Tytuł: Na zesłaniu w Kazachstanie
Autor: Marian Mikołaj Jonkajtys
Wydawnictwo: Kubajak
Oprawa: miękka
Liczba stron: 104
Cena: aktualnie 18 zł
Oto książka, którą czytałam przez naprawdę długi czas. Nie miało to jednak związku z nudnością lektury i dużą ilością stron. Niniejsza pozycja nie należy do tomów opasłych, ale jej treść uznaje za najcenniejszą. Dlaczego ? Ponieważ przebija się tutaj prawda, historia i losy zwykłych ludzi. Autorem książki jest Marian Mikołaj Jonkajtys, który wraz z ciotecznym bratem Marianem Antonim, w czasach dziecięcych, znalazł się na zesłaniu w Kazachstanie. Niestety chłopców podzieliła odległość... Łącznie ze swymi rodzinami musieli zmierzyć się z innym, trudnym otoczeniem i opuścić to co znane i kochane. Ich ojcowie zostali wcześniej aresztowani, także młodzi bracia Jonkajtys, pełnili po części funkcję głowy rodziny.
Podczas lektury, podziwiałam upór chłopców. Wraz z biegiem czasu, potrafili pogodzić się z nową rzeczywistością, pracować w pocie czoła, wykonywać dane zadania niczym prawdziwy dorosły. W głębi duszy, zachowali jednak radość i nadzieję na lepszą przyszłość. Bezgraniczna, wzajemna miłość do siebie, szacunek - to również pozwoliło im przetrwać złe chwile.
W książce znajdziemy mnóstwo archiwalnych zdjęć, schematycznych rysunków. Najpierw poznajemy dzieje rodu Jonkajtys, a kończymy lekturą losów poszczególnych członków rodziny po powrocie z zesłania. Więcej zdradzić wam nie mogę, podczas czytania książki wszystkiego się dowiecie, a nawet uronicie niejedną łzę !
Dzieło Mariana Mikołaja Jonkajtys, wywarło na mnie ogromne wrażenie, Strona po stronie zagłębiałam się w czasy i historię ludzi, którzy żyli w latach, o których ja nie mam bladego pojęcia. Tego nie wyczytacie w encyklopedii lub wyszukacie w internecie. Słowo twórcy ma niesamowity dar przekonywania. Jako świadek i uczestnik tych wydarzeń, autor sprawuje jednocześnie funkcję narratora. Ukazuje, maluje słowem brutalność prawdziwego świata. I chociaż tamte czasy minęły, nic nie straciło na autentyczności. Ludzie dalej czynią zło, wojna i zmuszanie do pracy ponad siły wciąż istnieje... Smutne, ale prawdziwe. Na szczęście pozostaje jeszcze nadzieja. W tym przypadku, dwóm braciom udało się powrócić do Polski w tym samym roku.
Brat cioteczny autora tejże pozycji literackiej, również postanowił spisać wspomnienia z zesłania. Tyle że Marian Antoni stworzył piękną prozę sybiracką, a Marian Mikołaj książkę "Na zesłaniu w Kazachstanie". Muszę przyznać, że jestem niezmiernie ciekawa dzieła pisanego prozą. Mam nadzieję, iż dane mi będzie jego poznanie. Was natomiast gorąco namawiam do przeczytania przepięknej książki "Na zesłaniu w Kazachstanie". Ciągle mam przed oczami obraz dwóch chłopców, podążających w nieznane - z ówczesną niemożliwością odwrotu. Oby takich książek było jak najwięcej, bo te wspomnienia trzeba koniecznie ocalić od zapomnienia !
OCENA
5 / 5
Podczas lektury, podziwiałam upór chłopców. Wraz z biegiem czasu, potrafili pogodzić się z nową rzeczywistością, pracować w pocie czoła, wykonywać dane zadania niczym prawdziwy dorosły. W głębi duszy, zachowali jednak radość i nadzieję na lepszą przyszłość. Bezgraniczna, wzajemna miłość do siebie, szacunek - to również pozwoliło im przetrwać złe chwile.
W książce znajdziemy mnóstwo archiwalnych zdjęć, schematycznych rysunków. Najpierw poznajemy dzieje rodu Jonkajtys, a kończymy lekturą losów poszczególnych członków rodziny po powrocie z zesłania. Więcej zdradzić wam nie mogę, podczas czytania książki wszystkiego się dowiecie, a nawet uronicie niejedną łzę !
Dzieło Mariana Mikołaja Jonkajtys, wywarło na mnie ogromne wrażenie, Strona po stronie zagłębiałam się w czasy i historię ludzi, którzy żyli w latach, o których ja nie mam bladego pojęcia. Tego nie wyczytacie w encyklopedii lub wyszukacie w internecie. Słowo twórcy ma niesamowity dar przekonywania. Jako świadek i uczestnik tych wydarzeń, autor sprawuje jednocześnie funkcję narratora. Ukazuje, maluje słowem brutalność prawdziwego świata. I chociaż tamte czasy minęły, nic nie straciło na autentyczności. Ludzie dalej czynią zło, wojna i zmuszanie do pracy ponad siły wciąż istnieje... Smutne, ale prawdziwe. Na szczęście pozostaje jeszcze nadzieja. W tym przypadku, dwóm braciom udało się powrócić do Polski w tym samym roku.
Brat cioteczny autora tejże pozycji literackiej, również postanowił spisać wspomnienia z zesłania. Tyle że Marian Antoni stworzył piękną prozę sybiracką, a Marian Mikołaj książkę "Na zesłaniu w Kazachstanie". Muszę przyznać, że jestem niezmiernie ciekawa dzieła pisanego prozą. Mam nadzieję, iż dane mi będzie jego poznanie. Was natomiast gorąco namawiam do przeczytania przepięknej książki "Na zesłaniu w Kazachstanie". Ciągle mam przed oczami obraz dwóch chłopców, podążających w nieznane - z ówczesną niemożliwością odwrotu. Oby takich książek było jak najwięcej, bo te wspomnienia trzeba koniecznie ocalić od zapomnienia !
OCENA
5 / 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz