Tytuł: Kwadrans
Autor: Emilia Kiereś
Wydawnictwo: Akapit Press
Oprawa: twarda
Liczba stron: 233
Cena: 30.90 zł
Rozmowa z dzieckiem o przemijaniu należy do tych najtrudniejszych. Tak małej istotce trudno zrozumieć, że kiedyś mama, tato, babcia, dziadek odejdą, a ono samo stanie się dorosłym. Upływający czas jest zagadką pasjonującą nie tylko naukowców, ale i pisarzy. Emilia Kiereś postanowiła przybliżyć młodym czytelnikom istotę czasu, a tym samym stworzyć lekko baśniową historię. Okładka jak widać idealnie nawiązuje do tematyki, a podział rozdziałów jest świetnym podkreśleniem i oddzieleniem dwóch historii w jednej książce.
"Kwadrans" to splot dwóch opowieści. Czas teraźniejszy i przeszłość wiążą się ze sobą i są od siebie zależne. Jednym z bohaterów jest nastoletni chłopiec o imieniu Filip. Wprowadzając się do nowego mieszkania znajduje pewien kluczyk służący do nakręcania zegara. Po pewnym czasie odnajduje i ten zegar do którego pasuje tajemniczy przyrząd. Kolejną postacią jest Ludwika. Dziewczynka chora na serce i czująca zbliżający się moment odejścia... Jej brat, przyszły zegarmistrz spotyka Zegarmistrza Zegarmistrzów, starca zawiadującego zegarem, (sercem) każdego człowieka. Chłopak postanawia wykraść ten "należący" do Ludwiki, naprawić go, a tym samym wyleczyć chore serduszko dziewczynki. Niestety takiego przyrządu nie da się zreperować jak najzwyklejszego czasomierza, który nosi się np. na ręku... Każdy z tych bohaterów pomimo tego, że nie zna się osobiście ( Filip żyje w czasach teraźniejszych, Ludwika i jej brat sto lat wcześniej), wpływa na los nie tylko swój, ale i drugiej osoby. Czy Ludwika wyzdrowieje, a Filip będzie mógł zatrzymać odnaleziony zegar wraz z kluczykiem ?
Autorka stworzyła powieść w której czytelnik może wędrować pomiędzy wiekami. Raz towarzyszy Filipowi w czasach aktualnych, a raz Ludwice oraz jej bratu w ubiegłym stuleciu. Historia rozgrywa się ciekawie, a o nudzie nie ma nawet mowy. Książkę dosłownie się pochłania. Napawa czytelnika tajemniczością i zachęca do odkrywania, rozwiązywania zagadek. Minimum nużących opisów, sporo dialogów, wartka akcja, to coś co zachęca młodych do lektury. Emilia Kiereś maluje słowem tak jak jej mama, Małgorzata Musierowicz. Język powieści prosty, zrozumiały. Nawet gdy akcja rozgrywa się sto lat temu, każdy detal jest jasny dla dziecka. W książce znalazłam masę sentencji, które są godne zapamiętania. Wynotowałam je sobie w specjalnym zeszycie by nie zginęły w tłumie :) Książkę polecam nie tylko dzieciom, ale i dorosłym którzy zagubili się w pędzie teraźniejszości i praktycznie zapomnieli o czasie, który szybko przelatuje przez palce. Zegar brutalnie odmierza sekundy, nie oszukuje i nie ma możliwości się zatrzymać...
OCENA
5 / 5
książka dodana do wyzwania. Sama bardzo chętnie po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńW takim razie gorąco zachęcam do przeczytania dzieła córki Małgorzaty Musierowicz ;)
Usuń