Tytuł: Zdrada
Cykl/Seria: Niezwyciężona t.2
Autor: Marie Rutkoski
Wydawnictwo: Feeria Young
Oprawa: miękka
Liczba stron: 408
Cena okładkowa: 34.90 zł
Premiera: 16.03.2016
Na pojawienie się pierwszego tomu trylogii Niezwyciężona, czekałam z wielkim utęsknieniem. Gdy tylko książka zawitała pod moim dachem szybko zabrałam się za lekturę i... przepadłam. Zostałam zachwycona dziełem Marie Rutkoski, a co najważniejsze, zapragnęłam więcej! I tak moje pragnienie zostało spełnione. Kilka dni temu, miałam możliwość przeczytać tom drugi jeszcze przed premierą, która nastąpi jutro. Czy autorka dalej trzyma wysoki poziom? Czy moje oczekiwania zostały zaspokojone i nie przeżyłam rozczarowania? Na te pytania znajdziecie odpowiedź w dalszej części mojej recenzji.
Dziewczyna poczuła przerażenie. Nie chciała czekać, aż Arin wróci. Musiała go znaleźć. Musiała mu wszystko wytłumaczyć.
Znana z poprzedniego tomu, główna bohaterka o imieniu Kestrel, przebywa na dworze imperatora. Nie bez przyczyny, ponieważ niebawem ma poślubić jego syna. Jak się pewnie domyślacie nie z własnej, nieprzymuszonej woli... Taki związek ma swój cel, a Kestrel stara się na wszystkie możliwe sposoby odwlec ważną dla imperatora uroczystość. On sam ma wobec dziewczyny wielkie plany, chciałby aby młoda synowa zastąpiła go na tronie, gdyż syn nie nadaje się na władcę imperium. Ani Kestrel ani imperator nie są wobec siebie zupełnie szczerzy. Każdy coś ukrywa, każdy ma swoje tajemnice. Kestrel stara się ocalić Arina, który przyjmuję funkcję herrańskiego gubernatora. Dlatego też zdecydowała się na tak odważny krok.
Arin natomiast nie wie co ma myśleć, gubi się nieco w tych wszystkich intrygach, ale pojawia się na dworze imperatora. Wizyta młodzieńca nie przyniesie niczego dobrego, gdyż na każdym kroku czają się zdrajcy. Jaki finał będzie miała ta historia? Czy Kestrel zostanie żoną syna cesarza?
Książkę przeczytałam w tempie błyskawicznym. Jeden wieczór wystarczył, by zapoznać się z kolejnym tomem trylogii Niezwyciężona. Jestem przekonana, że ostatnia część będzie równie wspaniała, jeśli nie jeszcze lepsza. Marie Rutkoski trzyma poziom i nie pozwala czytelnikowi na nudę. Lektura Zdrady była dla mnie czystą przyjemnością, obeszło się bez jakiejkolwiek wpadki. Wiecie jak to bywa z wieloma trylogiami czy seriami. Nie zawsze sukces pierwszego tomu są w stanie powtórzyć kolejne, więc w tym przypadku należą się ogromne brawa dla autorki Niezwyciężonej. Spokojnie mogę czekać na premierę części ostatniej.
Pojedynek był lekkim wprowadzeniem do tematu, natomiast Zdrada to już prawdziwe mistrzostwo świata pod względem zaskakujących zwrotów akcji. Tutaj ciągle coś się dzieje, czytelnik zostaje dosłownie wciągnięty w wir wydarzeń i z zapałem pochłania kolejne strony. Chociaż wiele "nie podróżujemy", a skupiamy się tylko na fabule rozgrywającej się na zamku imperatora, to i tak na brak wrażeń nikt nie powinien narzekać. Plastyczne, malownicze opisy, pozwalają nam, na pełne przeżywanie historii. To potrafi tylko Marie Rutkoski o czym mogłam się przekonać po raz kolejny.
Kestrel miała wrażenie, jakby gdzieś w jej ciele otwarła się maleńka ranka, przez którą wyciekła cała radość. Nie mogła jej znaleźć. Nie mogła jej opatrzyć.
Na kartach książki znów spotykamy Kestrel. W pierwszym tomie urzekła mnie jej wielka odwaga i mądre podejście do wielu sytuacji. W części drugiej również pozytywnie zaskakuje, nie boi się podejmować decyzji, kieruje się nie tylko rozumem, ale i sercem. Miłość będzie musiała poczekać, także jeśli oczekujecie gorącego wątku romantycznego, nie jestem w stanie was pocieszyć. Być może w tomie trzecim sytuacja ulegnie zmianie i autorka zdecyduje się na taki "dodatek".
W Zdradzie duże znaczenie ma postać imperatora. Ten człowiek to bezwzględny, nie liczący się z innymi władca. Potrafi manipulować i w stu procentach podporządkowywać otoczenie. Sama nie chciałabym się spotkać z kimś takim w cztery oczy, więc z ulgą uświadamiałam sobie, że mam do czynienia z fikcją ;) Kolejne spotkanie z Arinem też mnie nie rozczarowało, chociaż czasem miałam ochotę nim potrząsnąć, tak w ramach opamiętania. Faceci to jednak gatunek trudny do rozszyfrowania ;)
Książkę mogę polecić nie tylko młodym, nastoletnim czytelnikom. Jako osoba dorosła odnalazłam się w tej tematyce, polubiłam bohaterów, a także styl Marie Rutkoski. Dlatego też gorąco namawiam was do zakupu powieści. Już jutro premiera, więc nie wahajcie się powędrować do Empiku, albo kupić Zdradę na stronie sklepu internetowego tutaj. Dzieło charakteryzuje malownicza okładka, więc z pewnością go nie przegapicie. Jestem urzeczona całą serią, także ocena tomu drugiego nie mogła być inna...
OCENA
5 / 5
Pojedynek był lekkim wprowadzeniem do tematu, natomiast Zdrada to już prawdziwe mistrzostwo świata pod względem zaskakujących zwrotów akcji. Tutaj ciągle coś się dzieje, czytelnik zostaje dosłownie wciągnięty w wir wydarzeń i z zapałem pochłania kolejne strony. Chociaż wiele "nie podróżujemy", a skupiamy się tylko na fabule rozgrywającej się na zamku imperatora, to i tak na brak wrażeń nikt nie powinien narzekać. Plastyczne, malownicze opisy, pozwalają nam, na pełne przeżywanie historii. To potrafi tylko Marie Rutkoski o czym mogłam się przekonać po raz kolejny.
Kestrel miała wrażenie, jakby gdzieś w jej ciele otwarła się maleńka ranka, przez którą wyciekła cała radość. Nie mogła jej znaleźć. Nie mogła jej opatrzyć.
Na kartach książki znów spotykamy Kestrel. W pierwszym tomie urzekła mnie jej wielka odwaga i mądre podejście do wielu sytuacji. W części drugiej również pozytywnie zaskakuje, nie boi się podejmować decyzji, kieruje się nie tylko rozumem, ale i sercem. Miłość będzie musiała poczekać, także jeśli oczekujecie gorącego wątku romantycznego, nie jestem w stanie was pocieszyć. Być może w tomie trzecim sytuacja ulegnie zmianie i autorka zdecyduje się na taki "dodatek".
W Zdradzie duże znaczenie ma postać imperatora. Ten człowiek to bezwzględny, nie liczący się z innymi władca. Potrafi manipulować i w stu procentach podporządkowywać otoczenie. Sama nie chciałabym się spotkać z kimś takim w cztery oczy, więc z ulgą uświadamiałam sobie, że mam do czynienia z fikcją ;) Kolejne spotkanie z Arinem też mnie nie rozczarowało, chociaż czasem miałam ochotę nim potrząsnąć, tak w ramach opamiętania. Faceci to jednak gatunek trudny do rozszyfrowania ;)
Książkę mogę polecić nie tylko młodym, nastoletnim czytelnikom. Jako osoba dorosła odnalazłam się w tej tematyce, polubiłam bohaterów, a także styl Marie Rutkoski. Dlatego też gorąco namawiam was do zakupu powieści. Już jutro premiera, więc nie wahajcie się powędrować do Empiku, albo kupić Zdradę na stronie sklepu internetowego tutaj. Dzieło charakteryzuje malownicza okładka, więc z pewnością go nie przegapicie. Jestem urzeczona całą serią, także ocena tomu drugiego nie mogła być inna...
OCENA
5 / 5
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz