wtorek, 7 kwietnia 2015

Z krwi i kości.


Autor: William Lashner
Wydawnictwo: Akurat
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 446
Cena okładkowa: 39.90 zł
Premiera: 11.03.2015
Jestem wielką fanką twórczości Cobena. Dziś nie będę przedstawiała jego kolejnej książki, ale pójdę za rekomendacją tegoż autora. Jeśli tak wybitny pisarz twierdzi, że dane dzieło jest wciągające, od razu, bez żadnych dylematów, mogę dać porwać się lekturze. William Lashner, to dla mnie zupełnie obca postać. Nie słyszałam o nim, nie czytałam żadnych jego książek, ale czasem taka niewiedza wychodzi mi na dobre. Mogę uniknąć porównywania, nie czuje potem ogromnego rozczarowania. Czy jakieś negatywne myśli opętały mnie po przeczytaniu książki "Z krwi i kości"? Zapraszam do poznania dalszej części recenzji. 

Kyle Byrne, ma dwadzieścia sześć lat i wiedzie żywot totalnego obiboka. Nie dla niego ciężka, wymagająca systematyczności praca. Dnie spędza przy grach wideo oraz w barze. Taka postawa mężczyzny, wiążę się z dość nieciekawym dzieciństwem. Ojca stracił w wieku dwunastu lat, a teraz wozi sobie odrobinę jego prochów w samochodzie. Kim był więc pan Liam Byrne - senior? Wziętym prawnikiem.
Wraz z biegiem czasu, młody Byrne dojrzewa i tak jak wspominałam, prowadzi burzliwe życie. Sielanka kończy się w momencie, gdy zamordowany zostaje dawny wspólnik ojca, Laszlo Toth. Kyle nie liczy na policję i ich żmudne zapały, ale sam postanawia rozwikłać zagadkę. Nie wie tylko, że wchodzi w niezłe bagno i ściągnie na swą głowę masę dodatkowych kłopotów. Odkrycie wszystkich tajemnic związanych z przykrym zamieszaniem, może wpłynąć negatywnie na popularność tych bogatych i trzymających władzę.

Powieść zaczyna się od morderstwa. Niczym typowy kryminał, prawda? To nic, bo autor tak lawiruje, że praktycznie do samego końca, gubimy się w osobistych odkryciach. Stopniowo poznajemy motyw zabójstwa, morderca zostaje zaprezentowany bez zbędnego owijania w bawełnę. Zupełnie inaczej wygląda sprawa pewnej teczki. Tutaj Lashner pokazuje co potrafi, niby niewielki element wprowadzony do fabuły, ale potrafi przygwoździć czytelnika na dobre. Ogólnie rzecz biorąc, nie mogę stwierdzić, by książka była najoryginalniejsza. Naturalnie są pewne momenty, które wprowadzają świeżość do gatunku, ale wiecie sami, że w przypadku thrillerów, o totalnym zaskoczeniu mówić naprawdę trudno. Cieszę się jednak z mądrego, rozsądnego kluczenia autora pomiędzy wątkami i wplatania zdarzeń z przeszłości.

A jak wypadli bohaterowie? Cóż, dosyć blado i nijako. Niby Kyle został dopracowany w stopniu akuratnym, nie jest zbyt przerysowany, idealizowany. Pozostali jednak giną i są zupełnie niewidoczni. Wszyscy podobni do siebie, trudno z którymś się utożsamić i pomyśleć o nim w głębi duszy: To ja! Chyba autor zupełnie stracił głowę dla Kyle'a ;)
Książkę czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Są momenty od których włos jeży się na głowie, są też takie, które skłaniają do myślenia. Nawet o wątku romantycznym nie zapomniano, chociaż ja akurat uważam, że taki dodatek można było sobie darować. Jakoś tak na siłę, te uczuciowe zawirowania zostały wciśnięte, i nieco odstają od całej fabuły.

"Z krwi i kości" umili wam kilka długich godzin, chociaż raczej nic odkrywczego nie ofiaruje. Pewnie powrócę do książki, gdy znajdę odrobinę wolnego czasu, ale zdaję sobie również sprawę, że dla części czytelników, będzie to pozycja tylko do jednokrotnego czytania i późniejszego zapomnienia. Okładka magnetyzuje, także w niej cała nadzieja oraz szansa dla jeszcze nieprzekonanych ;)

OCENA
4 / 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz