niedziela, 20 grudnia 2015

Łotrzyki


Tytuł: Łotrzyki
Autor: George R.R. Martin, Gardner Dozois
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Oprawa: twarda
Liczba stron: 994
Cena okładkowa: 59 zł
Premiera: 16.11.2015
Mam już jedno postanowienie na nowy rok. Związane jest ono oczywiście z czytelnictwem, a z czym by innym. Postanowiłam, że nie będę zaglądała na stronę danej książki zamieszczonej w LC, przed jej premierą w mojej biblioteczce tylko po to, by później nie przeżywać jakichkolwiek zawodów czy rozczarowania. O Łotrzykach naczytałam się sporo nieprzyjemności, stanowczo zbyt dużo. Czekałam na premierę tej książki, ale kilka opinii potrafiło ostudzić mój zapał. Na szczęście nie zrezygnowałam z lektury, zły duch nie skusił mnie do odrzucenia powieści w ciemny kąt i sięgnięcia po coś zupełnie innego, często głupszego i nie wnoszącego do mego życia niczego. Oczywiście Łotrzyków nie traktuję jako obowiązkową pozycję na półce każdego Polaka. Niemniej to przyjemna, lekka w odbiorze lektura dla takich ludzi jak ja. Dla lubiących poznawać coś, czego na rynku jeszcze nie było... Naturalnie wielbiciele Gry o tron nie muszą być przez nikogo zachęcani. Fani Martina pewnie zacierają ręce na myśl o zupełnym zatopieniu się w grubej, ale jakże ładnie wydanej nowości wydawnictwa Zysk i S-ka. Zatem zasiadajcie wygodnie w fotelu i wyruszcie w niezapomnianą przygodę wraz ze znakomitym duetem - "twórcami" dzieła. 

Łotrzyki to nic innego jak zbiór dwudziestu jeden opowiadań różnych autorów. Większość jest mi znana, więc prawie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Prawie, ponieważ tak jak wspominałam, opinie innych czytelników wybiły mnie nieco z dobrego nastroju. Jednak już po pierwszych stronach lektury doszłam do wniosku, że spokojnie mogę dalej kontynuować jakże przyjemne czytanie. Nie przepadam za antologiami, ale ta urzekła mnie niesamowicie.
Na kartach książki spotkałam wyrazistych bohaterów i pasjonujące historie. Ucieszyłam się ogromnie, że w książce znalazło się miejsce dla mojego ulubionego Joe Abercrombiego, którego ubóstwiam za Pół Króla i Pół Świata. Jest i coś od m.in. Gillian Flynn, Neil Gaiman. Oczywiście, to tylko niewielki ułamek tego, co znajdziecie we wnętrzu nowości od Martina i Dozoisa. Zdaje sobie sprawę, że nie każde opowiadanie skradnie wasze serca, tak samo jak dla mnie nie każde z nich było niezwykle ciekawe, godne polecenia. Mamy różne upodobania, przyzwyczajenia, więc trzeba samemu się przekonać czy jest to książka dla nas odpowiednia. 

Opowiadania ciężko jednoznacznie scharakteryzować, upchnąć w jakieś ramy. Jedne są długie, czasem aż zbyt długie, inne natomiast, według mnie, powinny zająć dużo więcej stron. Nie powinniście ich raczej porównywać, ponieważ stanowią zupełną odrębność, zostały stworzone przez różnych pisarzy, o różnym stylu i z różnym doświadczeniem. Uważam, że każde ma w sobie to coś, zasługuje na uwagę i dokładne poznanie. Sami zdecydujecie o uhonorowaniu konkretnego utworu miejscem na podium. Według mnie rządzi Abercrombie, ale to tylko takie moje skromne zdanie :) Odczuwam jeszcze spadek formy Martina... Jego dzieło jakoś nie trafiło do mego serducha, spodziewałam się może zbyt wiele, albo wiązałam ogromne nadzieje i tworzyłam na tym opowiadaniu cały fundament książki? Być może... Na szczęście to tylko niewielki defekt, mała skaza na całej antologii. Łotrzyków szczerze polecam jako lekką, niezobowiązującą lekturę dla zainteresowanych tematyką. 

OCENA
4,5 / 5

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz