, 25 lutego 2015

Mit Lincolna.


Tytuł: Mit Lincolna
Cykl/Seria: Cotton Malone (t.9)
Autor: Steve Berry
Wydawnictwo: Sonia Draga
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 448
Cena okładkowa: 39 zł
Premiera: 04.02.2015
To już dziewiąty raz w twórczości Berry'ego spotykamy bohatera o nazwisku Malone. Przyznaje się bez bicia, że nie wszystkie tomy cyklu mogłam przeczytać. Niestety miejscowa biblioteka nie obfituje w takie rarytasy, ale zamierzam w jakiś sposób nadrobić zaległości. Steve Berry potrafi tworzyć dobre thrillery, które ja kupuję już od pierwszych stron. W "Micie Lincolna" podróżujemy do USA i staramy się wraz z bohaterami zapobiec wielkiej tragedii. 

Wrzesień 1861. Abraham Lincoln otrzymuje pewną tajemniczą, zagadkową i zatrważającą wiadomość. Niniejsza informacja jest przekazywana przez kolejnych prezydentów Stanów Zjednoczonych. Tyle, że w obecnych czasach, gdy pierwsze krwawe zrywy Wojny Secesyjnej powoli nabierają siły, na Lincolnie spoczywa wielkie brzemię i trudna do podjęcia decyzja. Nie wie on czy lepiej ocalić tysiące ludzi, a czy może doprowadzić do rozłamu w kraju. Mijają lata... Przenosimy się do czasów współczesnych. Dawne, skrywane skrzętnie tajemnice, mogą ujrzeć światło dzienne. W obliczu wielkiego zagrożenia, prezydent Daniels prosi o pomoc zaufaną grupę agentów. Cotton Malone zrezygnuje z ciepłej posadki antykwariusza i będzie musiał stać się człowiekiem do zadań specjalnych. Emerytura znów odchodzi na dalszy plan... Są sprawy znacznie ważniejsze, które mogą przecież zadecydować o losie wielu ludzi. 

Książka po raz kolejny pokazała mi wielki talent autora. Nie jestem szaloną fanką thrillerów, nie czytam ich namiętnie od świtu do zmierzchu, ale nigdy nie odmówię sobie tego, co stworzył Berry. "Mit Lincolna" stanowi świetny, barwny obraz zapobiegania kryzysu wewnętrznego w państwie. Nie mamy więc do czynienia z historią kompletnie wyssaną z palca, sama osoba Abrahama Lincolna zachęca, a tym samym rozwiewa wszystkie wątpliwości co do podtekstu fantastycznego dzieła. To książka nad którą należy się zastanowić, a nie tylko przerzucić machinalnie strony, po czym odłożyć ją na półkę bez większych emocji. 
Akcja nie toczy się w jakimś szaleńczym tempie, wszystko rozwija się powoli, a podróż do czasów przeszłych, nie wywołuje w nas uczucia totalnego zagubienia. Z zaciekawieniem zmierzamy do finału, który mogę zdradzić, że będzie z pewnością zaskakujący. Jedynym minusem, jak dla mnie oczywiście, jest zbyt mała ilość samego Cottona. We wcześniejszych tomach było go znacznie więcej, a teraz jakoś zepchnięto tak charakterystycznego bohatera na dalsze tory. Na szczęście książka nie straciła na swej atrakcyjności, a niniejsze odczucia są tylko moją osobistą fanaberią :) Plus wędruje natomiast za postać Luka-młodej, świeżej krwi wprowadzonej do cyklu.

"Mit Lincolna" w sposób przystępny, bardzo ciekawy, zarysowuje amerykańskie społeczeństwo z czasów Lincolna, a także z tych aktualnych. Książka identycznie jak pozostałe należące do cyklu, podbiła moje serce. Dzięki niej, do thrillerów przekonałam znajomą, która nawet nie chciała patrzeć na podobne pozycje literackie. Jak widać Berry zmienia upodobania. Mam nadzieję, że jeszcze będę miała okazję spotkać fantastycznego Malone. Kto wie, może i on odnajdzie kiedyś swą spokojną, pełną szczęścia przystań... 

OCENA
5 / 5

Pięć lekcji Reginy Brett w interpretacji Ewy Błaszczyk


Wydawnictwo Insignis Media udostępniło pięć rozdziałów najnowszej książki Reginy Brett „Bóg zawsze znajdzie ci pracę”, która od chwili wydania w październiku zeszłego roku plasuje się na wysokich miejscach polskich list bestsellerów.
Pięć rozdziałów – pięć lekcji Reginy Brett – interpretuje Ewa Błaszczyk.
Książki amerykańskiej autorki cieszą się w Polsce olbrzymią popularnością. Jej pierwsza książka, „Bóg nigdy nie mruga”, w lutym br. otrzymała tytuł „Bestsellera Empiku 2014” w kategorii poradników (druga książka Brett – „Jesteś cudem” – również była nominowana w tej kategorii). Ze względu na tak wielki sukces Reginy Brett w Polsce doszło do niecodziennej sytuacji – jej amerykański wydawca zgodził się na wydanie jej najnowszej książki „Bóg zawsze znajdzie ci pracę” w naszym kraju grubo przed jej premierą w Stanach Zjednoczonych (tam tytuł ten dostępny będzie dopiero od kwietnia 2015).
Zapraszam zatem do zapoznania się z felietonami Reginy Brett w wykonaniu znanej polskiej aktorki, współtwórczyni fundacji „Akogo?” i kliniki „Budzik”.
Wszystkie lekcje (playlista):
lub

wtorek, 24 lutego 2015

Królestwo cieni.


Cykl/Seria: Trylogia Moorehawke 2
Autor: Celine Kiernan
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 512
Cena okładkowa: 39.90 zł
Minęło mnóstwo czasu od momentu, gdy czytałam tom pierwszy trylogii Moorehawke (tutaj recenzja). Zanim przystąpiłam do lektury części drugiej, musiałam jeszcze sięgnąć po jej poprzedniczkę, by pewne fakty sobie przypomnieć. W ten sposób, "na świeżo", mogłam jeszcze raz spojrzeć na dzieła Kiernan i z czystym sumieniem stwierdzam w dniu dzisiejszym, że książki są po prostu wspaniałe. Tak naprawdę autorka nie prezentuje nam jakichś wymyślnych, zaskakujących zwrotów akcji, ale stworzyła świetną i charakterystyczną bohaterkę, która przyciąga tych jeszcze niezdecydowanych czytelników. 

Wynter Moorehawke wyrusza na poszukiwania zbuntowanego księcia. Samotne przemierzanie przerażających, pełnych niebezpieczeństw lasów, nie jest niczym przyjemnym dla tak młodej osoby. Na szczęście dziewczyna spotyka swych wiernych przyjaciół, więc wspólna podróż nie wydaje się być taka zła. Do czasu... Za Razim i Christopherem podążają starzy wrogowie, wręcz deptają grupie poszukiwawczej po odciskach, także pośpiech jest wskazany. Wynter przyjdzie zmierzyć się z okrutnymi Wilkami, a na pomoc Merronów nie może liczyć - sprzymierzyli się oni z wrogiem królestwa. Czy trójka bohaterów wyjdzie cało z kłopotów? Czy Wynter odnajdzie zbuntowanego księcia, i w królestwie wreszcie zapanuje ład i względny spokój? To się jeszcze okażę, a czytelnik będzie tego świadkiem. 

Uważam, że tom drugi jest jeszcze lepszy od pierwszego. W "Królestwie cieni" ciągle coś się dzieje, na nudę narzekać nie można, a bohaterowie przecież dorastają. Zachowują się więc zupełnie inaczej niż w "Zatrutym tronie". Nie są zbyt lekkomyślni, z rozwagą decydują się na kolejny krok. Wątek miłosny również nabiera barw, ale nie stanowi głównego punktu powieści. Wynter jak zwykle wypadła przekonująco, mnie jej postać zafascynowała i dlatego też czekam z niecierpliwością na trzecią część trylogii. W niniejszej książce mamy okazję poznać dokładniej przystojniaka Christophera. Jego przeszłość rysuje się naprawdę ciekawie, więc okazji do waszego zadziwienia z pewnością nie zabraknie. Plus dla autorki należy się za świetny, bardzo plastyczny opis Wilków i Merronów. Tego brakowało mi w tomie pierwszym. 

Średniowieczny świat przedstawiony przez Kiernan, może być znakomitą przygodą zarówno dla młodzieży jak i dorosłych. Nie powiem by książka w jakiś szczególny sposób mnie zaskoczyła, ale też nie rozczarowała na tyle, bym nie sięgnęła po końcówkę trylogii. Język i styl autorki skierowany jest w stronę odbiorców w różnym wieku. Książka z pewnością nie przytłacza nadmiarem opisów, w głównej mierze dominują tutaj interesujące, pozbawione banalności dialogi, więc szybko ją pochłaniamy. Oczywiście każdy ma swój gust, więc czy twórczość Kiernan będzie dla was odpowiednia, musicie sprawdzić osobiście. Ja gorąco do tego namawiam!

OCENA
5 / 5

niedziela, 22 lutego 2015

Święty Filip Neri.


Seria: Święci uśmiechnięci
Autor: Eliza Piotrowska
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Logo Wydawnictwa Święty Wojciech
Oprawa: twarda
Liczba stron: 48
Cena okładkowa: 20 zł 
Nie wiem jak to się stało, ale "Święty Filip Neri", to nasza pierwsza książeczka z serii "Święci uśmiechnięci". Przyjemne dla oka wydanie z pewnością zachęci dzieci do samodzielnego czytania. Dla tych, którzy jeszcze nie mogą wyruszyć w literacki świat, pozostało przeglądanie niemniej atrakcyjnego elementu dzieła - interesujących, barwnych, a także zabawnych ilustracji. 

Filip Neri przyszedł na świat we Florencji. Już od najmłodszych lat, zjednywał sobie ludzi zawsze uśmiechniętą buzią i miłym słowem dla każdego. Nawet gdy pracował u wuja, potrafił swym zachowaniem przyciągać masę klientów. Filip pewnego dnia postanowił jednak zrezygnować z żywotu zwykłego sprzedawcy. Wyruszył do Rzymu, zmierzył się tam z wieloma zachowaniami ludzkimi, czasem niezbyt przyjemnymi i nie mającymi nic wspólnego z przyjaźnią. Neri jednak nie poddawał się, wierzył że w głębi każdego człowieka spoczywa potężne dobro. To właśnie dla ludzi stworzył Bractwo Świętej Trójcy, pomagające między innymi strudzonym podróżnym. Do końca swych dni okazywał swą radość, bezgranicznie kochał Boga i miał z Nim potężną więź. 

Autorka w przystępny, prosty do zrozumienia przez dziecko sposób, przedstawia śmierć Filipa Neri. Ogólnie rzecz biorąc, dzieło nie jest trudne w odbiorze. Książeczka posłuży jako pretekst do rozmowy z pociechą na temat roli życzliwości i przyjaźni w życiu każdego z nas. Pokazuje wzorce godne naśladowania, jednocześnie na siłę i w sposób zbyt widoczny, niczego młodemu czytelnikowi nie nakazuje. To tylko delikatne sugestie! 

W ramach podsumowania, książka chociaż opowiada o osobie świętego, nie jest nudna czy w jakikolwiek sposób mniej atrakcyjna od tych przygodowych lub fantastycznych. Moje dzieci z chęcią i uśmiechem na twarzy ją przeglądają, pytają, są po prostu zainteresowane tym co w danej chwili poznają. Jesteśmy bardzo ciekawi innych książeczek należących do serii "Święci uśmiechnięci" i wiemy, że są równie fantastyczne jak ta o Świętym Filipie Neri. 

OCENA
5 / 5

Kroniki Amberu. Tom 1


Autor: Roger Zelazny
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Zysk i Spółka Wydawnictwo
Oprawa: twarda
Liczba stron: 640
Cena okładkowa: 49.90 zł
Wznowienie: 02.02.2015
Jeśli drzemie w was miłość do literatury fantasy i jeszcze nie mieliście okazji poznać twórczości Zelaznego, namawiam do natychmiastowego nadrobienia zaległości. "Kroniki Amberu", to dzieło znane i zachwalane przez pokaźną ilość czytelników. Dawno temu, miałam okazję zaczytywać się właśnie w tychże "Kronikach", ale czas jakoś wszystko wyrzucił z mojej pamięci. Należy odświeżyć lekturę, a dodatkowo, pochwalić wydawnictwo Zysk i S-ka za wznowienie pierwszych pięciu części i zebraniu ich w jeden przepięknie wydany tom. Okładka po prostu zachwyca i sądzę, że ci którzy lubią fantasy, nie przejdą obok takiej książki zupełnie obojętnie. 

Narratorem i jednocześnie głównym bohaterem powieści jest mężczyzna. Pewnego dnia budzi się w szpitalu i kompletnie nie pamięta co się z nim działo. Wraz z biegiem czasu uświadamia sobie, że szpital musi jak najszybciej opuścić, a jego amnezja jest związana z wypadkiem, który przyczynił się jednocześnie, do wyzbycia jakiegokolwiek zaufania nawet w stosunku do najbliższych. Corwin, bo tak ma na imię mężczyzna, dowiaduje się, że nie należy do grupy zwykłych ludzi skazanych na normalne życie, w normalnym świecie. Oto macie przed sobą księcia i prawowitego następcę tronu Amberu. Zanim jednak spokojnie włoży na głowę należną mu koronę, Corwin będzie musiał uporać się z żądnym władzy Erykiem. Odkrywa również, że jego rodzina posiada magiczne zdolności, typu podróż pomiędzy wymiarami. To z pewnością niczego nie ułatwia, a ściąga kolejną porcję niespodzianek. Corwin postanawia także wyjaśnić tajemnicze zniknięcie ojca - króla Oberona. Wszystko zapowiada się ciekawie i takie też jest w rzeczywistości. "Kroniki Amberu", to powieść która na dobre przykuje was do fotela! 

Dzieło Zelaznego powala swą wspaniałością. To nie pozbawione sensu, zwykłe fantasy dla niezbyt rozgarniętych czytelników. Tutaj prawda miesza się z fikcją, świat realny splata się z tym całkowicie wymyślonym. Autorowi zazdroszczę tak wspaniałej wyobraźni, bo do stworzenia takiego literackiego cuda, po prostu trzeba mieć talent. 
Dzięki amnezji bohatera, zostajemy stopniowo wplątywani w całą fabułę, poznajemy rodzinę Corwina, a także niesamowity Amber. Co to za wymysł? No cóż, nie mogę wam zdradzić wielu szczegółów, po co psuć niespodziankę. Nie jest to typowy fantastyczny świat, wypełniony magicznymi stworzeniami. Amber stanowi zupełną odrębność i ciężko go porównać do jakichś innych krain. Jedną szansą na "podróż" do tamtejszych miejsc, jest zagłębienie się w lekturę "Kronik".

 Zelazny stworzył fantastyczny, pełen niesamowitych zwrotów akcji świat, który jednocześnie nie można powielić. Wszystko zostało okraszone nutką zdrowego humoru, dlatego dzieło nie przytłacza ciężkością, jest naprawdę lekkie i przyjemne w odbiorze. Paleta wyrazistych postaci, wspaniale dopełnia tę złożoną całość, nie gubimy się w imionach, nazwach, co mnie strasznie denerwuje u innych twórców. "Kroniki Amberu" obrazują unikalne, umiejętne połączenie różnych gatunków, więc nawet jeśli nie przepadacie za fantasy, lub okazjonalnie czytacie tego typu książki, skuście się na dzieło Zelaznego. Być może odnajdziecie nowego ulubieńca, a jeśli nie, to taką klasykę po prostu wypada znać. 
Opisy walk, miejsc akcji, nie dominują, nie nudzą, wszystko dzieje się szybko, ale też ma swoją przyczynę. Książka stanowi nie tylko miłą rozrywkę w czasie wolnym, bo też skłania do myślenia i obrazuje różne ludzkie zachowania. Wszak Amber nie oderwano kompletnie od normalności. 

Ja już wypatruję tomu drugiego. Według zapowiedzi wydawnictwa, możemy go oczekiwać 30 czerwca tego roku, więc jeszcze macie ogromne szanse na przeczytanie części pierwszej. Myślę, że na półce w księgarni czy w bibliotece, nie przegapicie tak urzekających okładek, a to już odpowiedni wstęp do równie wspaniałej zawartości książki. 

OCENA
5 / 5

czwartek, 19 lutego 2015

Chłopak nikt 2.


Cykl: Chłopak nikt
Autor: Allen Zadoff
Wydawnictwo: Feeria Young
Oprawa: miękka
Liczba stron: 448
Cena okładkowa: 34.90 zł
Premiera: 19.02.2015
Oto kolejna premiera wydawnictwa Feeria Young, na którą czekałam z niecierpliwością. W głębi duszy przewijała się i niepewność, bo z kontynuacjami różnie bywa. Pierwszy tom cyklu "Chłopak nikt" przypadł mi do gustu (recenzja tutaj), w związku z tym nie chciałam przeżyć rozczarowania jeśli chodzi o część drugą. Wiem, że wielu z was polubiło postać Zacha i ogólnie pozytywnie odebrało twórczość Allena Zadoffa. Czy i tym razem mogę mówić o książkowym rarytasie? Czytajcie dalej, a wszystkiego się dowiecie. 

Zach po poprzedniej misji czuje, że się zmienił. Nie był kompletnie oddany Programowi, kierował się emocjami, przez co omal nie stracił życia. Teraz musi dowieść swej lojalności, chociaż wszystko nie będzie tak łatwe jakby się mogło wydawać. Przed Zachem kolejne zadanie do wypełnienia i to o wiele trudniejsze! Chłopak dostaje rozkaz zabicia przywódcy obozu wojskowego dla młodzieży. Otrzymuje nowe imię - Daniel i rozpoczyna trudną walkę z przeciwnikiem, ale także z samym sobą. Nie jest przecież istotą pozbawioną uczuć, dlatego misja przysparza mu niemały kłopot. Pocieszeniem nie jest z pewnością informacja dotycząca poprzednika Daniela- nie wykonał on zadania i niestety skończył swój żywot. Czy identyczny los czeka Zacha-Daniela ? Czy Program jest tak naprawdę lojalny wobec niego? To się jeszcze okaże!

Uważam, że tom drugi jest o wiele lepszy od pierwszego. To dla mnie totalne zaskoczenie, ale nie powiem bym była tym faktem nieucieszona. "Chłopak nikt 2" jest troszkę grubszy pod względem ilości stron, ale przyznam szczerze, że nawet nie zauważyłam tego podczas czytania. Kartki przelatują przez palce naprawdę szybko, więc uporałam się z całą lekturą w minimalnej ilości czasu. Po raz kolejny osoba Zacha została świetnie nakreślona. Wraz z biegiem czasu poznajemy go bardziej i już nie traktujemy jako zwykłego, bezbarwnego członka Programu. Autor postanowił zdradzić również nieco faktów dotyczących przeszłości głównego bohatera.
W życiu Zacha pojawi się i dziewczyna, ale chłopak ani myśli romansować, bo przecież misja stanowi jego priorytet. Jeśli oczekujecie w książce nuty pikanterii, musicie przerzucić się na twórczość innego autora. W powieści "Chłopak nikt 2" ciągle coś się dzieje i nie ma po prostu miejsca na młodzieńcze miłostki. Tutaj toczy się gra o życie!

Zadoff skonstruował świetnego bohatera i pasjonujący, pochłaniający mnie bezgranicznie świat. Książki dla młodzieży czytam chętnie, ale wśród nich rzadko spotykam takie mądrzejsze, dopracowane, skłaniające do myślenia. Zadoff obalił uprzedzenia i jednocześnie nawiązuje nić porozumienia pomiędzy czytelnikami w różnym wieku. "Chłopak nikt 2" przeczytałam z wypiekami na policzkach i co najważniejsze, już wypatruję tomu trzeciego. Moja ciekawość została rozbudzona do granic możliwości, jestem święcie przekonana, że autor mnie nie rozczaruje tylko uraczy jeszcze lepszą lekturą. Niczego tutaj nie brakuje, gdyż jest barwny bohater, wartka akcja, lekkość podczas czytania.

Aż trudno zebrać myśli by jakoś ubrać w słowa to, co czuję po przeczytaniu książki. Myślę, że gdy sami po nią sięgniecie, zostaniecie oczarowani. Nie zrażajcie się wiekiem bohatera, grupą do której powieść zakwalifikowano (młodzieżówki). Zadoff odbiega od utartego schematu książek dla nastolatków, więc jeśli należycie do osób dorosłych, a nie jesteście jeszcze przekonani, macie moje słowo, że "Chłopak nikt 2" jest wspaniały i warto poznać postać Zacha.

OCENA
5 / 5

środa, 18 lutego 2015

Podróże w czasie.


Cykl: Archiwum CHRONOSA t.1
Autor: Rysa Walker
Wydawnictwo: Feeria Young
Oprawa: miękka
Liczba stron: 424
Cena okładkowa: 34.90 zł
Premiera: 18.02.2015
Podróże w czasie to coś, co ludzkość pragnie najbardziej. Jakże wspaniale byłoby poznać przyszłość, dowiedzieć się co nas czeka, czego mamy się wystrzegać. Chciałoby się i naprawić zdarzenia z przeszłości, osobiście mam wiele takich momentów, które najchętniej wymazałabym ze swego życia. Jednak podróże w czasie niosą nie tylko korzyści. Nikt nie zdaje sobie sprawy z komplikacji, wpisanych w taką zabawę. Musicie przyznać, że motyw podróży w czasie, to nic nowego w literaturze. Wielu pisarzy przedstawiało swą własną wizję wehikułu, mogącego przenosić nas w dowolny okres i miejsce. Rysa Walker miała więc przed sobą bojowe zadanie. Uniknęła jednak jakiegokolwiek powielania i stworzyła całkowicie unikatową historię, Tom pierwszy cyklu skradł moje serce i opętał na dobre kilka dni. Takie książki aż chce się czytać :)

Kate żyje sobie zupełnie normalnie. Chodzi do szkoły, jej rodzice są rozwiedzeni, ale dziewczyna ma z nimi całkiem dobry kontakt. Oczywiście zdarzają się spięcia, ale nic nie wskazywałoby na nadejście większej katastrofy. Przybycie babki Kate rozpoczyna serię niesamowitych zdarzeń. Naturalnie nie ma nic fascynującego w wizycie dawno nie widzianej seniorki, w dodatku gdy mama dziewczynki zamieniła z nią bodajże kilka słów przez całe życie. Tato o wiele lepiej dogaduje się ze starszą panią. Nasza bohaterka otrzymuje od babci medalion. Ten zaczyna się jarzyć niebieskim światłem, które dostrzega tylko Kate. To jeszcze nie koniec niespodzianek przygotowanych dla niej. Babcia proponuje Kate wspólne zamieszkanie, a to dlatego, że pozostał jej jeszcze jeden rok życia. Dziewczyna ochoczo przystaje na takie rozwiązanie, ale mama nie popiera decyzji Kate. By zażegnać kłopotliwą sytuację, Kate wprowadza się do babci razem z ojcem. Jeśli myślicie, że to koniec zmian w życiu bohaterki, jesteście w wielkim błędzie. Babcia wyjawia Kate sekret, który na dobre zmieni życie całej rodziny. Dziewczyna musi ratować świat, bo tylko ona jest w stanie zmienić bieg wydarzeń. Rozpoczyna się szaleńcza walka z czasem... 

Książka otwiera cykl "Archiwum Chronosa". Ja już umieram z ciekawości co też się stanie w tomie drugim, ale zanim to nastąpi, muszę uzbroić się w cierpliwość i zachęcić was do czytania tej powieści - dzisiejszej premiery. 
Przyzwyczaiłam się do kiepskiej jakości podobnych książek. Większość skierowana jest w stronę niezbyt rozgarniętych nastolatków, którzy ciągle szukają swych ulubionych pozycji literackich. Tutaj autorka stanęła na wysokości zadania i wspaniale dopracowała dzieło. Podróże Kate zostały idealnie opisane, nie ma drażniących przeskakiwań pomiędzy wątkami. Panuje spójność, ład i porządek. Walker ma niesamowitą wyobraźnię, co obudziło we mnie maleńkie uczucie zazdrości. Wprowadziła sporo nowinek technologicznych, które budują odpowiednią atmosferę i wzbudzają szacunek dla twórcy. Jak widać można stworzyć porządną książkę o podróżach w czasie, bez konieczności raczenia czytelnika totalną kumulacją różnych dat, urwanych wątków i postaci rodem z kosmosu.

Kate, to zwyczajna dziewczyna. Taka normalna, naturalna i "aktualna". Ma swoje nastoletnie problemy, potrafi ruszyć głową, a także nie wkurza czytelnika swym postępowaniem. Czym byłaby jednak książka dla młodzieży bez zawartości wątku miłosnego? W "Podróżach w czasie" też taki dodatek się pojawia, ale nie przytłacza całej powieści, a tylko fantastycznie dopełnia ją czymś odpowiednim dla nastolatków. Nawet osoby starsze, nie będą zniesmaczone uczuciowymi rozterkami Kate. O to właśnie chodzi! 

Wielowątkowość powieści, w tym przypadku nie jest wadą. Trzeba mieć naprawdę lekkie pióro by pisać z odpowiednim smakiem i trafić do różnych grup wiekowych. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, chociaż osobiście wolałabym, by liczyła znacznie więcej stron. Dużą zaletą dzieła Walker, jest całkowite, ale nie zdradzające wszystkiego wyjaśnienie poszczególnych zdarzeń. Nie ma miejsca na niedomówienia i zupełne zagubienie czytelnika na finiszu książki. Wiem dużo, ale też mam chrapkę na więcej :) Teraz czekam z niecierpliwością na tom drugi, a was odsyłam do księgarni po świeżutki egzemplarz "Podróży w czasie". Będziecie zadowoleni! 

OCENA
5 / 5

wtorek, 17 lutego 2015

Medicus.


Tytuł: Medicus
Autor: Noah Gordon
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 592
Cena okładkowa: 39.90 zł
Do przeczytania "Medicusa" namówił mnie mój tato. On uwielbia takie książki, chociaż ja jakoś za historycznymi nie szaleję. Uległam jednak i zaczęłam czytać. Wyobraźcie sobie, że przez dzieło Gordona zarwałam noc, a potem przez pół dnia chodziłam kompletnie niewyspana. Wieczorem dokończyłam lekturę i podziękowałam tacie za podsunięcie fantastycznej powieści. Dawno nie czytałam tak mądrze skonstruowanej książki, bo nawet osoby takie jak ja, które z historią nie są za pan brat, mogą spokojnie poznać przedstawioną opowieść. O żadnym nagromadzeniu dat, kumulacji imion i nazwisk trudnych do zapamiętania, nie ma nawet mowy. Zanim jednak przejdę do opisania swych wrażeń po lekturze, parę słów odnośnie samej treści książki.

Akcja powieści rozpoczyna się w jedenastowiecznej Anglii. Szczęście nie sprzyja rodzinie Cole. W krótkim okresie czasu umiera matka, ojciec, oraz kilkoro malutkich dzieci. Te które przeżyły, trafiają pod opiekę rodzin zastępczych, bo przecież kolejne ręce do pracy przydadzą się w gospodarstwie. Tylko dziewięcioletniego Roba nie chce nikt. Chłopak ma niesamowity apetyt, jest zbyt mały i nie nadaje się do wykonywania ciężkich prac, także jedynym rozwiązaniem, będzie sprzedanie go do niewoli. Na szczęście w okolicy pojawia się wędrowny balwierz, który postanawia przygarnąć Roba, by ten pobierał u niego nauki. Młody Cole w towarzystwie balwierza, dosyć szybko przyswaja nowy fach, bo opiekun okazuje się być idealnym nauczycielem. Dodatkowo Rob uczy się magicznych sztuczek, wabiących mniej pojętnych ludzi do wozu pełnego ziołowych mikstur, na wiele dolegliwości. Balwierz zauważa niesamowity talent chłopca, a w przyszłości upatruje w nim swego godnego następce. Sielanka naszego bohatera nie trwa jednak wiecznie. Balwierz umiera, lecz teraz Rob ma wyuczony zawód, który pozwala mu przetrwać. Pewnego dnia, chłopak spotyka żydowskiego lekarza, znacznie przewyższającego go w tym, co zdążył się do tej pory nauczyć. By stać się taki sam jak nowo poznany medyk, Rob pragnie rozpocząć naukę w perskiej szkole dla lekarzy. Ta decyzja będzie wymagała od niego wielu poświęceń. Czy Cole da sobie radę i osiągnie sukces ? Czy stanie się prawdziwym lekarzem, a nie tylko wędrownym balwierzem ?

Już tytuł książki daje nam wrażenie o tym, co możemy spotkać w treści. Dzieło Gordona ukazuje w sposób idealny życie medyków w dawnych czasach. Autor dokładnie opisuje wiele przeprowadzanych operacji, dzięki czemu, czujemy się jak średniowieczny lekarz. Nie jestem specem jeśli chodzi o te sprawy, ale wierzcie, w książce nie przeżyjecie totalnego zagubienia w temacie. Medycyna dzięki Gordonowi, może być zrozumiała, a jednocześnie urozmaicać lekturę w sposób pasjonujący.
Wraz z bohaterem podróżujemy po wielu krajach, poznajemy kulturę, ludzkie zachowania, otrzymujemy odpowiedni obraz tamtych czasów. Mamy możliwość zetknięcia się ze społecznością muzułmańską, żydowską. Historia Roba wplata się w niniejszy obraz fantastycznie. Pasuje niczym brakujący element układanki.

Rob Cole przypadł mi do gustu, Jako dziecko, doświadczony przez okrutny los, staje się pewnym siebie, mądrym i silnym mężczyzną. Potrafi dążyć do określonego celu z uporem, ale jednocześnie nie zatracając się w chęci odniesienia sukcesu. Zawsze chowa w głębi duszy miłość, postępuje sprawiedliwie i uczciwie. To prawdziwy unikat człowieka w czasach średniowiecza. Gordon jednak nie ukazuje nam swego bohatera w całkowicie kolorowych barwach. Rob ma też swoje wady, czasem postępuje bezmyślnie, ale przecież to tylko człowiek. Dlatego czytelnik może identyfikować się z głównym bohaterem i zawiązać z nim nić porozumienia.
Autor zręcznie nakreślił także stosunki pomiędzy narodem żydowskim, a chrześcijanami. Wplata wszystko w akcję z odpowiednim smakiem, jednocześnie nie przytłaczając powieści.
Książkę liczącą prawie sześćset stron, czyta się niezwykle szybko i z zadziwiającą lekkością. Cieszę się, że autor pokusił się o stworzenie dwóch kolejnych powieści, więc kto polubił "Medicusa", może odetchnąć z ulgą i sięgnąć po kontynuację serii. Ja was namawiam z całego serca :)

OCENA
5 / 5

FUTU.RE Glukhovsky’ego już 4 marca w polskich księgarniach

Już za dwa tygodnie w księgarniach całej Polski pojawi się FUTU.RE – najnowsza powieść Dmitrija Glukovsky’ego, autora kultowego Metra 2033 i twórcy najsłynniejszej postapokaliptycznej serii Uniwersum Metro 2033.


FUTU.RE jest opowieścią o świecie, w którym śmierć została pokonana; badania naukowe, prowadzone jeszcze przez nasze pokolenie, zapewniły kolejnym nieśmiertelność, zatrzymały starzenie się i sprawiły, że ludzkość weszła w posiadanie Graala, poszukiwanego przez nią od zarania dziejów. Ziemię zaludniają wiecznie młode, zdrowe i piękne istoty. Jednak każda utopia ma swoje cienie. Przeludniony świat pęka w szwach. Środki potrzebne do życia muszą być ściśle racjonowane – dotyczy to również mieszkań: Europa, Ameryka, olbrzymie połacie pozostałych kontynentów zostały zabudowane ogromnymi wieżowcami, których najniższe kondygnacje przykryły znany nam świat, a najwyższe sięgają ponad chmury. To w nich, w koszmarnie ciasnych kubikach, gnieździ się ludzkość, zmagająca się z niedoborem środków i legislaturą, która ma utrzymać przeludnienie w ryzach.
FUTU.RE to opus magnum Glukhovsky’ego: niezwykle dojrzała powieść, która oprócz charakterystycznych elementów gatunku science fiction (trzymająca w napięciu, pełna nieoczekiwanych zwrotów fabuła, niezwykle przekonująca wizja świata przyszłości), zawiera coś jeszcze. Autor podejmuje dyskurs o miejscu Boga w świecie, w którym nieśmiertelność jest dostępna dla każdego i poddaje krytyce społeczeństwa Europy i Ameryki, z których każde na swój sposób radzi sobie z cywilizacyjnymi konsekwencjami nieśmiertelności.
Ale FUTU.RE jest przede wszystkim naładowaną emocjami opowieścią o miłości, odkrywaniu własnego powołania i o niezmienności ludzkiej natury, ze wszelkimi pozytywnymi i negatywnymi tego konsekwencjami. FUTU.RE to prawdziwie intensywny opis nowego wspaniałego świata, który sprawi, że czytelnik już od pierwszych stron poczuje jego klimat; oczami Jana Nachtigalla 2T, Nieśmiertelnego, pozna szczegółowo jego blaski i cienie.
Za podsumowanie FUTU.RE Glukhovsky’ego niech posłuży zwrot z czwartej strony okładki: „POKONALIŚMY ŚMIERĆ. I CO DALEJ?”.

Zapraszam do wysłuchania pierwszego rozdziału powieści FUTU.RE, zatytułowanego „Horyzonty” w mistrzowskiej interpretacji Krzysztofa Banaszyka.

niedziela, 15 lutego 2015

Mężczyzna w zielonych spodniach.


Autorzy: E. Szawul, G. Wojcieszko, M. Pecyna, E. Jedrych, M. Kapelusz, E.A. Frankowska, P. Karbowniczek, J. Machałowska 
Wydawnictwo: Czerwona Papuga
Oprawa: miękka
Liczba stron: 172
Premiera: czerwiec 2014
Kto w miarę regularnie zagląda na mojego bloga ten wie, że antologie czytam niezwykle rzadko. Wiąże się to z brakiem dostępu do tego typu książek, a nie brakiem zainteresowania w stosunku do nich. Zauważyłam jeszcze, iż takie pozycje literackie, przynajmniej w moim otoczeniu, nie są zbyt popularne i chętnie czytane. Ja muszę to zmienić, a podsunięcie znajomym "Mężczyzny w zielonych spodniach", będzie takim krokiem przełomowym. 

Książka rozpoczyna się dość nietypowo, a nawet tajemniczo. Niedaleko Plant, ktoś porozwieszał kartki z dziwną treścią. Można z nich wyczytać informację o zaginięciu mężczyzny w zielonych spodniach. Człowiek ten miałby zachowywać się jak obłąkany: mówi do siebie, porusza w specyficzny sposób, jest ranny w głowę. Kto spotka zaginionego powinien zgłosić to policji. Na kartce nie znajdziemy jednak stosownego numeru pod który należy zadzwonić. Nikt nie pokusił się nawet o poinformowanie odbiorcy od kiedy zaginiony został za takiego uznany. Pytania mnożą się w zastraszającym tempie, a my musimy znaleźć na nie odpowiedź. Ostrzegam, że nie będzie łatwo.

"Mężczyzna w zielonych spodniach", to zbiór ośmiu opowiadań, stworzonych przez ośmiu autorów. Każde z nich jest inne, chociaż bohater pozostaje ten sam. Mamy więc możliwość poznania, aż tylu rozwiązań przedstawionej sytuacji. Oczywiście jak z antologiami bywa, nie każde opowiadanie musi oczarować czytelnika. Mnie samej spodobały się prawie wszystkie, chociaż i w tej grupie mogłabym wyróżnić jednego ulubieńca. To "Niespójny" Melanii Kapelusz. W tym właśnie opowiadaniu, poznajemy tytułowego mężczyznę, a także wraz z nim i z jego perspektywy, śledzimy bieg wydarzeń. Bohatera odbieramy jako człowieka totalnie zagubionego, zdenerwowanego aktualną sytuacją, co jest idealnie zarysowane w dziele Kapelusz.
Brak konkretnej daty zaginięcia mężczyzny, oraz pominięcie numeru telefonu, wzbudza zainteresowanie czytelnika i co tu dużo ukrywać, pobudza wyobraźnię. Dodatkowo, sami możemy identyfikować się z bohaterem, ponieważ często gubimy tę właściwą drogę życiową. Ważne jest jej odnalezienie i to w odpowiednim czasie!

Książkę nie wypada czytać szybko, chociaż mikra objętość nas do tego zachęca. Tutaj należy zastanowić się nad każdym napisanym słowem, a osobiście uważam, że do antologii po prostu trzeba dorosnąć. Cieszę się z możliwości poznania tak specyficznego dzieła. Wywołało ono we mnie wiele emocji, często skrajnych o których nie chcę teraz wspominać. Kto przeczyta książkę "Mężczyzna w zielonych spodniach", ten przez długi czas będzie rozmyślał nad przyswojoną treścią, ale i swoim dotychczasowym postępowaniem.

OCENA
5 / 5

piątek, 13 lutego 2015

Lot sowy.


Tytuł: Lot sowy
Autor: Mercedes Lackey, Larry Dixon
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Zysk i Spółka Wydawnictwo
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 358
Cena okładkowa: 34.90 zł
Premiera: 26.01.2015
Wydawać by się mogło, że jeśli chodzi o fantastykę, to nic nie może mnie zaskoczyć. Jestem wielką miłośniczką tego gatunku i uwierzcie mi, miałam okazję przeczytać wiele powieści należących właśnie do tejże grupy. Oczywiście nie zawsze udawało się trafić na tylko dobre książki, bo i zdarzały się takie, które po dwudziestu stronach wywoływały u mnie paskudną senność. Wiecie o czym piszę prawda? :) Książka "Lot sowy" jest na szczęście inna... Lepsza, wciąga już od momentu przeczytania pierwszego zdania. Znajdę tutaj garść porównań do twórczości Le Guin, ale to chyba dobry objaw - przynajmniej dla mnie. Niemniej jednak duet autorów uniknął jakiegokolwiek dublowania, powielania napisanych przez sławę (wspomnianą Le Guin, Tolkiena, Lewisa) pozycji. Warto więc wkroczyć do nowego świata, pełnego ciekawych postaci i przerażających, magicznych stworów.

Głównym bohaterem jest Dorian. Młody chłopak, sierota. Gdy stracił rodziców, którzy zginęli przez nagłą, magiczną burzę, trafia pod opiekę miejscowego maga Justyna. Trzeba przyznać, że łatwo tam nie ma. Dorosły zawsze chce postawić na swoim, dowieść swej nieomylności, od młokosa wymaga ciężkiej, ale przynoszącej korzyści pracy. Justyn uparcie twierdzi, że jego wychowanek ma w sobie to coś, jednak żałoba przesłania cały świat naszemu bohaterowi. Jedyną formą "rozrywki" dla chłopca, jest wędrówka po lasach i przeżywanie swej samotności bez żadnych świadków. I nic nie wskazywałoby na nadejście większych zmian w jego życiu, gdyby nie najazd tajemniczych wojowników. Armia wpada na teren wioski, a Dorian już nie będzie wyłącznie zwykłym, posłusznym chłopcem. Musi nauczyć się walczyć nie tylko z namacalnym przeciwnikiem, ale i z własną przeszłością. Czy osiągnie cel ?

Książkę czyta się szybko, a kolejne zdarzenia posklejano tak, by zapewnić odbiorcy płynność podczas poznawania lektury. Szkoda tylko, że autorzy nie chcieli rozbudować wątku tajemniczej armii napadającej na wioskę Doriana. Praktycznie nie wiemy o nich wiele, dlaczego najechali na małą miejscowość, jakie cele chcieli osiągnąć, kim tak naprawdę są. Może po prostu twórcy uznali za zbędne wyjaśnianie tego typu spraw, więc czepiać się nie będę :) Ogólnie cała książka przypadła mi do gustu, chociaż tak jak już wspomniałam, w fantastycznych czytadłach się lubuję i trudno mi pod tym względem całkowicie dogodzić. Autorzy wykreowali pasjonujący, przyciągający uwagę i zupełnie niepowtarzalny świat, pełen magii i czarów. Nie popadają jednak w przesadę, a więc znalazło się miejsce dla mądrzejszych zachowań, skłaniających do myślenia i ukazujących odpowiednie wzorce.

Spodobała mi się także przemiana Doriana. Z chłopaka nieśmiałego, pogrążonego w smutku, stał się stanowczym, silnym, młodym facetem. Nie bez znaczenia jest również Justyn. Maga jakoś tak machinalnie porównałam do Halta ze "Zwiadowców", chociaż i tak te podobieństwa nie są zbyt znaczne. Niestety autorzy jakoś nie pokusili się o odpowiednie nakreślenie relacji międzyludzkich, w związku z tym powieść może tracić w oczach starszych czytelników, natomiast u młodych wywołać westchnienie ulgi. Ogólnie rzecz biorąc opisów krajobrazów, samych bohaterów, ich wyglądu, jest niezbyt wiele, ale na szczęście wystarczająco.

Jako czytająca namiętnie literaturę fantastyczną, książka "Lot sowy", nie przygwoździła mnie na kilka godzin bez odbioru sygnałów z zewnątrz. Nie jest to zła czy nudna powieść, ale czuję że starsi wyjadacze mogą nie być usatysfakcjonowani. Po kilkudziesięciu minutach czytania dzieła uznają, że to już było, coś gdzieś tam się przewinęło u innych twórców. Ja odbieram "Lot sowy" pozytywnie i czekam cierpliwie na kolejny tom. Myślę, że część pierwsza była takim wprowadzeniem do historii, więc nie można było uniknąć pewnych elementów. Dla młodych, przygody Doriana staną się odpowiednią dawką rozrywki i sposobem na nudne popołudnie. Dla mnie, książka miała wymiar odskoczni od codzienności - trzeba przyznać, że na tym polu spisuje się znakomicie!

OCENA
4 / 5 

Wyjątkowy dzień.


Autor: Anne-Dauphine Jullliand
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Logo Wydawnictwa Święty Wojciech
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 228
Cena okładkowa: 24.90 zł
Premiera: 30.01.2015
Są książki, które zapadają w pamięć na długi, długi czas. Wylane nad nimi łzy, świadczą o ich wyjątkowości i wspaniałości. Po raz drugi miałam okazję "spotkać się" z Anne Dauphine Julliand na polu pisarz - czytelnik. Jej poprzednie dzieło, "Ślady małych stóp na piasku", wywarło na mnie ogromne wrażenie. Książka odniosła wielki, światowy sukces, ponieważ prawda jaką tam zastajemy, chwyta za serce nawet największego twardziela. Anne, autorka i jednocześnie matka, przedstawia nam historię swej dwuletniej córeczki Thais. Dziewczynka, cierpiąca na rzadką chorobę genetyczną umiera. To oczywiście wielki szok dla całej rodziny i próba sił dla matki. W książce "Wyjątkowy dzień" poznajemy dalsze losy autorki po stracie córki... 

Teraz Anne, mąż i pozostałe dzieci, starają się żyć normalnie i celebrować każdy dzień. Wprawdzie na świecie nie ma już Thais, ale rodzina wprowadza utarty rytm do zburzonej codzienności. Nie może zabraknąć miejsca na czułości, ciepłe słowo, a także wzajemny szacunek. Trudne chwile zwykle do siebie zbliżają. W dniu urodzin Thais, wszyscy przynajmniej wspomnieniami, budzą małą do życia. Przygotowują przyjęcie, pyszny tort i czują duchową obecność dziewczynki. Brakuje im tej małej, kochanej istoty, która zdecydowanie za wcześnie ich opuściła. Książka ma na celu pokazanie wielkiej miłości i siły zgodnej rodziny. Daje odrobinę nadziej na to, że nawet po śmierci bliskiej osoby można żyć normalnie. Potrzeba tylko czasu i kogoś, kto będzie stał obok, trzymał mocno za rękę.

Uwierzcie mi, książka jest piękna. Dla tych, którzy obawiają się otrzymać typową, przepełnioną religijnością pozycję literacką, należą się słowa uspokajające. Tutaj nikt nie nakazuje wam wierzyć, bo autorka w zupełności skupia się na miłości do dziecka. Sięgnijcie po "Wyjątkowy dzień" nawet jeśli nie czytaliście powieści "Ślady małych stóp na piasku", ponieważ wszystko zostało wyjaśnione właśnie w pierwszej wspomnianej książce. Nie bójcie się uronić łzę podczas lektury, to przecież żaden wstyd.
Podziwiam autorkę za jej siłę i chęć podzielenia się tym co czuje z czytelnikami. Nie wyobrażam sobie przeżycia takiej tragedii, ale jak widać, Anne udało się powrócić do życia, życia bez córki. Płakałam gdy czytałam w jaki sposób cała rodzina wspierała Thais. Traktowali małą jako zupełnie zdrowe dziecko i sprawiali, by każdy nowy dzień był wyjątkowy. Książkę gorąco polecam chociaż wiem, że nie każdy z was da radę ją przeczytać. Dzieło mocno wcina się w pamięć, potrafi wywołać strumienie łez, ale wierzcie mi, to co stworzyła Anne-Dauphine Jullliand jest wspaniałe.

OCENA
5 / 5

poniedziałek, 9 lutego 2015

Trzy małe czarodziejki.


Autor: Georgie Adams i Emily Bolam
Wydawnictwo: AWM
Oprawa: twarda
Liczba stron: 90
Cena okładkowa: 19.90 zł 
Moje dzieci ciężko przykuć do książki na dłuższy czas. Oczywiście lubią czytać samodzielnie, chcą bym ja też im coś przeczytała, ale wiecie, rozwlekłe historyjki raczej nie wchodzą w grę. Możecie więc zrozumieć moje zdziwienie, gdy w minioną sobotę, pociechy pochłaniały z uśmiechem na ustach książkę "Trzy małe czarodziejki". W telewizji właśnie nadawano ich ulubioną bajkę, a one nawet nie zaszczyciły jednym spojrzeniem migającego odbiornika. Po lekturze, musiały wyrazić swój zachwyt nad opowieścią o trzech rezolutnych dziewczynkach, które potrafiły czarować.

Tamara, Sara i Klara, mieszkają sobie w zaczarowanej dolinie w Domku Kociołku. Dziewczynki uczęszczają do szkoły magicznej, ale również uczą się zwykłych przedmiotów typu plastyka, matematyka. Mają swe grono przyjaciół, chociaż pewna czarownica - Matylda, też lubi im dokuczyć. Niemniej jednak, gdy zbliża się Halloween, wszyscy bez wyjątku pojawiają się w domku dziewczynek, by uczcić tak specjalny dzień w kalendarzu. Czytelnik pozna kolejne etapy przygotowań do balu, razem z bohaterkami przeżyje niesamowite, przesycone magią przygody. Okazji do znakomitej zabawy z pewnością nie zabraknie.

Wzrok przyciągają zabawne, bajeczne i wywołujące uśmiech na twarzy ilustracje. To znakomite uzupełnienie tekstu, chociaż same opisy nie potrzebują jakiejkolwiek reklamy z mojej strony :) Dzieci oszalały na punkcie Tamary, Klary i Sary. Zarówno córka jak i syn, przeglądają książeczkę codziennie, a przed snem jest to pozycja obowiązkowa!
Tutaj rzeczy dzieją się przypadkowo. Przygody małych czarodziejek obfitują w zaskakujące zwroty akcji. Książkę nie można odłożyć na półkę po przeczytaniu minimum jednego rozdziału. Wszystko zostało opisane językiem prostym, zrozumiałym, plastycznym. Myślę, że wasze dzieci polubią te trzy łobuziary i co najważniejsze, będą się mogły z nimi utożsamić...

OCENA
5 / 5

Głębia.


Tytuł: Głębia
Cykl: Syreny tom 2
Autor: Tricia Rayburn
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 368
Cena okładkowa: 32 zł
Premiera: 16.01.2012
Jeśli mieliście okazję przeczytać pierwszy tom trylogii stworzonej przez Rayburn, nie możecie pozostać zupełnie obojętni wobec tomu drugiego. "Głębia" pod względem okładki, prezentuje się równie interesująco i co tu dużo ukrywać, mnie zachęciła do lektury. Dziewczyna spowita wodorostami i błądząca gdzieś pod wodą, idealnie nawiązuje do tematyki książki. Kto czytał "Syreny" ten wie, że autorka rzuca zupełnie inne światło na tajemnicze, wodne istoty z ogonem ryby. To jednocześnie piękne, ale i okrutnie niebezpieczne kobiety, które by osiągnąć swój z góry założony cel, nie cofną się przed nikim i niczym. 

W pierwszej części cyklu, poznaliśmy Vanessę Sands. Po burzliwych wydarzeniach w Winter Harbor i śmierci siostry, nasza bohaterka powraca do Bostonu by skończyć szkołę i zdecydować co ze sobą począć w dalszej kolejności. Niestety to nie jedyne problemy Vanessy, a nauka wydaje się być tylko niewielkim elementem składającym się na całą gamę zmartwień. Dziewczyna obawia się całkowitej przemiany w syrenę i za wszelką cenę chce temu zapobiec. Tyle, że jak można mówić o normalności, kiedy należy zażywać morskich kąpieli i pić słoną wodę. Pewne zachowania Vanessy, również nawiązują do bliskiego związku z wodnymi kobietami - kuszenie facetów pozwala przecież żyć syrenie w oddali od morskich fal. Jak jednak to zrobić, by Simon nadal kochał i pozostał ślepy na los reszty mężczyzn? W dodatku nadchodzi wiosna, a zamarznięte jezioro skrywa najbardziej niebezpieczne i przerażające istoty - syreny uwięzione przez Sands. Czy tym razem Vanessa przegra walkę? Czy stanie się syreną i sprowadzi na Simona nawał kłopotów?

"Głębia" spodobała mi się bardziej, aniżeli tom pierwszy cyklu. Tam wątek miłosny dominował i nie pozwalał skupić się na całości. Tutaj natomiast autorka oddała w zupełności mroczność sytuacji, idealnie zarysowała niebezpieczne syreny. Całkowicie zburzyła przekonanie o piękności i uroku tych istot, które wabią lekkomyślnych mężczyzn swym śpiewem. Z syrenami Rayburn, nikt z was nie chciałby pozostać sam na sam :) Vanessa, miejscami niezbyt rozgarnięta, w głównej mierze przypadła mi do gustu, nie była zbyt przewidywalna i naprawdę przekonywała do siebie nawet najbardziej zatwardziałego czytelnika. 
Historia opowiedziana w "Głębi" nie była dla mnie zbyt nużąca, trzymała w napięciu i nie pozwalała się oderwać chociaż na chwilę. Wcale nie miałam ochoty odłożyć książki na półkę, dlatego dwie noce zarwałam. Akcję utrzymano na stałym, porządnym poziomie, chociaż miejscami chciałam przeżyć coś specjalnego, coś na co oczy otwarłyby mi się ze zdumienia. No cóż, może w ostatniej części zostanę zaszokowana na całego. Dobrze, że autorka nie skupia się tylko na głównej bohaterce, a daje Simonowi większe pole do popisu. Niepozorny kujon, przeobraża się w młodzieńca twardego, chętnego do działania, bardziej otwartego na ludzi. Gdyby jeszcze było go odrobinę więcej w całej powieści... 

"Głębia" to powieść dla nastolatek, tyle że nie nasycona banalnością. Jest okazja do poznania czegoś innego, ponieważ książek z syrenami jako głównymi postaciami, mamy naprawdę niewiele. Jestem ciekawa jak potoczą się dalsze losy Vanessy, czy złe syreny wezmą górę (raczej wątpię) i czy związek z Simonem przetrwa w obliczu tylu problemów. Książkę czyta się szybko, a od kwestii technicznej zauważyłam znaczącą poprawę. Tekst nie zlewa się w całość, zastosowano odpowiednie zaznaczenie rozdziałów - tego brakowało mi w tomie pierwszym.
Cykl stworzony przez Rayburn odbieram bardzo pozytywnie i z pewnością książki będę polecać młodym czytelnikom, jak i tym starszym, którzy lubią tego typu historie. 

OCENA
4 / 5

piątek, 6 lutego 2015

Wszystko o Wielkanocy - zapowiedź.

Ależ ten czas szybko mija. Dopiero co choinka gościła w moim domu, a już mamy praktycznie połowę lutego. Zbliża się też Wielkanoc... Myślę nawet nad dekoracjami, odpowiednimi na te właśnie święta. Idealnym wprowadzeniem do wielkanocnego klimatu, będzie nowa książka Wydawnictwa Sfinks. Ta pozycja literacka, ujrzy światło dzienne w połowie lutego, a ja już nie mogę się doczekać momentu, gdy sięgnę po swój egzemplarz "Wszystko o Wielkanocy"...



Wszystko o Wielkanocy

Wszystko o Wielkanocy

Nie chcę wam zdradzać co dokładnie znajdzie się w książce. Sama tego do końca nie wiem, ale też nie mam zamiaru psuć niespodzianki związanej z taką nowością w księgarniach. Z pewnością za kilka dni, na moim blogu pojawi się recenzja "Wszystko o Wielkanocy", więc zaglądajcie i wypatrujcie świeżutkiego wpisu.
Uważam, że taka lektura przyciągnie nie tylko osoby dorosłe, ale i dzieci, które z utęsknieniem czekają na słodkiego, cukrowego baranka i puchate kurczaczki. Trzeba jednak dać im do zrozumienia, iż Wielkanoc nie opiera się tylko na pysznej zawartości koszyczka. Książka "Wszystko o Wielkanocy" pozwoli rodzicom przedstawić obrzędy, zwyczaje, związane z tym świętem, w sposób zrozumiały dla małego smyka. W ramach sprawdzenia swej wiedzy, z przyjemnością można rozwiązać quiz o Wielkanocy, także okazji do znakomitej zabawy również nie może zabraknąć. Już niebawem będziecie mogli kupić niniejsze dzieło tutaj.

czwartek, 5 lutego 2015

O syrence Lence.


Autor: Rafał Wejner
Ilustracje: Maria i Wojciech Wejner
Wydawnictwo: Bajdaraj
Oprawa: miękka
Liczba stron: 16
Moja córka uwielbia bajki w których występują syrenki. Dlatego też ta o Lence przypadła jej do gustu i należy do najczęściej czytanych w ciągu minionego tygodnia :) Książeczka autorstwa Rafała Wejnera, zachwyca oprawą graficzną. Wyraziste, barwne ilustracje, stanowią prawdziwą ozdobę pozycji literackiej. Rymowany tekst, jest też atrakcyjniejszy i łatwy w odbiorze, jeśli chodzi o młodych czytelników. Nie wspomniałam wam jednak o czym jest ta bajeczka.

Syrenka Lenka. to dyrygentka. Uczy zaprzyjaźnione delfiny "równego" śpiewania, a pałeczka którą wskazuje zwierzakom odpowiednie znaki, śmiga w powietrzu niczym  fruwający ptak. Niestety dyrygencki gadżet kradnie sroka. Lenka rozpacza z tego powodu, bo nie może wykonywać odpowiednio swego zadania. Na szczęście pojawiają się przyjaciele, którzy pomogą syrence i sprawią, że na jej pięknej buzi znów zagości uśmiech. Koncert wreszcie się odbędzie :) 

Przyjemna, ciekawa bajeczka, zainteresuje dziecko w wieku przedszkolnym. Krótka historyjka uczy szkraba odpowiedniego zachowania w stosunku do bliźnich, pokazuje prawidłowe wzorce. Zachęcam więc, do posunięcia waszym dzieciom bajki o przemiłej syrence. Będą zachwyceni!

OCENA
5 / 5

środa, 4 lutego 2015

Dante na tropie (przedpremierowo).


Autor: Agnieszka Olejnik
Wydawnictwo: Literackie
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 372
Cena okładkowa: 34.90 zł
Premiera: 05.02.2015
Premiera książki dopiero jutro, ale ja już dziś gorąco namawiam was do jej przeczytania. Miałam przyjemność poznać pierwszą powieść Agnieszki Olejnik, "Zabłądziłam", więc pewne rozeznanie w klimacie zdobyłam. Niemniej jednak druga książka młodej autorki, przyniosła mi masę pozytywnych emocji i co tu dużo ukrywać, przykuła do fotela na dobre kilka godzin. Wyobraźcie sobie, że wcale nie chciałam przeczytać ostatniej strony. Tak świetne książki powinny mieć o wiele więcej kartek. Cóż, było minęło, ale z pewnością wrócę jeszcze do lektury "Dante na tropie". Jako miłośniczka obyczajówek, dobrych kryminałów i kochająca całym sercem wszystkie psy na kuli ziemskiej, nie mogłabym zapomnieć o Annie Drozd i jej czworonożnym przyjacielu... 

Tytułowy Dante jest psem, a dokładniej rzecz ujmując, to wyżeł weimarski o poetyckim imieniu. Wraz ze swą panią, Anną Drozd, mieszka sobie w spokojnej, nudnawej okolicy. Anna przeprowadziła się z zatłoczonego, pełnego spalin i huku miasta do domu w małej okolicy. Żyje sobie jak trzeba, aż do pewnego spaceru. Dante jak każdy pies, lubi wciskać się w zakamarki i przynosić swej opiekunce przeróżne niespodzianki. Tym razem dostarczył Annie... ludzki palec! Kobieta pewnie takiego prezentu się nie spodziewała, więc nie dziwcie się, że została okrutnie przestraszona. Udaje się na komisariat, by opowiedzieć policji o swym znalezisku. Po pewnym czasie, w miasteczku ludzie zaczynają umierać w dziwnych okolicznościach. Anna Drozd jest święcie przekonana, że ma to związek z jej znaleziskiem. Policja jakoś niechętnie przyznaje kobiecie rację, ale ta sama postanawia wszcząć śledztwo. Dodatkowo pisze autorską książkę, gdzie wydarzenia z miasteczka, stają się znakomitą inspiracją i zalążkiem wspaniałej historii. Na horyzoncie, w życiu Drozd, pojawi się też niezbyt przystojny facet, tyle że nasza bohaterka potrzebuje obronnego, męskiego ramienia. Czy ludzki palec przyczyni się do odnalezienia sprawcy całego zamieszania? 

Książka już od pierwszych stron gwarantuje niezłą zabawę. Autorka postawiła na ciekawe połączenie obyczajówki i kryminału. Właśnie w ten sposób, powstała znakomita powieść dla każdej kobiety. Tutaj nie ma mowy o nudzie, wałkowaniu tematu zbrodni, lub nieszczęśliwej miłości. Zdarzenia rozwijają się niezwykle szybko, a my galopujemy przez wszystkie strony, niczym rozpędzony rumak. Tempo akcji utrzymane jest na stałym, dosyć wysokim poziomie, a okazji do wybuchnięcia głośnym śmiechem, będzie cała masa. Oczywiście są i momenty w których należy zachować powagę, a wyśmienity humor schować do kieszeni. Autorka potrafi budować napięcie i przyciągnąć do siebie masę zadowolonych czytelników.

Zagadka kryminalna, nie jest przewidywalna od początku do końca. Praktycznie do momentu przeczytania ostatniego słówka, zostajemy zawieszeni w próżni i oczekujemy na rozwój zdarzeń. Wątek miłosny, który też pojawić się musiał, został zręcznie wpleciony w całą fabułę. Nie dominuje w powieści, ale też nie zepchnięto go na boczne tory. Anna Drozd, to szalona, żywiołowa kobieta. Jest autentyczna, nie udaje nikogo, przekonuje do siebie, jej cięty język stanowi prawdziwe, idealne dopełnienie całości. Ogólnie rzecz biorąc, Olejnik świetnie wykreowała każdą z występujących postaci. Nawet psiak, Dante, nie został pominięty. Cóż, tytułowa osobistość, więc wiążą się z tym pewne zobowiązania prawda?
Książka raz zmierza w stronę romansu, by za chwil parę zaskoczyć nas kryminalnym zwrotem akcji. Lekkie pióro autorki, pozwala na całkowite zatracenie się w lekturze. Każda minuta spędzona na czytaniu książki "Dante na tropie", nie może zostać uznana za czas stracony.

Mam nadzieję, że i wy zakochacie się w twórczości Agnieszki Olejnik. Druga powieść tej autorki sprawiła, że będę czekać na dalsze dzieła z wielką niecierpliwością. Tymczasem zachęcam was do wizyty w księgarni, bo jutro premiera "Dante na tropie". Ja cieszę się nadal, z możliwości poznania książki przedpremierowo. Było warto :)

OCENA
5 / 5