piątek, 14 września 2018

Ukryty rękopis - Lauren Belfer

Oj, dawno nie pisałam wam na temat jakiejś książki przeznaczonej typowo dla kobiet. Ostatnio zaczytywałam się w kryminałach, ale zbliżająca się jesień jakoś skłania mnie do sięgania po zupełnie inny gatunek. Pewnego wieczoru przysiadłam przy bestsellerze Ukryty rękopis, który, co tu dużo ukrywać, zachęcił mnie swą przepiękną, bardzo klimatyczną okładką. Nie namyślałam się długo i zachłannie wgryzłam się w całą akcję. Powiecie pewnie, że okładka to jednak nie wszystko i tak naprawdę może skrywać totalny gniot. Jednak działa to również w drugą stronę... Piękna oprawa, może skrywać równie wspaniałe dzieło. Ukryty rękopis mogę właściwie zaliczyć do grupy drugiej :)


Jest rok 1945. Jeden z amerykańskich żołnierzy, niejaki Henry Sachs, w pewnej zrujnowanej wojną, niemieckiej rezydencji, odnajduje tajemniczy manuskrypt. Nie namyślając się długo, znalezisko postanawia zachować sobie na pamiątkę. Na skutek przypadku zabija dziewczynę, która staje na jego drodze. Henry ucieka i o całej sprawie stara się zapomnieć.
Przenieśmy się do roku 2010, do Stanów Zjednoczonych. Do Susanny Kessler dociera smutna wiadomość... Jej wuj, Henry zmarł. Kobieta podczas porządkowania rzeczy krewnego, wśród przeróżnych drobiazgów znajduje stary rękopis muzyczny. Postanawia zwrócić go prawowitemu właścicielowi. Nie wie jednak, że w ten sposób zrzuca na głowę swą i reszty rodziny masę problemów. Na jaw wychodzą tajemnice, które totalnie zmienią jej życie. 

Po przeczytaniu kilku opinii na temat Ukrytego rękopisu, troszkę się zmartwiłam. Czemu? Bo nie były zbyt pozytywne i zachęcające do lektury. Zdaje jednak sobie sprawę z tego, iż każdy ma inny gust, inne upodobania. Cóż, mogłam najwyżej nie czytać tej książki do końca i zapomnieć o niej na wieki. Ale zostałam mile zaskoczona i to już na samym wstępie. Szybko nawiązałam nić zrozumienia z autorką, w lot łapałam jej myśl i z zapałem pochłaniałam kolejne strony. Ukryty rękopis to porywająca, nieco tajemnicza, interesująca historia. Moim zdaniem, tym razem to nie sami bohaterowie są tutaj najważniejsi, a wspomniany manuskrypt. Co to takiego? To rękopis religijnej kantaty słynnego Jana Sebastiana Bacha. Nie chcę wam zdradzać niczego więcej na temat tego przedmiotu, by nie zepsuć niespodzianki. Wybaczcie :)

Nie przepadam za powieściami, które toczą się w sposób dwutorowy, bo zwykle się w nich gubię. Tym razem nie miałam żadnych problemów z odnalezieniem się w poszczególnych ramach czasowych, nie myliłam bohaterów, wiedziałam też, kto jest dla kogo kim, a to przecież najważniejsze. Bardzo spodobał mi się klimat powieści Ukryty rękopis. Jest tutaj jakaś magia, chociaż nie mająca nic wspólnego z czarami i machaniem różdżką. To zupełnie inny rodzaj magii :) 
Książkę czytało mi się doskonale, chociaż, tak jak wspominałam wam na samym początku, nie spodziewałam się jakichś fajerwerków i opowieści, która pozostanie w mej pamięci na długo. Jak widać, czasem można nieźle się zaskoczyć, pozytywnie oczywiście!

                                                                                                

Ukryty rękopis

Tytuł: Ukryty rękopis
Autor: Lauren Belfer
Wydawnictwo: Kobiece
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 512
Cena okładkowa: 36.90 zł

Za egzemplarz dziękuję księgarni TaniaKsiążka.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz