wtorek, 6 sierpnia 2019

Nomen Omen - Marta Kisiel

Okładka książki Nomen omen 
Tytuł: Nomen Omen
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 336
Oprawa: miękka

Opis

 Salomea Przygoda ucieka od zwariowanej rodziny, chcąc rozpocząć samodzielne życie. Gdy okazuje się, że jej stancja przypomina posiadłość z filmów grozy klasy B, prowadzona jest przez siostry w dość podeszłym wieku i papugę, a w telefonie słychać głosy, Salka zaczyna zastanawiać się, czy to aby na pewno był dobry pomysł. Pojawienie się młodszego brata jedynie komplikuje i tak niełatwą już sytuację – zwłaszcza, gdy pewnego dnia próbuje utopić siostrę w Odrze...

Nasz Pratchett 

Są książki, które już tytułem przywołują mnie i przyciągają niczym magnes. Nie mniej mocno działa na mnie intrygujący opis na okładce, a w przypadku powieści Nomen Omen, tak właśnie było. Z twórczością Marty Kisiel nigdy wcześniej się nie spotkałam, więc w sumie nie wiedziałam i nawet nie miałam bladego pojęcia, co tak naprawdę czeka mnie na kartach książki. Opinie na temat Nomen Omen czytałam różne... Jedne były bardzo pozytywne, natomiast inne, totalnie miażdżące powieść na jej niekorzyść. Jednak na skrzydełku książki przeczytałam zdanie, które koniec końców było dla mnie motywacją do sięgnięcia po dzieło Marty Kisiel. Nasza autorka została porównana do Terry'ego Pratchett'a, którego nota bene, uwielbiam. Nie pozostało mi nic innego, jak zasiąść wygodnie w fotelu i rozkoszować się nową lekturą. Wszak człowiek przecież nic nie traci, a może tylko zyskać kolejnego, ulubionego twórcę. Ja bardzo lubię takie niespodzianki.  

Książka opowiada o młodej dziewczynie, pojawiającej się w dosyć dziwacznym miejscu. Salomea miała nadzieję na odmianę swojego życia. I może tak się stało, ale czy teraz jej sytuacja wygląda lepiej? Dziewczyna trafia do hotelu prowadzonego przez starsze kobiety. Mało tego, miejsce to jest strasznie dziwaczne i aż wypełnione tajemnicami. Funkcjonowania w nowym miejscu nie ułatwia pojawienie się jej brata. Muszę przyznać, że ta historia totalnie mnie zaciekawiła i non stop zadziwiała. Na samym początku akcja może nie należy do najszybszych, opowieść nieco się wlecze, lecz później znacznie nabiera tempa. Wszystko rozgrywa się w naszym pięknym Wrocławiu, lecz Marta Kisiel nie zaprezentowała miasta w sposób zwyczajny. Mało tego, pojawiają się duchy, więc ja mogę być tylko zadowolona z takiego "dodatku" do powieści. 

Technicznie

Wspominałam wam już o akcji, ale nie pisałam nic o bohaterach. To oni wykonują tutaj fantastyczną robotę. Wyobraźcie sobie, że nawet nie śledziłam tak mocno całych wydarzeń, jak skupiałam się na poszczególnych postaciach występujących w książce. Co myślą, dlaczego tak postępują, jak zachowają się teraz... Marta Kisiel każdą z tych osobistości wykreowała w sposób idealny. Nie powieliła żadnych stereotypów, stworzyła swój styl i swoich oryginalnych bohaterów. Nie można ich scharakteryzować jednym zdaniem, ponieważ są zbyt barwni i skomplikowani, aczkolwiek nikt nie znalazł się w tej historii przypadkiem. Każdy ma swoją misję do wykonania, żaden nie został wepchnięty na siłę. Naturalnie prym wiedzie Salomea, ale i jej braciszek to ciekawa postać.

Autorka wypracowała swój styl, który jednym się podoba, a znów inni nie są go w stanie zaakceptować. Ja z pewnością mogę zaliczyć się do grupy pierwszej. I chociaż jest to moja pierwsza książka pani Marty, jestem przekonana, że nie będzie ona tą ostatnią. Faktycznie czuć tutaj ducha Pratchetta, ale nie jest on w żaden sposób małpowany przez naszą pisarkę. Uff... i całe szczęście!

Podsumowując

Nomen Omen to niebanalna, zaskakująca i wciągająca opowieść dla czytelnika w każdym wieku. Jest nawet sporo dobrego humoru, a akurat tego się tutaj nie spodziewałam. Jeśli jesteście fanami fantastyki, to z tej lektury powinniście być tylko zadowoleni. To historia, która nie ma w sobie nic z ckliwych, miłosnych i naiwnych opowiastek dla nastolatków. Jest to natomiast powieść z pazurem, jakich powinno być znacznie więcej na naszym rynku wydawniczym. Nomen Omen odciągnął mnie od codzienności, od pracy i zwyczajności. To książka która potrafi zrelaksować, a nie zanudzić czytelnika na śmierć. Musicie być jednak fanami gatunku i zrozumieć zamysł autorki. Warto też nie traktować wszystkiego poważnie, bo czasem przydaje się delikatny dystans ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz