sobota, 15 marca 2014

Złapać króliczka.


Autor: J. M. R. Michalski
Wydawnictwo: Białe Pióro
Oprawa: miękka
Liczba stron: 328
Chociaż książkę przeczytałam jakiś tydzień temu, to do dziś nie potrafię dokładnie jej ocenić. Może dylemat ten ma swe źródło w moim niewielkim doświadczeniu związanym z czytaniem tego typu pozycji. Jakoś rzadko na swej drodze spotykam książki, które zaskakiwałyby czytelnika tak dosadnym słownictwem. Nie chodzi nawet o same wulgaryzmy, ale o dokładne opisy stosunków miłosnych głównego bohatera z kolejnymi "króliczkami". Nie bez wpływu na mą opinię jest ciągłe porównywanie dzieła Michalskiego do słynnego ostatnimi czasy Grey'a. O ile Grey'a nie doczytałam do końca i odrzuciłam w ciemny kąt biblioteczki, to "Złapać króliczka" pochłonęłam w dwa dni. O czymś to świadczy prawda ? I to w tym przypadku na korzyść polskiego autora:) Michalski jest niewiele ode mnie starszy, doszłam więc do wniosku, że dokładnie "się zrozumiemy", a nawet zaprzyjaźnimy na polu autor - czytelnik. Akcja rozgrywająca się w naszym kraju i opowiadająca historię dwudziestodwuletniego Kacpra Zamojskiego, też jest swego rodzaju plusem dla zwyklaczka takiego jak ja. No i fakt, że niedawno skończyłam studia i mam pewne odzwierciedlenie tego kręgu osób czujących się wolnymi, pozwoliło w miarę dokładnie zrozumieć zamysł autora. 

Kacper został zdradzony. Jego dziewczyna Karolina w dniu swych urodzin wystawia mu niezłe widowisko co skutkuje totalną zmianą zachowania młodego chłopaka. Swoje trzy grosze wciska też najlepszy przyjaciel Zamojskiego, Wrona, który wie co oznacza, życie pełne luzu. I tak dwaj faceci rzucają się w wir imprez, podrywów i spotkań bez najmniejszych zobowiązań. Kacper w głębi duszy nie czuje się idealnie w takiej scenerii lecz przecież trzeba zachować pozory i zgrywać twardziela. Chłopak marzy o prawdziwej miłości, ale takiej aż po grób. Wtedy będzie czuł się spełniony, a póki co "przeleciółki" traktuje jako zwykłe "okazy" do zaliczenia. Czy Zamojski zmieni swoje zachowanie ? Czy znajdzie tą jedyną ?

Jak już wspomniałam w książce znajdziemy sporą ilość wulgaryzmów, więc dlatego pozycję mogą poznać tylko osoby pełnoletnie. Osobiście przeszkadzają mi dobitne opisy "zaliczania" kolejnych zdobyczy Kacpra, lecz jest to tylko i wyłącznie moja skromna dygresja. Nie mam książce nic więcej do zarzucenia, a tak naprawdę jestem po jej lekturze zadowolona, choć w głębi duszy czai się złośliwy chochlik :) Kacper nie jest pustym playboyem, który nie ma za grosz rozumu. Jest mężczyzną mądrym, z poczuciem humoru. Ogólnie cała akcja książki utrzymana jest w lekkim stylu. Autor nie stosuje jakichś udziwnionych sformułowań, nie ma się jednak co temu dziwić, gdyż jest człowiekiem młodym. "Złapać króliczka" z pewnością daje nam po części obraz życia przeciętnego studenta, a co najciekawsze, niektóre książkowe sytuacje są prawdziwe. Michalski posłużył się wypowiedziami internautów, tak więc historia stała się jeszcze bardziej realistyczna. Plus należy się za dodatek w postaci zabawnych anegdotek Władimira Lubokobita, przyszywanego dziadka Kacpra. Dialogi w całej lekturze są ciekawe, a opisy odpowiedniej długości, także nudzić się nie możemy. 

Książkę stawiam na półce oznaczonej napisem "może kiedyś do niej powrócę". Na pewno historia Kacpra pozostanie w mej pamięci na długo, chociaż nie wiem czy mogę ją wam polecić. Wiem, że znajdą się przeciwnicy stylu Michalskiego, jego dobitnego słownictwa. Nie będę dziś wystawiać pozycji ostatecznej oceny, bo na tym etapie rozmyślań nie potrafię tego uczynić. Możecie być jednak pewni moich pozytywnych uczuć płynących w stronę dzieła pod przewrotnym tytułem "Złapać króliczka". Okładka może i wygląda nadzwyczaj słodko, ale we wnętrzu lukru nie znajdziecie... 

1 komentarz: