James Wallman, brytyjski dziennikarz, futurolog i prognostyk trendów, który swoją wiedzą i doświadczeniem dzielił się z takimi firmami jak BMW, Nike czy Burberry, mianem „stuffocation” określił syndrom przytłoczenia nadmierną liczbą przedmiotów („stuff” – rzeczy i „suffocation” – duszenie się).
W Polsce ukazuje się właśnie jego książka poświęcona temu zjawisku. „Stuffocation” – w polskim przekładzie autorstwa Katarzyny Dudzik „Rzeczozmęczenie” – to pasjonująca opowieść o tym, skąd wzięła się u nas nieodparta chęć gromadzenia rzeczy, które z biegiem miesięcy i lat zaczynają się piętrzyć w naszych mieszkaniach, domach, garażach i piwnicach, nie tylko odbierając nam wolność w wielu aspektach, ale też – w skrajnych przypadkach – zagrażając naszemu zdrowiu, a nawet życiu.
Na pewno każdy z nas na jakimś etapie życia doświadczył tytułowego rzeczozmęczenia – mając powyżej uszu wielu posiadanych rzeczy i kosztów, które się z nimi wiążą. Wallman w swojej książce zabiera nas do źródeł rzeczozmęczenia i pokazuje, jak z nim walczyć. Jego książka nie jest jednak zwykłym poradnikiem na temat wyrzucania rzeczy i odzyskiwania miejsca, które dotychczas zajmowały w naszym życiu – dosłownie i w przenośni.
„Rzeczozmęczenie” to coś o wiele głębszego: to epicka, pełna przemawiających przykładów i ciekawych kulturowych, antropologicznych i socjologicznych odniesień narracja, która uzmysłowi nam, dlaczego jesteśmy tak przywiązani do rzeczy i dlaczego związek ten staje się z biegiem czasu coraz bardziej toksyczny.
Recepta Wallmana na rzeczozmęczenie jest skuteczna, w dodatku może być wcielona w życie przez każdego; wystarczy – jak twierdzi autor – zrewidować wyznawane przez nas wartości i zamiast na gromadzeniu rzeczy skupić się na gromadzeniu doznań i wspomnień. W niezwykle przekonujący sposób Wallman podsuwa nam ideę eksperientalizmu – antidotum na negatywne skutki trwającego od lat pięćdziesiątych materializmu, który z jednej strony w bardzo pozytywny sposób ukształtował współczesność, a z drugiej – uczynił nas niewolnikami rzeczy i nadmiernej konsumpcji.
„Rzeczozmęczenie” czyta się jak powieść – powieść, dzięki której uświadomimy sobie przyczyny tytułowego syndromu i nauczymy się, jak z nim walczyć i odzyskać wolną przestrzeń – tak w naszych mieszkaniach, jak i w naszej psychice. Wspomnienia żyją dłużej niż rzeczy – twierdzi Wallman, wskazując tym samym drogę ucieczki z pułapki, zastawionej przez nas przez nieodpartą odwieczną chęć posiadania. Tę książkę naprawdę warto przeczytać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz