Echa pamięci, nowa powieść
Katherine Webb, już 21 maja w księgarniach
W najbliższą środę premiera książki, której nie można
przegapić. Katherine Webb już uwiodła polskich czytelników swoją ostatnią
powieścią – ogromna wrażliwość autorki i jej niezwykły talent do budowania
przemawiającej do wyobraźni atmosfery oraz kreowania postaci z krwi i kości
sprawiły, że jej poprzednia książka, Dziedzictwo,
cieszyła się niesłabnącym zainteresowaniem długo po premierze.
Nowa opowieść Katherine Webb – Echa pamięci – zaczyna się w 1937 roku na angielskim wybrzeżu
Dorset. We wsi Blacknowle dorasta czternastoletnia Mitzy Hatcher. Dla
nieokrzesanej, odrzuconej przez lokalną społeczność dziewczyny przyjazd
słynnego artysty Charlesa Aubreya, jego egzotycznej kochanki i ich córek na
letnie wakacje jest niczym powiew ożywczego powietrza. Mitzy staje się muzą
Charlesa i zaprzyjaźnia z rodziną Aubreyów. Dziewczyna stopniowo zaczyna widzieć przed sobą przyszłość,
o jakiej nawet nie śniła. Rodzi się w niej miłość. Z czasem niewinne uczucie
przeradza się w obsesję; dziecinne zauroczenie ustępuje znacznie trudniejszym
do zdefiniowania emocjom.
Upłynie blisko siedemdziesiąt pięć lat, nim konsekwencje
tej wielkiej namiętności odkryje młody właściciel galerii sztuki, zapatrzony w
pośpiesznie naszkicowany portret i zdumiony jego intensywnością. Próby
rozwikłania tajemnicy obrazu zawiodą go do Blacknowle, gdzie pozna prawdę o
tamtych burzliwych letnich miesiącach.
W oczekiwaniu na premierę zapraszamy do lektury wywiadu z
autorką – w którym opowiada nie tylko o nowej książce, ale i o sobie oraz o
swoich pisarskich nawykach – oraz krótkiej, fascynującej opowieści Katherine
Webb o tym, jak powstały Echa pamięci.
http://www.insignis.pl/echapamieci
Wywiad:
Która postać z
powieści Echa pamięci jest do Ciebie
podobna?
Wydaje mi się, że każda z nich ma przynajmniej jedną cechę,
którą w jakimś stopniu odnajduję w sobie. Jestem praktyczna i uparta jak
Hannah, a przy tym samodzielna. Ale nieobca jest mi też niepewność Zacha, a
czasem daję się ponieść fantazji jak Dimity.
Cisza czy muzyka
przy pisaniu? A jeśli muzyka, to jaka?
Cisza – jeżeli gdzieś gra muzyka, przestaję pracować, tylko
jej słucham!
Lubisz Zacha?
Tak, bardzo go lubię – jest życzliwy i prawdomówny, chociaż
daleko mu do ideału. Czasem bywa niepewny i ślamazarny – żaden z niego bohater
kina akcji! Ale dobrze rozumiem dręczące
go poczucie, że powinien lepiej sobie radzić w życiu. Ludzie często bardzo dużo
od siebie wymagają i stawiają sobie nierealistyczne cele – mówią sobie: „Przed
trzydziestką osiągnę…”. Chciałabym wziąć go na rozmowę i powiedzieć mu, żeby
przestał się tym zamartwiać! Robi, co w jego mocy – nie może oczekiwać od
siebie niczego więcej.
Których autorów
podziwiasz i za co?
Właściwie w każdej książce, którą czytam, znajduję coś, co
budzi mój podziw – a czytam dużo. Wiem, jak trudno jest napisać powieść, więc
doceniam ciężką pracę innych! Najbardziej lubię tych pisarzy, których książki wciągają
mnie bez reszty – do tego stopnia, że zapominam, że czytam, i mam wrażenie,
jakbym uczestniczyła w opisywanych wydarzeniach; i tych, którzy sprawiają, że
tak bardzo przywiązuję się do bohaterów, iż mam do nich głęboko emocjonalny
stosunek, pozytywny albo negatywny. Moi ulubieni pisarze to między innymi Ian
McEwan, Jim Crace, Margaret Atwood, Helen Dunmore, Kate Atkinson, sir Terry
Pratchett, Tad Williams i Rose Tremain.
Czy dom jest dla
Ciebie miejscem, w którym przyszłaś na świat, jak dla Ilira?
Myślę, że tak. Może nie moje rodzinne miasto, ale ojczyzna
na pewno. Chociaż narzekam na tutejszą pogodę, przeludnienie, polityków, ceny i
(jeszcze raz) pogodę, nie jestem pewna, czy chciałabym mieszkać gdziekolwiek
poza Anglią. Gdybym się wyprowadziła, tęskniłabym za krajem – nigdzie indziej
nie podają porządnej herbaty! Ale mam przyjaciół, którzy zerwali wszelkie więzy
z Wielką Brytanią i nie żałują tego, więc to bardzo indywidualna kwestia.
W jaki sposób
pisałaś Echa pamięci?
Piszę książki na laptopie. Mam zeszyt pełen gryzmołów,
który musi leżeć otwarty obok komputera, nawet jeśli do niego nie zaglądam – to
stwarza złudzenie, że planuję akcję, chociaż w rzeczywistości często nie jestem
do końca pewna, co napiszę, zanim to napiszę! Opracowuję pewien zarys fabuły,
ale poszczególne sceny w moich książkach powstają w bardzo organiczny sposób.
Wolę używać komputera – mam koszmarny charakter pisma. Nie potrafię odczytać
połowy własnych notatek.
Jak chciałabyś, żeby
czytelnicy odebrali Dimity?
Zawsze interesowały mnie odcienie szarości w ludzkim
zachowaniu i moralności – fakt, że dobrzy ludzie robią czasem złe rzeczy, i na
odwrót; i że tak naprawdę nikt nie wie, do czego byłby zdolny w ekstremalnych
okolicznościach. Jeśli chodzi o Dimity, to chciałam, żeby czytelnicy zobaczyli,
z czego wynikały jej działania i może zrozumieli, dlaczego była tak
zdesperowana. Osobiście uważam, że to, co zrobiła, jest niewybaczalne, ale
biorąc pod uwagę, że przez resztę życia sama się za to karała, może czytelnicy
będą potrafili ostatecznie ją rozgrzeszyć.
Co jest Twoim
najcenniejszym skarbem?
Moje dwa koty, Erik i Pole. Zawsze są na posterunku, żeby
mnie obudzić, jeśli zaśpię, i nigdy nie zapominają zdewastować mi domu swoimi
pazurami i zabłoconymi łapami. Uwielbiam koty – zachowują idealną równowagę
między przywiązaniem a obojętnością! Mam jeszcze pierścionek, który należał do
mojej babci – on również ma dla mnie wielkie znaczenie. Obrączka jest mocno
przetarta i lubię myśleć o tych wszystkich okazjach, kiedy go wkładała. Babcia
była bardzo elegancką, czarującą i opanowaną kobietą. Zawsze, kiedy jestem
zdenerwowana przed jakimś ważnym wydarzeniem, wsuwam na palec jej pierścionek i
staram się ją naśladować.
Czy postać Charlesa
była wzorowana na prawdziwym artyście? Czy opisując jego prace inspirowałaś się
prawdziwymi portretami?
Tak. Postać Charlesa Aubreya była wzorowana na życiu i
twórczości Augustusa Johna. To fascynująca postać, jeden z największych
brytyjskich artystów XX wieku. Tworzył piękne, zmysłowe portrety swojej żony,
kochanki i dzieci... Zafascynowały mnie te szkice i próbowałam uchwycić ich
magnetyzm w opisach prac Charlesa Aubreya. Augustus John też podobno był
wielkim kobieciarzem...
Co zaskoczyłoby nas
w Tobie najbardziej?
O: Niewiele! Wydaje mi się, że jestem dość prostolinijną
osobą; nie mam niebezpiecznego hobby ani dziwnych zwyczajów. Może zaskakujące
jest to, że chociaż w moich powieściach dzieje się wiele tragicznych rzeczy i
nie wszyscy bohaterowie żyją długo i szczęśliwie, sama jestem bardzo radosną i optymistyczną
osobą! Poza tym paraliżują mnie prośby o dedykację w książkach albo o zabawny
tekst na kartce urodzinowej – w takich sytuacjach naprawdę nic nie przychodzi
mi do głowy, a to dość krępujące dla pisarza.
Czy fabuła Ech pamięci była gotowa, zanim zaczęłaś
pisać, czy rozwijałaś ją w trakcie pracy nad książką?
Była w zasadzie gotowa. Zanim zabrałam się do pracy,
napisałam dokładne streszczenie dla mojego redaktora. Nie lubię pisać
streszczeń i sprawiło mi to dużą trudność, ale dzięki temu nie wpadłam w kilka
pułapek! Zawsze wiem, do jakiego punktu chcę doprowadzić moje postaci; w
trakcie pisania wymyślam, jak mają się tam znaleźć.
Opisz swoje
najintensywniejsze wspomnienie.
Pamięć to zabawna rzecz. Niektóre na pozór istotne
wspomnienia dawno zatarły się w mojej głowie, a inne zdawałoby się banalne
zdarzenia pamiętam bardzo dokładnie. Nie wiadomo, dlaczego tak się dzieje. Te
błahostki, które zostają nam w pamięci, muszą być dla nas istotne w sposób, z
którego nie zdajemy sobie do końca sprawy. Pamiętam rozjechaną, wysuszoną żabę,
którą znalazłam na drodze, gdy miałam pięć lat; i jak ćwiczę pisanie litery „e”
przy kuchennym stole. Pamiętam ze szczegółami potworne faux pas, jakie popełniłam podczas przyjęcia osiem lat temu, ale
nie mam pojęcia, co robiłam w szesnaste urodziny. Pamiętam moment, w którym
dowiedziałam się, że znalazłam wydawcę i w jakiej kolejności dzwoniłam do
przyjaciół i rodziny, żeby im o tym powiedzieć; ale nie mogę sobie przypomnieć
uroczystości wręczenia dyplomów na zakończenie studiów. Najmocniej odciskają
się w mojej pamięci chwile prawdziwego strachu i niepokoju – może dlatego, że
na szczęście było ich tak niewiele.
Jak udaje ci się tak
dobrze odtworzyć atmosferę miejsc, które opisujesz w powieści?
Zawsze staram się stworzyć obraz, odwołując się do wielu
zmysłów – zamiast dokładnie opisywać rozkład albo położenie danego miejsca,
próbuję pokazać, jak jest oświetlone, czym pachnie, jaka jest pogoda, co
usłyszałby czytelnik, gdyby się tam znalazł. Na takie rzeczy zwracamy uwagę i właśnie
one odróżniają od siebie różne scenerie. Oczywiście, najlepiej odwiedzić
miejsce, w którym umieszcza się akcję powieści, i spędzić tam wystarczająco
dużo czasu, żeby poznać atmosferę, którą później opisuje się w książce. Myślę,
że właśnie dlatego pisarze i artyści są często bardzo spostrzegawczy – zawsze
mają ochotę odtworzyć dane miejsce, uczucie, atmosferę.
Akcja toczy się w Bath w latach dwudziestych XIX wieku.
Powieść opowiada o dziewczynie, która nagle zniknęła – dziewczynie, która wiele
znaczyła dla kilku osób, chociaż nie wszystkie ją kochały. Bohaterowie próbują
rozwikłać tajemnicę jej zniknięcia…
Musicie przeczytać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz