wtorek, 7 stycznia 2020

Chłopiec pochłania wszechświat - Trent Dalton [przedpremierowo]

 
Autor: Trent Dalton
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Liczba stron: 480
Oprawa: miękka 

Opis
 
Przedmieścia Brisbane, 1983: nieobecny ojciec, uzdolniony niemy brat, matka narkomanka, handlarz heroiną w roli ojczyma... Czy życie dwunastoletniego Elego mogłoby być bardziej skomplikowane?
Dorastając w zaniedbanej dzielnicy, zamieszkałej przez polskich i wietnamskich uchodźców, Eli próbuje iść za głosem serca, żeby dowiedzieć się, co to znaczy być dobrym człowiekiem. Heroicznie próbuje ratować matkę przed pewną zgubą. Los ciągle jednak rzuca mu pod nogi nowe przeszkody.
Najbardziej niezawodnym dorosłym w życiu Elego okazuje się Slim Halliday, czuwający nad nim recydywista i za życia owiany legendą rekordzista udanych ucieczek z więzienia Boggo Road Gaol.
Ta pełna oryginalności i uroku historia, osadzona w Australii lat 80. XX wieku, stanowi wielowymiarową opowieść o braterstwie, prawdziwej miłości i nieprawdopodobnej przyjaźni, a także o zbrodni i ma-
gicznej sile umysłu, o rodzinie i przeznaczeniu – jest hipnotyzująca
i poruszająca, poetycko przepiękna. Trent Dalton to bez wątpienia
jeden z najciekawszych pisarzy australijskich ostatnich lat.

Skomplikowane życie Elego

Jeszcze przed świętami zabrałam się za książkę, która swą premierę będzie miała dopiero w lutym. Ja mogłam ją poznać zanim pojawi się na rynku z czego bardzo się ucieszyłam. O Chłopcu naczytałam się wiele dobrego, a właściwie o jego wyróżnieniach w Australii. Pomyślałam sobie, że i u nas może rządzić, więc jeśli coś zachwyciło miliony, to ja powinnam to przeczytać. Nie żałuję swojej decyzji odnośnie wyboru lektury, lecz na samym początku książka Daltona totalnie do mnie nie przemawiała. Nawet po lekturze jakoś dziwacznie się poczułam, ponieważ w głębi duszy to nie główny bohater stał się moim ulubieńcem. Elego często nie byłam w stanie zrozumieć, zaakceptować jego decyzji. Czemu tak się stało? Nie wiem... Zanim jednak o moich wewnętrznych spostrzeżeniach, kilka zdań na temat samej fabuły muszę wam tutaj zamieścić.

Eli nie miał łatwego życia. Chłopiec pomimo swojego wieku ( ma dwanaście lat ), nie ma czasu i możliwości bawić się, uczyć, a musi ciągle mierzyć się z przeciwnościami losu. Nieobecny ojciec, handlarz narkotyków w roli ojczyma i matka, również kochająca używki, to jedyni towarzysze małego chłopca. Ach, jest jeszcze niemy, lecz bardzo utalentowany brat! Jak więc wydawać by się mogło, mały Eli skazany jest na takie samo życie jak jego rodzina. Nic bardziej mylnego! Nasz bohater postanawia wyciągnąć matkę z narkotykowego bagna, tyle, że przeciwności losu przyciąga niczym magnes. On tak łatwo się jednak nie poddaje i ze wszystkich sił dąży do celu. Pomaga mu Slim Halliday, człowiek zagadka. Czy Eli da sobie radę? Czy zmieni swoje położenie?

Technicznie

Mamy przed sobą ładnie wydaną książkę o niezbyt dużej liczbie stron - przynajmniej dla mnie. Środek, tak jak wspominałam, nie zachwycił mnie od samego początku, a głównie miałam problem z chłopcem. Eli drażnił mnie nieco tym wtykaniem swojego nosa w nieswoje sprawy. Przez to popadał w konflikty i wpadał w tarapaty. Mam jednak na jego usprawiedliwienie to, że starał się pomóc swojej rodzinie, wiele widział, sporo nieprzyjemności doświadczył. Za to Gus, starszy o rok brat naszego bohatera, to już doskonała postać. Chłopiec postępuje bardzo rozważnie, ciągle kieruje się rozumem i praktycznie każda jego decyzja jest w stu procentach przemyślana. Nie bez znaczenia są również Slim i Alex. Chociaż byli przestępcami, potrafili jeszcze korzystać ze swego serca.

Podsumowując

Chłopiec pochłania wszechświat to książka, która może jakoś mnie nie porwała, lecz przeczytałam ją z przyjemnością i ciekawością. Od razu zaznaczam, że ci, którzy liczyli na wartką akcję i zaskakujące zwroty, mogą się nieco przeliczyć. Powieść miejscami strasznie się wlecze i może znudzić mniej cierpliwych czytelników. Mam wrażenie, że Trent Dalton zbyt mocno skupia się na niektórych szczegółach, które można sobie darować, bo bez nich nic by się nie stało. Cóż, taki styl twórcy i nie mnie się tutaj do tego wtrącać. Zakończenie nie powiem, zaskakuje, ale też nie wyjaśnia wszystkiego. Pewnie to po części pole do popisu dla czytelnika, by ten dopowiedział sobie co trzeba.
Ta historia nie jest wesoła, czy relaksująca. To brutalne zderzenie z innym, mniej przychylnym światem. Jestem przekonana, że takich dzieci, jak ten chłopiec z książki, może być na naszej kuli ziemskiej znacznie więcej... Smutne, lecz wydaje mi się, iż bardzo, ale to bardzo prawdziwe.

Granica - Don Winslow

Granica 
Tytuł: Granica
Autor: Don Winslow
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Liczba stron: 872
Oprawa: miękka

Opis
 
Jeśli zapytasz przeciętnego Amerykanina o najdłuższą amerykańską wojnę, zapewne wymieni Wietnam, a potem szybko się poprawi: Afganistan. Tymczasem powinien powiedzieć: wojna narkotykowa.
Trwa już pięćdziesiąt lat i nie ma końca.
Przez ponad cztery dekady Art Keller był na pierwszej linii frontu najdłużej trwającego konfliktu Ameryki – wojny narkotykowej. Jego obsesja pokonania ojca chrzestnego kartelu Sinaloi, Adana Barrery, kosztowała go życie bliskich i zabrała część jego duszy.
Teraz Keller wyniesiony do najwyższej rangi DEA odkrywa, że unicestwienie jednego potwora skutkuje pojawieniem się w jego miejsce trzydziestu innych, które sieją chaos zniszczenia w jego ukochanym Meksyku. I nie tylko tam.
Wojna dotarła do jego domu, a granica, w której istnienie wierzył, została przekroczona…
Od meksykańskiej pustyni po Wall Street, od slumsów w Gwatemali po marmurowe korytarze Waszyngtonu – Don Winslow podąża za nowym pokoleniem narcos, glin, ćpunów, polityków oraz dzieciaków uciekających od przemocy i poszukujących szans na lepsze życie w nowym kraju.
Rozdzierająca opowieść o zemście, korupcji i sprawiedliwości. Granica stanowi bezkompromisowy portret nowoczesnej Ameryki – boleśnie prawdziwe świadectwo naszych czasów.

Prawdziwe świadectwo i obraz współczesnego świata

 Dzisiejsza recenzja dotyczy książki, która była dla mnie odskocznią, a właściwie powrotem do dzieł mających nieco bardziej skomplikowaną treść. Po przeczytaniu kilku lżejszych, niezobowiązujących powieści, postanowiłam sięgnąć po Granicę. Raczej z czystej ciekawości, ponieważ podobnego egzemplarza nie miałam w swojej biblioteczce, a i temat książki bardzo mnie zainteresował. Dzieło liczy prawie dziewięćset stron, więc jego lektura nie zajęła mi dwóch, czy nawet trzech wieczorów. Mało tego, Granica to książka, którą nie da się czytać zbyt szybko, pobieżnie i bez najmniejszego skupienia. Tutaj wymagana jest od czytelnika stała orientacja w temacie. Należałam też do osób, które po raz pierwszy miały okazję sięgnąć po twórczość niniejszego autora. Z tego, co udało mi się wyczytać w czeluściach internetu dowiedziałam się, że Granica to trzeci tom trylogii, więc do nadrobienia mam jeszcze dwie części. Jednak podczas czytania Granicy nie czułam się w żaden sposób zagubiona w treści. Na początku może trudno mi było się skupić, przez ilość poszczególnych nazwisk i pseudonimów, ale dałam radę i dziś jestem bardzo zadowolona, iż taka książka zostanie na dłużej w mojej biblioteczce.

Granica to wciągająca, ale bardzo poruszająca i wstrząsająca powieść. Nie chcę wam tutaj zdradzać zbyt wiele spraw których ona dotyczy, lecz możecie mi wierzyć, iż na brak zaskoczeń nie będziecie narzekać. Polityki tutaj od groma, wszelakie przekręty, mafie, korupcja, wojny i układy, to główny temat Granicy. Byłam dosłownie przerażona tym, jak sprawnie i przemyślanie działają mafie, gangi. Do czego mogą posunąć się skorumpowani funkcjonariusze policji, co pieniądz robi z człowiekiem i jak szybko może opanować jego umysł. Tutaj nie ma miękkiej gry, a ja mogłam obserwować te najciemniejsze, najmroczniejsze zakątki ogromnego biznesu. Obraz współczesnej Ameryki wykreowany przez Winslowa, jawi nam się zupełnie inaczej i w całkowicie odmienny sposób. Ten świat oglądamy z innej perspektywy i faktycznie czasem jesteśmy wstrząśnięci tym, co skrywają ulice... 

Technicznie

Jak widzicie po ilości stron, książka jest opasła i z pewnością zajmie wam kilka dni. Nie ukrywam, że ostatnio lubię sięgać po takie cegiełki i Granica właśnie wpisała się idealnie w moje chciejstwa, niemniej, treść totalnie mnie zaskoczyła. Na bok odeszły więc ozdobniki, czy liczba kartek, bowiem skupiłam się na tym, co faktycznie w tej książce najważniejsze - na słowie. Tak jak wspominałam, Granica nie ma w sobie nic z lekkiego czytadła, a jednak czyta się ją naprawdę szybko i z pełnym zrozumieniem dla autora. Z racji tego, że bohaterów jest tutaj całe mnóstwo, musicie się pilnować, by nie zgubić sensu. Ja po jakimś czasie przywykłam do stylu autora i nagromadzenia postaci. Te zostały wykreowane w sposób genialny. Są prawdziwi, z krwi i kości. Różnorodność postaci sprawia, że Granica ciągle zaskakuje, nie jest w żaden sposób przewidywalna i nie mamy bladego pojęcia, jak będzie wyglądała ostatnia strona tejże historii. Coś wspaniałego, unikatowego i godnego polecenia

Podsumowując

Książka była dla mnie lekturą trudną, ale niesamowicie wciągającą i interesującą. Czegoś takiego nigdy wcześniej nie miałam okazji poznać, więc bardzo się cieszę, że Granica do mnie trafiła i że będę mogła powrócić do niej za jakiś czas. Bo że tak zrobię, jestem najzupełniej pewna. Ciężko pisać recenzję w sposób taki, by przekonać was do książki ( w tym przypadku tak ) i jednocześnie nie zdradzić zbyt wiele z treści. Myślę, że opis na okładce powinien wam wystarczyć. Ja już po jego poznaniu po prostu zapragnęłam sięgnąć po Granicę. Wierzcie mi, coś takiego naprawdę warto poczytać. Tutaj prawda miesza się z fikcją, tak samo bohaterowie. Momentami bywa mocno drastycznie, lecz to tylko uświadamia nam, jak brutalne bywa życie, jak postępuje człowiek, chcąc zapanować nad wszystkim i wszystkimi. Gorąco polecam - może nie do poduchy, ale do przeczytania w wolnej chwili.