niedziela, 6 lipca 2014

Młyn nad Czarnym Potokiem.


Autor: Anna J. Szepielak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Platon24
Oprawa: miękka
Liczba stron: 528
Cena okładkowa: 39.90 zł
Te upały troszkę mnie rozleniwiają. Nie mam w związku z tym wielkiej ochoty na czytanie "ciężkich" i skłaniających do większych przemyśleń książek. Lepiej wybrać coś lekkiego, przyjemnego i niezobowiązującego. I tak pod wpływem chwili sięgnęłam na półkę, wyciągnęłam dzieło Szepielak, które czekało właśnie na taką a nie inną porę. Sielska okładka do mnie przemówiła i mocno zachęciła. Dzban pełen słoneczników, jakieś przetwory domowej roboty, pieczony w zaciszu własnego domostwa chlebek... Pełnia szczęścia. Jednak czy treść książki znalazła uznanie, czy trafiła w me gusta ?

Marta - narratorka powieści nie może uznać, że jej życie jest fascynujące i pełne wrażeń. Codzienna monotonia potrafi przytłoczyć największego twardziela. Kobieta poza opieką nad chorowitą, pięcioletnią córeczką w wolnych chwilach pisze bloga. Jednakże ta minimalna dawka rozrywki jest niczym w porównaniu do bytu jej siostry. Grażyna, dziennikarka telewizyjna, to prawdziwy wulkan energii. Marta ma w Grażynie codzienne wsparcie, które pozwala jej przetrwać. Gdy mąż naszej bohaterki wyjeżdża do Wielkiej Brytanii, ona pakuje walizki i wraz z córeczką ucieka z Warszawy do maleńkiej, rodzinnej miejscowości. Od tej pory zamieszkuje wraz z rodzicami i powoli przyzwyczaja się do nowej rzeczywistości. Pomaga w przygotowaniach do świąt wielkanocnych i wizyty krewnych z Chicago. Z przyjazdem gości wiąże się pewna pokoleniowa tajemnica. Nie zdradzę wam jednak więcej szczegółów by nie zepsuć niespodzianki :)

Książka nie należy do cieniutkich, uznaję ją raczej za opasłe tomisko. Tyle że akcja toczy się tutaj niespiesznie, wręcz monotonnie. Miejscami można poczuć nudę, ale na szczęście za chwilkę autorka czymś nas zaskakuje. Przyjazd rodziny z Chicago miał być czymś wielkim i podniosłym, niestety Szepielak potraktowała problem po macoszemu. Na tyle przygotowań ze strony bohaterki można było oczekiwać efektu "wow". Poza tym niewielkim defektem, książkę przeczytałam z przyjemnością i rozkoszą. Marta od samego początku wydawała mi się miłą, przyjazną osóbką i taką też pozostała do ostatnich stron. Pozostałe postaci nakreślone jak dla mnie w stopniu wystarczającym.

Niewątpliwie dużym plusem powieści jest dodatek w postaci receptur na przeróżne pyszności. Ostatnio modne jest zawieranie w książkach przepisów i popieranie przekonania, że pichcenie w zaciszu czterech kątów nie jest ujmą. Szepielak nie powiela żadnego schematu, wypracowała sobie swój własny styl który ja kupuję bez dwóch zdań :) Powieść została okraszona dużą dawką miłości, przyjaźni i rodziną historią. Myślę, że większość kobiet uzna "Młyn nad Czarnym Potokiem" jako pozycję literacką idealną dla siebie. Ja już podsunęłam książkę mamie i muszę wam zdradzić, że od pierwszych stron moja rodzicielka została porwana w świat Marty. Gdyby akcja toczyła się odrobinę szybciej, a autorka darowała sobie pewne długaśne wywody, wszystko wypadłoby idealnie. Niemniej jednak, powieść traktuje jako taką na wysokim poziomie. Pisaną prostym, aczkolwiek odpowiednim dla dorosłego czytelnika językiem. Jeśli macie chwilkę wolnego czasu, sięgnijcie po dzieło Szepielak, pasujące do klimatu wakacyjnego jak ulał :)

OCENA
4 / 5 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz