Tytuł: Dzieci planety Ziemia
Autor: Luiza Dobrzyńska
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie Białe Pióro
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 312
Cena aktualnie: 29.90 zł
Książkę otrzymałam jeszcze przed świętami, ale z racji natłoku różnych domowych spraw zostawiłam ją sobie na spokojniejszy okres. I tak świeżo po lekturze przybywam dziś do was z recenzją dzieła nieznanej mi do tej pory pisarki. Wstyd mi za taką gafę, ale obiecuje poprawić swe niedouczenie jeśli chodzi o autora:) Co do samej fantastyki to jak już wielokrotnie wspominałam, gatunek ten należy do grona mych ulubieńców, więc z przyjemnością sięgnęłam po nową dla mnie pozycję do czytania. Okładka idealnie nawiązuje do fabuły książki i nie ukrywam, że troszeczkę przyciąga swym bajkowym wyrazem. Tutaj niebo usiane bodajże planetami, dalej szczyty gór i przepiękny wodospad... Rozmarzyłam się :) Tematyka życia pozaziemskiego fascynuje mnie od dawna, a często w głębi duszy mam dość funkcjonowania na naszej planecie. Ten mikry zarys ochrony przyrody, wysypiska śmieci na każdym kroku... Aż chce się uciec z takiego świata, jednak czy mamy dokąd ? Gdyby istniała planeta Patris o której pisze Dobrzyńska, nie zastanawiałabym się ani minutki nad przeprowadzką.
Główną bohaterką książki jest młoda dziewczyna Etta. Wraz z grupą ludzi po dwudziestu dwóch miesiącach podróży statkami kosmicznymi ląduje na nieznanej planecie Patris. Nowe miejsce nie różni się zbytnio od Ziemi, jednakże jest zapewne bardziej "czyste", pełne przepięknych krajobrazów. Mieszkańcami są tylko nieznane ludziom zwierzęta i przeróżne gatunki roślin. Niestety kontakt z błękitną planetą zostaje zerwany, nie ma więc możliwości odwrotu i zrezygnowania ze skolonizowania Patris. Jakby nie było przystosować się do nowych warunków świeżo przybyłym jest trudno. Każde z nich stara się odnaleźć w innym świecie i chce by Patris stała się teraz ich prawdziwym domem. Po pewnym czasie zaczynają rozumieć, że nie będzie to tak łatwe jak zaplanowali. Trzeba zaznaczyć, że akcja książki rozgrywa się w czasach przyszłych, kiedy to człowiekowi towarzyszy android, technologia jest rozwinięta na naprawdę wysokim poziomie, a podziały rządzące społeczeństwem są często dla nas, czytelników kontrowersyjne ( niepełnosprawni są usypiani). Czy tej garstce osób uda się stworzyć zalążek potężnej cywilizacji ? Czy kolonizacja Patris wypadnie pomyślnie ? Czy miłość do androida można określić prawdziwym uczuciem ? Odpowiedzi na te pytania szukajcie w dziele Luizy Dobrzyńskiej. Osobiście zakończenie książki bardzo mnie zaskoczyło, w pozytywnym tego słowa znaczeniu :)
Autorka oddaje czytelnikowi stworzony na kartach książki świat przyszłości. Uświadamia co może nas zaskoczyć za kilkaset lat, ale i po części rozczarować. Pomimo zaawansowanej technologi ludzie ciągle zmagają się z problemami takimi jak dziś: brak akceptacji, chęć bliskości z drugim człowiekiem. Nie wyobrażam sobie bym mogła pokochać maszynę bez grama uczuć z jej strony :) Ta eliminacja słabszych też mnie przeraża... Uśmiercanie chorych umysłowo, niewidomych jest po prostu straszne. Wolę i wolałam podczas lektury o tym nie myśleć, więc skupiłam się na fantastycznie namalowanych słowem przez autorkę opisach fauny i flory. Aż chciałoby się to wszystko zobaczyć na własne oczy. Bohaterów na kartach książki przewija się mnóstwo trzeba być w związku z tym ciągle skupionym by nie pogubić się w akcji :) Niemniej jednak każda z postaci jest zarysowana w sposób interesujący i jak dla mnie wystarczający.
Gdy rozpoczęłam czytanie pierwszego rozdziału to dosłownie nie mogłam oderwać się od dalszej części. Zawsze stawiałam sobie warunek, że na dziś koniec, tylko dwadzieścia stron, czas zabrać się za sprzątanie... Nic z mych ustaleń nigdy nie wychodziło :) Zżerała mnie ciekawość co będzie dalej i jak historia się rozwiąże. Autorka stworzyła dzieło nie tylko do przyjemnego pobujania w obłokach, lecz również do intensywnego myślenia. Dokąd zmierza świat, jak aktualna pogoń za pieniądzem wpłynie na dalsze losy Ziemi. "Dzieci planety Ziemia" to obraz funkcjonowania człowieka w innym otoczeniu. To jego życiowe dramaty, niepewności, namiętności. Momenty miłosne są, ale nie zostały rozbudowane na kilkanaście stron, więc chwała Dobrzyńskiej za ten czyn :) Akcja toczy się w tempie spokojnym praktycznie do ostatniej strony, chociaż przy końcu może zrobić się goręcej. Minusik przyznaje za błędy interpunkcyjne w moim egzemplarzu, które często utrudniały zrozumienie sensu danych zdań. A tak poza tym jestem twórczością autorki po prostu zachwycona.
OCENA
4,5 / 5
Dziękuję za tak miłe słowa :) jestem za nie ogromnie wdzięczna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam