wtorek, 8 lipca 2014

Nie tylko o łajdakach.


Autor: Magdalena Kulus
Wydawnictwo: SOL
Oprawa: miękka
Liczba stron: 318
Cena okładkowa: 29 zł
Już pierwszy rzut oka na okładkę daje nam nadzieję na to, co zastaniemy we wnętrzu książki. Sielski klimat tak wymarzony i pożądany przez miliony ludzi na całym świecie. Nie jestem osobą która nie patrzy na obwolutę danej pozycji literackiej i pod tym kątem decyduje o wyborze dzieła lub też nie. Okładka ma dla mnie duże znaczenie, a w tym przypadku przesądziła o chęci posiadania niniejszej powieści. Ponadto plusem było też i miejsce osadzenia akcji... typowa wieś ze swymi udziwnieniami i własnymi prawami. Jak ja to wszystko znam, rozumiem. Tyle, że chciałam poznać sposób patrzenia na tą część społeczności okiem autorki. Cóż... nie przeżyłam rozczarowania.

Anastazja czuje że ma już dość ! Nie może znieść ciągłego wtrącania się rodziców w jej sprawy. Przecież dwudziestoparolatka powinna decydować sama o własnym życiu. Dziewczyna postanawia wyjechać na wieś, by tam całkowicie oddać się nauce i godnie przygotować do obrony pracy magisterskiej. Niewielka miejscowość o ciekawej nazwie Maszkarka, z pewnością nadaje się do tego celu idealnie. Anastazja wyrusza do rodzinnego domu i tam powoli rozpoczyna realizację swych planów. Pewnego dnia dołącza do niej jej chłopak Olek, student katowickiej ASP, artysta. Rodzice bohaterki nie uważają młodego mężczyzny za idealną partię dla swej córki. Na jego miejsce uplasowaliby z przyjemnością kogoś innego. Tak naprawdę tym razem starsze pokolenie ma rację, o czym Anastazja szybko się przekonuje. Wyrzuca Olka z domu i próbuje wyeksmitować go również ze swego serca. Jednakże sytuacji związanej z pogodzeniem żalu po Olku, nie ułatwia wiejska społeczność. W końcu nikt nie wie lepiej i nie orientuje się w sytuacji tak idealnie od mieszkańców Maszkarki.
Poza tym Anastazja długo nie może ocierać łez, czeka na nią wiele pracy. Ksiądz Grzegorz oczekuje od naszej bohaterki pomocy, w postaci przygotowania grupki dzieci do pierwszej komunii. Pojawia się i Michał, syn wujostwa wraz z narzeczoną, który chciałby otworzyć gospodarstwo agroturystyczne. Młodzi planują też ślub. Anastazja będzie miała pełne ręce roboty, musi więc zakasać rękawy i ze wszystkim się uporać. Czy chociaż przez chwilę zapomni o swych problemach ? Czy znajdzie bratnią duszę ? Jak na jej zachowanie wpłynie mały Tomek?

Ciepła, miła opowieść o chęci szczęśliwego życia. Bohaterka jak dla mnie wpasowała się w całą fabułę powieści idealnie. Jej problemy i rozterki są mi bardzo bliskie, może dlatego tak dobrze zrozumiałam niniejszą pozycję. Książka opowiada o takim wewnętrznym, duchowym dojrzewaniu i pragnieniu odcięcia się od pępowiny łączącej młodych ludzi z rodzicami. Wielu z nas przeżywa podobne dylematy, autorka nie przedstawia więc żadnych wymysłów i informacji wyssanych całkowicie z palca. Język powieści prosty, lekki i zrozumiały. "Nie tylko o łajdakach" z pewnością nie należy do książek nad którymi musimy się maksymalnie skupiać. Oczywiście skłania do wyciągania wniosków i rozgryzienia głównego sensu, ale na pewno nie przytłacza naukowością i sztucznością. Obraz wsi przedstawiony przez autorkę nie rozczarował takiej starej wyjadaczki jak ja :)

Akcja powieści toczy się w szybkim tempie, czytelnik nie ma chwili wytchnienia i bardzo dobrze ! Targają nim przeróżne emocje, często skrajne :) Raz śmiałam się do utraty tchu, a innym razem uroniłam łzę. Książka pasuje do aktualnej pory roku, jestem przekonana że umili wam wolny czas, który poświęcony takiej lekturze, z pewnością nie będzie uznany za stracony.

OCENA
5 / 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz