niedziela, 11 maja 2014

Zabić gołębia.


Autor: Stephen Kelman
Wydawnictwo: Drzewo Babel
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 284
Cena okładkowa: 38 zł
Gdybym wiedziała, że książka wywrze na mnie tak piorunujące wrażenie, może przeczytałabym ją w innym okresie swego życia. Po samej okładce i informacji na niej zawartych pomyślałam, iż będzie to kolejna lekka lektura na góra dwa wieczory. Pomyliłam się i to bardzo. Przeczytanie tych prawie trzystu stron zajęło mi niecały tydzień, i nie mam tutaj na myśli nudności dzieła Kelmana... Książka wstrząsa do głębi i nie pozwala o sobie zapomnieć przez długi czas. 

Główny bohater, jedenastoletni Harri Opoku, przybywa z Ghany do Londynu wraz z mamą i siostrą. W rodzinnym kraju pozostają jeszcze Papa, mała siostrzyczka i babcia. Chłopiec bardzo za nimi tęskni lecz wyjazd był prawdziwą koniecznością. Harri przeżywa wiele rozczarowań na widok sytuacji panującej w stolicy Wielkiej Brytanii. Duża część ludzkich zachowań, dziwactw, jest przecież tak różna od funkcjonowania w dalekiej Ghanie. Dzięki miłości mamy jedenastolatek może czuć się chociaż odrobinę pewniej, ale też siostra często potrafi dopiec. Pierwsze co Harri spotyka na jednej z ulic Londynu, z pewnością nie powinno być przeznaczone dla dziecięcych oczu. To zwłoki chłopca, niewiele starszego od Opoku ... Wiadomo tylko iż ktoś go zamordował, tyle że policja w tym przypadku wydaje się być bezradna. Harri postanawia rozpocząć poszukiwania tego okrutnika, nawet jeśli miałby samemu ponieść śmierć. Nawet nie wie, że ona czai się na niego tuż za progiem ...

Tytułowy gołąb ( symbol pokoju ), jest jedynym ze zwierzęcych przyjaciół Harrisona. Taki ptak nie byłby zbyt ciekawym dla postronnego obserwatora znajomym, gdyby nie fakt, że gołąb potrafi mówić ... Każda z jego wypowiedzi jest pełna refleksji i zmusza chłopca do chwili zastanowienia nad swoimi czynami. Sami wczytujemy się w mądre słowa ptaka, a co przeczytamy powinniśmy zapamiętać..

Książka kończy się w najbardziej brutalny sposób. Nie sądziłam, bo też nie mam w zwyczaju czytać na samym początku zakończenia, iż popłaczę się przy ostatnich stronach jak bóbr. Do tej pory nie potrafię otrząsnąć się z tych wszystkich wrażeń po lekturze, bo też nie miałam bladego pojęcia, że książka w której narratorem jest dziecko, może być tak wstrząsająca. Przecież taki jedenastolatek na wiele spraw patrzy całkowicie w odmienny sposób, ale też zmaga się z innymi problemami niż my - ludzie dorośli. Mały Harri walczył o uzyskanie akceptacji w nowym środowisku, w książce jawi nam się obraz cudzoziemców, chłopiec obrazuje czytelnikowi rasizm, przemoc. Często jesteśmy zadziwieni trafnością spostrzeżeń dziecka, nawet nie spodziewaliśmy się, iż taki mały szkrab potrafi zrozumieć masę trudnych nawet dla dorosłego sytuacji.

Jeśli spodziewaliście się lekkiej lektury bez konieczności wysilenia umysłu, to nawet nie rozpoczynajcie czytania. Musicie podjąć decyzję czy jesteście gotowi na pełną smutku, żalu, opowieść o chłopcu zagubionym w odmiennym środowisku. Jeśli już wczytacie się w fabułę i poznacie głównego bohatera, będziecie zadowoleni z możliwości poznania kunsztu pisarskiego Kelmana.

OCENA
5 / 5 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz