niedziela, 24 maja 2020

Księżycowe Miasto. Część 1 - Sarah J. Maas

Autor: Sarah J. Maas
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 560
Oprawa: miękka 

Opis

 Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i ognistych romansów poszukuje zemsty!

Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna się rozpadać – również świat Bryce.

Nowi bohaterowie, mnóstwo wrażeń 

Jest, wreszcie jest! Nowa książka Sarah J. Maas była dla mnie chyba najbardziej wyczekiwaną premierą tego roku, a przynajmniej maja 2020. Uwielbiam, kocham styl tej autorki, jestem wierną fanką Szklanego tronu, więc nie mogłam się doczekać i odmówić sobie przyjemności poznania kolejnego dziecka autorki. Myślę, że tym, którzy siedzą w fantastyce i na co dzień sięgają po takie książki, Sarah J. Maas nie trzeba będzie przedstawiać i zbytnio zachęcać do poznania kolejnej powieści. Oni doskonale wiedzą, są nawet przekonani, iż następna książka, to następny hit, bestseller, który skradnie serce. Nie ma tutaj jakiegoś szczególnego podziału na wiek - w niniejszej historii odnajdą się zarówno dorośli, jak i młodzież. Lubię takie uniwersalne powieści, gdzie nie trzeba się wstydzić aktualnie czytanej książki, bo nie wypada, bo jesteśmy za starzy itp. Maas łączy pokolenia - to na stówę! A czy nowa seria przypadła mi do gustu? Czy warto było czekać? Taaaak!

 Przenieśmy się do Lunathionm, miasta zwanego inaczej Księżycowym. Tam to bowiem poznamy naszą bohaterkę, Bryce Quinlan. Bryce wiedzie z pozoru normalne życie, pracuje w sklepie z antykami. Jednak kiedy światła zgasną, kiedy zapada noc, dziewczyna szaleje i nie ma nic wspólnego z grzecznymi, ułożonymi pannicami. Bryce jest pół człowiekiem i pół elfem. Brzmi nieźle, prawda? Niestety życie naszej bohaterki nie może być zupełnie normalne, bo chyba my, czytelnicy, zanudzilibyśmy się na śmierć. Wszystko się zmienia w momencie, gdy osoby z najbliższego otoczenia Bryce zostają zamordowani. Niby oskarżony trafia za kraty, lecz nadal pojawiają się nowe ofiary. Dziewczyna postanawia sama rozwikłać tajemnice, bo musi pomścić przyjaciół. Czy dowie się wreszcie kto stoi za tymi okrucieństwami? Dlaczego giną najbliżsi jej sercu? Możecie mi wierzyć, na brak wrażeń i zaskakujących zwrotów akcji nikt narzekać nie powinien. 

Technicznie

Książka nie należy do najcieńszych, ma ponad pięćset stron, jednak dla mnie to ogromna zaleta niniejszego dzieła. Mam więcej do czytania, mogę dokładnie poznać bohaterów i wyrobić sobie na ich temat stosowną opinię. Początek nieco mnie zaskoczył, a nawet przestraszył. Tak, był taki moment. Przez kilkanaście stron, nie mogłam się ogarnąć kto jest kim, kto jest z kim, gdzie mieszka, do jakiej rasy należy itp. Mówię wam, można od tego dostać niezłego hopla. Na szczęście później wszystko się fajnie wyjaśnia i nie komplikuje, więc można oddać się na całego tej przyjemności płynącej z poznawania całej historii. Nie zrażajcie się więc trudnym początkiem tylko brnijcie dalej. 
Autorka już wielokrotnie pogruchotała moje emocje, zaskoczyła, zszokowała i wywołała łzy. W tym przypadku wcale nie było inaczej. Łzy popłynęły i wcale się tego nie wstydzę. Jednak to ciągłe zaskakiwanie czytelnika sprawia, że Księżycowego Miasta totalnie nie można przestać czytać. Mówimy sobie - tylko jeden rozdział i koniec. Akurat! 

Jeszcze nie mogę wyjść z podziwu, jeszcze mam w sobie ogrom emocji, tak ta książka była dobra. Oczywiście ogromna w tym zasługa świetnie skonstruowanych postaci. Bryce, to nie głupiutka gęś zagubiona w swoim świecie. To twarda, nieustępliwa, ale nie idealna dziewczyna - taka jak każda z nas. No, dobra, my nie mamy w sobie krwi elfów, ale przecież każdemu zdarzają się niepowodzenia, każdego życie kopie po tyłku. I nie ma tutaj znaczenia czy jesteśmy Fae, czy zwykłymi śmiertelniczkami. Autorka zręcznie dozuje emocje, operuje uczuciami bohaterów. Pojawia się, bo jakżeby inaczej, wątek romantyczny, jednak nie jest on przesłodzony i mdlący. W tej książce jest miejsce na dobry humor, więc Sarah J. Maas nie przedobrzyła w żadną stronę. 

Podsumowując

Nie zawiodłam się po raz kolejny i mam nadzieję, że nigdy się nie zawiodę. Z niecierpliwością czekałam na pojawienie się drugiej części Księżycowego Miasta i... uwaga - recenzja następnego tomu pojawi się już w kolejnym wpisie. Bardzo się cieszę, iż nie musiałam czekać w nieskończoność na zaspokojenie swojej ciekawości, na kolejne spotkanie z tak fantastyczną historią i cudownymi bohaterami. Najgorsze jest bowiem rozstanie z książką, pożegnanie postaci, ale potem ten mętlik pozostający w głowie po lekturze, jest naprawdę cudowny ;)

Ostrzegam - zakochacie się w tej książce! Jeśli nie czytaliście książek Sarah J. Maas, to jest ku temu idealna okazja. Spokojnie możecie zacząć od Księżycowego Miasta, a potem przerzucić się na Szklany tron, czy Dwór cierni i róż. Autorka w kolejnej nowości nie uciekła od swoich przyzwyczajeń, które znamy z poprzednich dzieł. Niemniej w Księżycowym Mieście wszystko jest na swoim miejscu, wszystko pasuje, świat został wykreowany w sposób idealny i wyczerpujący. Ta książka jest w stanie zadowolić gusta nawet najwybredniejszego czytelnika powieści fantastycznych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz