niedziela, 22 czerwca 2014

Na nieznanych wodach.


Autor: Tim Powers
Wydawnictwo: Literackie
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 504
Cena okładkowa: 38 zł
Jako wielka fanka "Piratów z Karaibów" nie mogłabym powiedzieć książce Powersa stanowczego "nie". Dzieło zostało wydane w naszym kraju dopiero w roku 2011, a tak naprawdę "Na nieznanych wodach" ujrzało światło dzienne w 1988 roku. Sporo czasu minęło, jak zawsze jesteśmy spóźnieni :) Trzeba zaznaczyć, że premiera w Polsce mocno związała się z popularnością filmu z udziałem J. Deppa. Ciekawym i jednocześnie wielkim elementem zachęcającym, była dla mnie informacja o inspirowaniu się twórców filmu niniejszą książką. Czy potrzeba mi było lepszej motywacji do rozpoczęcia lektury ? Nie, tyle że nie zawsze wcześniejsze wyobrażenia idą w parze z rzeczywistością...

Karaiby, XVIII wiek. Młody John Chandagnac wyrusza w rejs brytyjskim statkiem do miejsca, gdzie być może uda mu się odzyskać należną fortunę zagrabioną przez "dobrego" wuja. Jak się pewnie domyślacie, podróż nie będzie łatwa, długa i przyjemna. Na statek napadają piraci, przywłaszczając sobie okręt by rządzić nim i załogą według swoich praw. John otrzymuje od kapitana możliwość wyboru swego dalszego losu, trzeba przyznać, że wielkiego pola do manewru nie ma... albo wybiera śmierć, albo podporządkowuje się nowemu rządcy i dołącza do pirackiej załogi. John chcąc oczywiście przeżyć taką pełną niespodzianek wyprawę wybiera drugi wariant. Teraz jego cel jest inny... wraz z piratami będzie musiał podążyć do Fontanny Młodości, miejsca pełnego magii i czarów. Czy uda mu się odkryć sekret Fontanny ? Czy kiedykolwiek poczuje się wolnym człowiekiem ?

Przed czytaniem książki "Na nieznanych wodach" zastanawiałam się ile też producenci filmu o kapitanie Sparrow, zaczerpnęli z dzieła Tima Powersa. Dziś mogę wam zdradzić, że niewiele, albo też praktycznie ograniczyli się do minimum. Jedyne co łączy książkę i film, to tytuł, postać Czarnobrodego i Fontanna Młodości. Sama nie wiem czego się spodziewałam, ale czuję pewien niedosyt płynący po lekturze książki "Na nieznanych wodach". Sam główny bohater, młody John Chandagnac, jest przedstawiony przez autora w sposób schematyczny, bardzo ogólnikowy i jak dla mnie niewystarczający. O ile w początkowej części powieści co nie co się o nim dowiadujemy, o tyle potem autor kompletnie go pomija, spycha na boczny tor. A przecież książka to nie tylko akcja, to również "paleta" różnorodnych postaci, ozdoby dzieła. No cóż, trzeba pogodzić się z wolą Powersa i skupić na innych elementach.

Podczas lektury, rozgrywające się wydarzenia przyprawiają czytelnika o szybsze bicie serca. Pojedynki, często brutalne, walka z żywiołem, to coś co lubię i poszukuję w tego typu powieściach. Niestety natrafiłam jeszcze na kolejny mankament. Jaki ? Zbyt dużo żeglarskiego słownictwa. Ja wiem, że taki zabieg autora był konieczny, ale osoba kompletnie nieorientująca się w żargonie wilków morskich może po prostu dostać szału. Ciekawym i jednocześnie unikalnym elementem książki, jest duża dawka informacji na temat magii voodoo, nie powiem mnie to zachęciło do ciągłego czytania. Aczkolwiek minimalne rozczarowanie pozostało. Spodziewałam się książki łudząco podobnej do "Piratów". Fajnie, że twórcy filmu nie "zerżnęli" wszystkiego jak leci, ale wyłącznie inspirowali się dziełem Tima Powersa. Książkę mogę polecić tylko fanom tego typu pozycji, nie wiem czy większa część lubiąca tradycyjne przygodówki będzie usatysfakcjonowana. Wiecie... zawsze mogło być gorzej :)

OCENA
3,5 / 5 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz