poniedziałek, 24 lutego 2020

Księżniczka incognito - Connie Glynn [przedpremierowo]

 
Cykl/Seria: Kroniki Rosewood #1
Autor: Connie Glynn
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 392
Oprawa: miękka

Opis

 Lottie Pumpkin to zwyczajna dziewczyna, która marzy, żeby być księżniczką. Dostaje się do prestiżowej szkoły Rosewood Hall w ramach programu stypendialnego.
Ellie Wolf to księżniczka, która marzy o zwyczajnym życiu. Szkołę Rosewood Hall wybiera przede wszystkim dlatego, by uniknąć obowiązków, jakie musi wypełniać w królestwie Maradawii.

Kiedy los rzuca obie czternastolatki do tego samego internatu, zamiana tożsamości wydaje się najprostszym rozwiązaniem. W końcu wszyscy i tak przez pomyłkę biorą Lottie za księżniczkę.

Tymczasem ktoś odkrywa ich sekret, a w Rosewood nic nigdy nie jest takie, jak się wydaje…

Życie księżniczki wcale nie takie sielskie i anielskie 

Nie wiem jak wy, ale ja w dzieciństwie nigdy nie marzyłam, żeby być księżniczką, czy jakąś wróżką. Ja miałam bardziej przyziemne marzenia np. chciałam być pisarzem. Jednak wiem, że większość moich koleżanek pragnęła chodzić w koronie, wszystkim rozkazywać i mieć obok siebie sztab służących czekających tylko na spełnienie wszystkich marzeń władczyni. Bo bycie księżniczką powinno być takie cudowne! Te wystawne bale, piękna biżuteria i tiulowe suknie... ach, można się rozpłynąć i zatracić w tych marzeniach.
Książka Connie Glynn uświadamia nam, iż piastowanie urzędu władczyni, wcale takie kolorowe i sielskie nie jest. Oczywiście ma się pewne fajne prawa, ale także mnóstwo obowiązków. Wszyscy na ciebie patrzą, czekają tylko na potknięcie i nie mają zamiaru wybaczać drobnych niepowodzeń. O cieniach i goryczach bycia księżniczką mogła się przekonać nasza bohaterka.

Lottie od dziecka marzyła, by nosić to miano. Dziewczyna ma również jeszcze jedno pragnienie związane z przysięgą daną mamie - chce dostać się do elitarnej szkoły Rosewood Hall. Wyobraźcie sobie, iż Lottie faktycznie tam trafia. Jednak nie na skutek przypadku, a ciężkiej, mozolnej pracy. Nasza bohaterka będzie więc korzystała z dobrodziejstw prestiżowej szkoły, a jej współlokatorką zostaje niejaka Ellie. Ellie to tak naprawdę księżniczka Maradawii, która postanawia odpocząć od królewskich obowiązków i wybiera normalne życie, a właściwie naukę, właśnie w Rosewood Hall. 
W wyniku nieporozumienia, dziewczęta zostają pomylone! I tak teraz to Lottie zostaje uznana za księżniczkę. W sumie naszym bohaterkom to nie przeszkadza, ale tylko do czasu. Ktoś poznaje ich tajemnice i wszystko zaczyna się komplikować. Jak dziewczyny to odkręcą? Czy Ellie i Lottie odnajdą się w nowej dla nich rzeczywistości?

Technicznie

 Księżniczka incognito to debiut literacki Connie Glynn. Wiecie jak to z tymi debiutantami bywa - no różnie. Dlatego nie byłam jakoś pozytywnie nastawiona do tej historii, jednak szybko się przekonałam, że powieść jest naprawdę przyjemna w odbiorze i bardzo interesująca. Niniejszy tom otwiera Kroniki Rosewood, więc autorka pozostawiła sobie otwarte zakończenie książki, a my musimy cierpliwie czekać na dalsze losy Lottie i Ellie. 
Lubię takie lekkie dzieła, lecz bez przesady, nie szaleję za nimi. Jednak z racji tego, iż ubóstwiam ( o dziwo!), Pamiętnik księżniczki, pomyślałam sobie, że tutaj mogę dostać coś podobnego. I tak, nie myliłam się zbytnio, ale też nie myślcie sobie, że Connie Glynn zmałpowała Meg Cabot. Jej Księżniczka incognito to inna historia, inne bohaterki, lecz podobny klimat. Fajnie tak podejrzeć codzienne życie księżniczki, które dla mnie zawsze było cukierkowe i lajtowe. Autorka pokazuje nam jednak cienie pełnienia tak ważnej funkcji i tutaj pasuje mi idealnie powiedzenie brzmiące: Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma

Jeśli chodzi o bohaterów, to do gustu przypadła mi zarówno Ellie, jak i oczywiście Lottie. Nie są to może osobistości, które zapadają w pamięć, ale dają się lubić i chętnie poznawałam ich przygody. Jestem bardzo ciekawa, co też autorka dalej z nimi wykombinuje. 
Księżniczka incognito to także opowieść o przyjaźni, nastoletnich problemach, które ciągle są aktualne. Nie jest tutaj zbyt słodko i mdło, a to najważniejsze. Mam więc nadzieję, że autorka nie rozczaruje mnie w kolejnym tomie.

Podsumowując

Jeśli macie ochotę na lekkie, niezobowiązujące czytadło do poduchy, to polecam wam niniejszą nowość od wydawnictwa Insignis. Książka będzie miała swą premierę już za dwa dni, więc wypatrujcie jej uważnie w księgarniach. Okładkę ma bajeczną, więc Księżniczki nie przegapicie. Od czasu do czasu człowiek potrzebuje takich książek, które nie przytłaczają, a relaksują. Ta do tego celu nadaje się idealnie. Myślę, że dzieło Connie Glynn spodoba się nastoletnim dziewczynom. Zmieni może troszkę sposób postrzegania księżniczek i uświadomi, że każdy z nas ma jakieś problemy i zmartwienia. I nawet, jeśli w kieszeni nosimy mnóstwo pieniędzy i stać nas na dosłownie wszystko, to w głębi duszy zawsze coś nie leży, coś nieprzyjemnego się zdarzy. Najważniejsze, to umieć się cieszyć i doceniać małe, drobne rzeczy.

Za egzemplarz dziękuję agencji AiM Media

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz