piątek, 13 lutego 2015

Wyjątkowy dzień.


Autor: Anne-Dauphine Jullliand
Wydawnictwo: Święty Wojciech
Logo Wydawnictwa Święty Wojciech
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 228
Cena okładkowa: 24.90 zł
Premiera: 30.01.2015
Są książki, które zapadają w pamięć na długi, długi czas. Wylane nad nimi łzy, świadczą o ich wyjątkowości i wspaniałości. Po raz drugi miałam okazję "spotkać się" z Anne Dauphine Julliand na polu pisarz - czytelnik. Jej poprzednie dzieło, "Ślady małych stóp na piasku", wywarło na mnie ogromne wrażenie. Książka odniosła wielki, światowy sukces, ponieważ prawda jaką tam zastajemy, chwyta za serce nawet największego twardziela. Anne, autorka i jednocześnie matka, przedstawia nam historię swej dwuletniej córeczki Thais. Dziewczynka, cierpiąca na rzadką chorobę genetyczną umiera. To oczywiście wielki szok dla całej rodziny i próba sił dla matki. W książce "Wyjątkowy dzień" poznajemy dalsze losy autorki po stracie córki... 

Teraz Anne, mąż i pozostałe dzieci, starają się żyć normalnie i celebrować każdy dzień. Wprawdzie na świecie nie ma już Thais, ale rodzina wprowadza utarty rytm do zburzonej codzienności. Nie może zabraknąć miejsca na czułości, ciepłe słowo, a także wzajemny szacunek. Trudne chwile zwykle do siebie zbliżają. W dniu urodzin Thais, wszyscy przynajmniej wspomnieniami, budzą małą do życia. Przygotowują przyjęcie, pyszny tort i czują duchową obecność dziewczynki. Brakuje im tej małej, kochanej istoty, która zdecydowanie za wcześnie ich opuściła. Książka ma na celu pokazanie wielkiej miłości i siły zgodnej rodziny. Daje odrobinę nadziej na to, że nawet po śmierci bliskiej osoby można żyć normalnie. Potrzeba tylko czasu i kogoś, kto będzie stał obok, trzymał mocno za rękę.

Uwierzcie mi, książka jest piękna. Dla tych, którzy obawiają się otrzymać typową, przepełnioną religijnością pozycję literacką, należą się słowa uspokajające. Tutaj nikt nie nakazuje wam wierzyć, bo autorka w zupełności skupia się na miłości do dziecka. Sięgnijcie po "Wyjątkowy dzień" nawet jeśli nie czytaliście powieści "Ślady małych stóp na piasku", ponieważ wszystko zostało wyjaśnione właśnie w pierwszej wspomnianej książce. Nie bójcie się uronić łzę podczas lektury, to przecież żaden wstyd.
Podziwiam autorkę za jej siłę i chęć podzielenia się tym co czuje z czytelnikami. Nie wyobrażam sobie przeżycia takiej tragedii, ale jak widać, Anne udało się powrócić do życia, życia bez córki. Płakałam gdy czytałam w jaki sposób cała rodzina wspierała Thais. Traktowali małą jako zupełnie zdrowe dziecko i sprawiali, by każdy nowy dzień był wyjątkowy. Książkę gorąco polecam chociaż wiem, że nie każdy z was da radę ją przeczytać. Dzieło mocno wcina się w pamięć, potrafi wywołać strumienie łez, ale wierzcie mi, to co stworzyła Anne-Dauphine Jullliand jest wspaniałe.

OCENA
5 / 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz