poniedziałek, 2 marca 2015

Księga kodów podświadomości.


Cykl/Seria: W dżungli podświadomości (t.2)
Autor: Beata Pawlikowska
Wydawnictwo: Burda Książki (G+J)
Oprawa: twarda
Liczba stron: 432
Cena okładkowa: 31.90 zł
Premiera: 19.06.2013
Książka miała swą premierę dawno temu, ale ja dopiero teraz miałam okazję ją poznać. Beatę Pawlikowską lubię, czytam jej dzieła, oglądam na szklanym ekranie. Wzdycham i zazdroszczę podróżniczce. Też chciałabym zwiedzać dalekie lądy, a nie siedzieć na czterech literach i tyrać na całego. Tak, narzekam na swój los, chociaż stopniowo się tego oduczam. Pewne zmiany wprowadziłam właśnie po lekturze książki "Księga kodów podświadomości"

Nasze społeczeństwo ma narzekanie i jojczenie we krwi. Sami nie wiemy czego chcemy, oczekujemy od innych cudów, wymagamy od siebie i rodziny zbyt wiele. Nie potrafimy się wyluzować, przynajmniej na chwilę zapomnieć o obowiązkach. Rezygnujemy z wakacji, ferii i innych urlopów, bo przecież ktoś pracować musi. Nawet sama z własnego doświadczenia wiem, że są takie dni, gdy nie chce mi się sprzątać, prasować itp. Wolę wtedy obejrzeć jakiś głupkowaty film i ciągnie mnie do tego uczynku niesłychanie. W taki sposób działa moja podświadomość! Ja nie pragnę zasiąść wygodnie przed telewizorem, ale to ona podsuwa mi rozwiązanie ( u mnie nieszczęsny seans filmowy). 

Pawlikowska w przystępny i zrozumiały sposób, przedstawia nam tajemniczą podświadomość. Analizuje charakterystyczne, autentyczne zachowania zwykłych ludzi, by odpowiednio zobrazować problem. Momentami czułam się tak, jakbym faktycznie rozmawiała z Pawlikowską w cztery oczy. Nawiązałam więź i z zapałem przyswajałam nowe informacje. Niestety nie obeszło się bez wtop ze strony autorki. Te wady odczuwam dotkliwie ja, więc nie wiem jak to będzie w waszym przypadku. Może dla was te mankamenty nie będą zbyt drażniące... Po pierwsze, to co mi niezmiernie przeszkadzało dotyczy słownictwa. Autorka nie boi się "rzucać mięsem". Czasem aż do przesady, co wybija się momentami na piedestał i po prostu przeszkadza w odbiorze. Po drugie, liczne powtórzenia potrafią zdenerwować nawet najbardziej cierpliwego czytelnika. Jestem osobą dorosłą, dosyć pojętną, więc nie należy przesadzać z tym dobitnym tłumaczeniem. Jeśli czegoś nie dam rady zrozumieć, przeczytam z dziesięć razy, pomyślę i po sprawie. No i po trzecie drażniła mnie pewność Pawlikowskiej... Autorka uznaje się za wszystkowiedzącą istotę. Gdzie pokora ja się pytam? Jeśli przełkniemy wymienione wady, książka sprawi nam mnóstwo radości. 

Nie spisuję jej na straty, ponieważ z lektury wyciągnęłam sporo wniosków, które przydają się w normalnym życiu. Nic tutaj nie jest oderwane od rzeczywistości, więc w książce każdy znajdzie coś dla siebie. Mam nadzieję, że kolejny tom będzie o wiele lepszy. Plus dla wydawnictwa za schludne, miłe dla oka wydanie. Zabieram się więc za "Jestem Bogiem podświadomości", i niebawem wrzucę na bloga recenzję tego dzieła. Czekajcie cierpliwie:)

OCENA
3,5 / 5 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz