piątek, 11 grudnia 2015

Wszyscy jesteśmy martwi


Autor: Katarzyna Grzędowska
Wydawnictwo: Novae Res
Oprawa: miękka
Liczba stron: 270
Cena okładkowa: 29 zł
Premiera: 24.08.2015
Tak fantastycznej okładki to ja dawno nie widziałam. Już przy naszym pierwszym spotkaniu wiedziałam, że mam do czynienia z unikatem pod względem szaty graficznej. Obwoluta maksymalnie przyciąga wzrok i co tu dużo ukrywać, mnie zachęciła do czytania. Nawet podczas lektury od czasu do czasu zerkałam na tę dziewczynę, która hipnotyzuje wzrokiem :) Może ktoś sobie pomyśleć, a pewnie tak też będzie, iż okładka to tylko wierzchnia strona książki, ta mniej ważna, jednak dla mnie taki początek ma ogromne znaczenie. Dlatego dzieło już na wstępie zyskało dużego plusa, byłam niezmiernie ciekawa co znajdę w środku. Pewność, że będzie to historia przepełniona fantazją, wypełniła mój umysł na całego. Nastawienie jak najbardziej pozytywne. Wrażenia po lekturze? O tym w dalszej części recenzji.

Na kartach powieści o jakże wymownym tytule, poznajemy dwójkę młodych ludzi. Alice i Dan są rodzeństwem, które wyrusza w podróż na koniec świata. Jak się pewnie domyślacie, nie obejdzie się bez przygód i zaskakujących zwrotów akcji. Nasi bohaterowie docierają do miejscowości o nazwie Koniec Świata. Na tym kończy się ich wspólne przemierzanie kolejnych kilometrów. Alice i Dan rozdzielają się, a następnie trafiają do dwóch, różnych domostw. Jakiś nocleg muszą znaleźć, więc większego wyboru chyba nie mają. Jak na ironię, domownicy z tych rodzin nie pałają w stosunku do siebie ogromną sympatią. Sama miejscowość jest po prostu dziwna i ... przerażająca. W miasteczku, do którego dotarli Alice i Dan osoby uznane za zmarłe chodzą sobie po ulicach i sprawiają wrażenie ciągle żywych! Jedzą, piją i funkcjonują prawie normalnie. Nie dziwcie się więc, że rodzeństwo jest mocno zszokowane zaistniałą sytuacją. Czy trafili tam wyłącznie przez przypadek?

No słuchajcie, dawno nie spotkałam się z tak zaskakującą fabułą. Książka wciąga i to na całego. Na jej czytanie przeznaczyłam sobie dwa lub trzy dni, ale pochłonęłam ją w jeden wieczór. W sumie chyba powinnam czytać dzieło Katarzyny Grzędowskiej głównie podczas dnia. Biegające umarlaki jakoś nie pasują do wieczornej pory, czy raczenia umysłu porcją wrażeń przed samym snem. Można mieć koszmary!
Książka nie ma wartkiej akcji i to staje się po części jej wadą. Są odbiorcy, którzy chcą być porwani w wir wydarzeń już od pierwszych stron. Tutaj wszystko toczy się nieco powoli, autorka stopniowo wprowadza nas w całą historię, umiejętnie dozuje informacje. Na szczęście potem przyspiesza, ale nim się obejrzymy, ostatnie strony przelecą nam przez palce. Szkoda, ponieważ pomysł na książkę Pani Grzędowska miała naprawdę oryginalny. Są wątki, które wyglądają tak, jakby zostały wciśnięte na siłę, uważam, że niektóre mogły zostać pominięte.

Wszyscy jesteśmy martwi, to ciekawa książka dla czytelników w każdym wieku. Przymykając oko na niewielkie niedociągnięcia, będziemy mieli okazję poznać wciągające dzieło, pełne zdarzeń rodem z dobrego thrillera. Paleta postaci została przez autorkę odpowiednio nakreślona, nikt nie jest idealizowany, lub zepchnięty na boczny tor. Ci, którzy powinni być zauważeni z pewnością nie umkną waszej uwadze :) Szkoda tylko, że cała książka ma tak mało stron. Ja z chęcią sięgnęłabym po dzieło Katarzyny Grzędowskiej liczące przykładowo ponad trzysta lub czterysta kartek. Może kiedyś moja ciekawość, jeśli chodzi o inne książki autorki, zostanie zaspokojona. Na razie, mogę wam polecić powieść Wszyscy jesteśmy martwi z nadzieją, że się spodoba i nie rozczaruje tych wymagających czytelników.

OCENA
4,5 / 5

Moja recenzja również na zaczytajsie.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz