poniedziałek, 23 września 2019

Maszyny Leonarda. Niezwykłe wynalazki i tajemnice rękopisów Leonarda da Vinci

maszyny_leonarda 
Autor: Laurenza Domenico, Taddei Mario, Zanon Edoardo
Wydawnictwo: Jedność
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka

Co za umysł! 

Chyba nie ma na świecie osoby, która nie słyszałaby o Leonardo da Vinci. Nawet jeśli nie z dokonań artystycznych, to przynajmniej z filmu z Tomem Hanksem w roli głównej może go w jakimś stopniu kojarzyć ;) Jednak dla tych, którzy akurat o tym człowieku chcą wiedzieć więcej, wydawnictwo Jedność przygotowało specjalną publikację. Nie jest to przypadek, że akurat niniejszy egzemplarz pojawił się teraz, a nie w innym momencie. Dlaczego tak się stało? Już wyjaśniam. Leonardo da Vinci urodził się we Włoszech w 1452 roku, a zmarł w 1519. Tak więc szybko sobie przekalkulujcie, a dojdziecie do sedna sprawy. 

Minęło aż 500 lat od śmierci tego wspaniałego człowieka, a wydawnictwo Jedność postanowiło uczcić tą okrągłą i jakże ważną rocznicę. Leonardo był wyjątkową osobistością. Zajmował się malarstwem, filozofią, muzyką, matematyką, mechaniką, anatomią, rzeźbą... Wymieniłam tylko kilka dziedzin, a to jeszcze nie wszystko. W każdej z nich był po prostu doskonały - prawdziwy człowiek renesansu. Dlatego z ogromną ciekawością zajrzałam do książki Maszyny Leonarda, gromadzącą jego projekty. Taka publikacja po prostu musiała znaleźć się w mojej domowej biblioteczce.

Technicznie

Już oprawa książki przyprawia nas o szybsze bicie serducha. Według mnie idealnie wprowadza w klimat tej pozycji literackiej, a dalej mogło być tylko lepiej. Dzieło zostało bogato zilustrowane, co z pewnością ucieszy wzrokowców i czytelników, którzy lubią takie urozmaicenia. Zawsze to lepiej książkę się czyta, kiedy obok można sobie porównać nasze wyobrażenia z tym, co podsuwa nam grafik. Akurat w przypadku Maszyn Leonarda zdjęcia, ryciny i szkice były jak najbardziej wskazane. Są tutaj współczesne wizualizacje tworów artysty, ale także jego oryginalne szkice. 

Książka została podzielona na części: maszyny lotnicze, maszyny wojenne, maszyny wodne, maszyny robocze, maszyny teatralne, instrumenty muzyczne, inne urządzenia. Każda z tych części zawiera projekty wynalazków Leonarda. Zostały one dokładnie omówione, określono czas ich prawdopodobnego powstania, po co zostały stworzone, w jakim celu i do czego służyły. Mnie najbardziej zaintrygowały maszyny lotnicze - coś niesamowitego!

Podsumowując

 Maszyny Leonarda to zachwycająca, bardzo ciekawa i kolorowa lektura dla czytelnika w każdym wieku. Myślę, że nie ma tutaj jakiegoś szczególnego podziału na płeć, czy kategorie wiekowe. Każdy, kto interesuje się osobą Leonarda da Vinci, powinien taką pozycję sobie sprawić. Została ona bowiem przygotowana z dbałością nawet o najmniejszy szczegół, treść jest wyczerpująca, a ilustracje po prostu bajeczne. Obawiałam się troszkę, że tekst przez jakieś techniczne drobiazgi będzie dla mnie nie do przejścia, lecz strach był zupełnie niepotrzebny. Książkę czyta się szybko i z wielkim zaangażowaniem. Jestem przekonana, że będę do niej powracała wielokrotnie.    

niedziela, 22 września 2019

Wielki zielnik roślin leczniczych

wielki_zielnik_roslin_leczniczych_max 
Autor: Gerard Debuigne, Francois Couplan, Pierre i Delia Vignes
Wydawnictwo: Jedność
Liczba stron: 224
Oprawa: twarda 

Zdrowie z natury 

Jako studentka nauk przyrodniczych, chętnie sięgam po książki, które mogą mi się przydać podczas nauki, ale również w późniejszym czasie - już podczas wykonywania pracy. Dlatego bardzo ucieszyłam się z możliwości poznania kolejnej wspaniałej książki od wydawnictwa Jedność, idealnie wpisującej się w moje zainteresowania. Nie jestem może jakąś wielką fanką medycyny naturalnej, ale wielokrotnie mogłam się przekonać, jak wielka, uzdrawiająca moc, drzemie w takich niepozornych roślinkach - ziołach leczniczych. Specjalistkami w tym temacie, były z pewnością babcie, które spośród wielu roślinek, potrafiły znaleźć te, faktycznie leczące różne dolegliwości. To też sztuka, gdyż jak pewnie doskonale wiecie, nie każde zioło nadaje się do użytku i eksperymentów w postaci tworzenia różnych naparów, maceratów itp. Do tego celu nadają się konkretne gatunki, a ten zielnik ma za zadanie je nam odpowiednio przybliżyć. Muszę przyznać, że trafić na dobry, przystępnie pisany zielnik jest bardzo trudno. Tutaj jednak mamy fantastycznie przygotowany egzemplarz, który rozwiewa wszelkie wątpliwości pojawiające się podczas gromadzenia, suszenia ziół i ich późniejszego wykorzystywania.

Zielnik od wydawnictwa Jedność, będzie idealny dla osób, które dopiero rozpoczynają swą przygodę z zielarstwem. Niemniej, nie jest to książka napisana zbyt pobieżnie, ale niezwykle szczegółowo i dokładnie. Cały egzemplarz mieści 100 gatunków, co według mnie jest pokaźną ilością jak na taką książkę. Dzięki niej nie tylko poznamy konkretne rośliny, ale także nauczymy się je wykorzystywać jak należy. Bo jak pewnie doskonale wiecie, każda roślina lecznicza posiada konkretne "części" wykazujące dobroczynne właściwości. U jednych będzie to liść, natomiast u innych korzeń, łodyga i tak dalej. Dlatego tak ważne jest umiejętne poznanie rośliny, co ułatwiają nam zamieszczone tutaj fotografie.

Technicznie

Pozostając w temacie fotografii... Według mnie są po prostu bajeczne! Każda roślinka została opatrzona takim zdjęciem. Mało tego, "rozłożona" jest na czynniki pierwsze - pokazany jest kwiat, łodyga, liść, korzeń, a nawet nasionko. To wszystko umiejscowiono na czarnym tle, co daje naprawdę ciekawy efekt. Oczywiście zielnik to nie tylko zdjęcia. Twórcy nie zapomnieli o szczegółowym opisie rośliny: jej nazwie w języku łacińskim, dokładnej informacji na co działa, jak ją wykorzystać. Wypisane są nawet substancje czynne danego egzemplarza, miejsca, gdzie najczęściej on występuje. Na jednej stronie autorzy zamieścili tak ogromną ilość informacji, że aż jestem w szoku. 

Cały zielnik wygląda fenomenalnie. Twarda oprawa, wspomniane fotografie i wyczerpujące opisy sprawiają, że z niniejszego egzemplarza korzysta się z największą przyjemnością. 

Podsumowując

Jestem bardzo zadowolona ze swojej książki i sięgam po nią regularnie. Teraz sporo wiem na temat ziół, a właściwie uzupełniłam swoją wiedzę. Poza opisem konkretnych roślinek, autorzy nie zapomnieli o czysto technicznych informacjach typu kiedy zbierać dane zioła, jak je zbierać, jak suszyć, by wykorzystać dany egzemplarz w jak najlepszy sposób. Bo zabawa z ziołami może się wydawać naprawdę banalna, a tak naprawdę wyszukiwanie ich i późniejsza obróbka, wcale nie należy do najłatwiejszych. Musicie ciągle pamiętać, iż w tym przypadku bardzo łatwo o pomyłkę. Trzeba więc być ostrożnym, bo jeden mały błąd może mieć opłakane skutki. Tak więc zachęcam was do zajrzenia do wnętrza książki, do zbioru ziół, ale i ostrzegam - uważajcie i nie zbierajcie byle czego, nie mając pewności, czy dany gatunek jest faktycznie leczniczą roślinką, czy groźnym trucicielem...   

środa, 18 września 2019

Terminarz wyjątkowej dziewczyny / 365 stron życia

Dawno czegoś takiego na blogu u mnie nie było, więc postanowiłam wam zaprezentować taką nowość, ale i postaram się was zainspirować. W dzisiejszym wpisie chciałam wam przedstawić dwa kalendarze od wydawnictwa Jedność, które mnie zauroczyły już przy pierwszym rzucie oka na każdy z tych egzemplarzy. Zacznę może od kalendarza, który będzie idealny dla młodych dziewcząt - oczywiście nie tylko. 

Terminarz nastolatki mix MAXI 
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda

Z czterech dostępnych kolorków, mnie trafił się chyba najpiękniejszy. Każdy kalendarz posiada metaliczną oprawę, która przepięknie połyskuje w świetle naturalnym i sztucznym. Mamy do wyboru barwę różową, turkusową, srebrną i żółty groszek. Myślę, że każda dziewczyna wybierze dla siebie odpowiedni. Mój srebrny terminarz, przyciąga wzrok wielu obserwatorów, wzbudza podziw. Co tu dużo ukrywać, kalendarza z tak piękną okładką jeszcze nie miałam. A te detale na brzegu... Mistrzostwo świata!

 Kalendarz ma niewielki format, więc zmieści się w każdej torebce, czy plecaku. Oczywiście został wyposażony w tasiemkę, która ułatwi zaznaczanie konkretnego dnia. Jest też gumka, co znacznie ułatwia przechowywanie kalendarza w gąszczu zeszytów i innych drobiazgów - nie ma szans, że bez naszej kontroli się po prostu otworzy. Same kartki są odpowiednio grube, a kalendarz jest naprawdę solidny.

Terminarz został przeznaczony dla nastolatek. Młode dziewczyny znajdą w nim nie tylko dużo miejsca do pisania, poszczególne daty. Kalendarz bowiem tak zaplanowano, by stał się prawdziwym przyjacielem nastolatki. Jest więc mnóstwo porad urodowych i zdrowotnych, gry, spraw zarezerwowanych tylko dla młodych kobietek. Mało tego, niniejsze cudo posiada nawet kolorowanki antystresowe. Znalazło się i coś dla ducha... To przepiękny terminarz, który powinien znaleźć się na biurku każdej nastolatki. 

365_stron_zycia_max5
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka  

 To już zupełnie inna publikacja, ale równie ciekawa i jak dla mnie wspaniała, a także wyjątkowa. To oryginalna forma kalendarza...Mamy tutaj zdecydowanie większy format od poprzednika, więc niniejsza książka najlepiej sprawdzi się w momencie, gdy będziemy z niej korzystać w domu. Sama okładka jest przepiękna, kolorowa i zarazem elegancka. 

Kalendarz rozpoczyna się w styczniu 2020, więc macie jeszcze trochę czasu na jego zakup. Warto zainwestować w takie cudo z wielu powodów. Niniejszy terminarz zaskakuje ilością dodatków. Są tam przepisy, porady, a także standardowe informacje typu imieniny, godzina wschodu, zachodu Słońca i Księżyca.

Jednak ten kalendarz wyróżnia duchowe podejście... Jest informacja odnośnie patrona dnia, są cytaty z Ewangelii, wraz z ich objaśnieniami. To niezwykle wartościowa publikacja, która spokojnie posłuży wam przez cały rok. W kalendarzu odnalazłam również mnóstwo miejsca na własne notatki, co bardzo mnie ucieszyło. Całość również wypadła znakomicie i taki kalendarz mogę wam gorąco polecić. 



Podobają wam się takie kalendarze? Macie już zakupiony/upatrzony ten jedyny?

poniedziałek, 16 września 2019

Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey. Utracone dziedzictwo zamku Highclere - Fiona Carnarvon

 
Autor: Fiona Carnarvon
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Liczba stron: 350

Opis

"Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey" prezentuje historię pałacu Highclere oraz jednej z jego najsłynniejszych mieszkanek, Lady Alminy, piątej hrabiny Carnarvon. Oto rzeczywista sceneria wielokrotnie nominowanego do nagród i nagradzanego serialu Downton Abbey, a także inspiracje twórców tego dzieła.

Korzystając z bogatego skarbca materiałów – takich jak pamiętniki, listy i fotografie – obecna hrabina Carnarvon nakreśliła wciągającą historię tej bajecznej posiadłości na przełomie wieków, podczas wzrastającej grozy Wielkiej Wojny oraz w jej trakcie. Podobnie jak jej serialowa odpowiedniczka lady Cora Crawley, lady Almina była córką bogatego przemysłowca Alfreda de Rothschilda, wydaną w młodym wieku za angielskiego arystokratę, earla Carnarvona, który dzięki posagowi żony mógł odegnać kłopoty finansowe od swej siedziby rodowej. Otwierając podwoje pałacu Highclere przed żołnierzami rannymi na frontach Wielkiej Wojny, lady Almina wkroczyła na drogę, która zapewniła jej podziw i sławę kobiety nieustraszonej, zdecydowanej i gotowej do bezgranicznych poświęceń.

Bogata opowieść kontrastuje splendor arystokratycznego życia w epoce edwardiańskiej z brutalną i okrutną rzeczywistością wojny światowej, kreśląc zarazem inspirujący portret kobiety, wokół której od pewnego momentu koncentrowało się życie Highclere.

Wielka dama

 Dziś recenzja książki, którą mogłam poznać jeszcze przed jej oficjalną premierą. Bardzo lubię czytać nowości w taki sposób, gdyż czuję się przez to w jakimś sensie wyróżniona... Z racji tego, iż jestem wielką fanką serialu Downton Abbey, po niniejszą powieść sięgnęłam z największą przyjemnością. Zebrałam już całkiem pokaźną kolekcję płytek z tymże serialem, więc przyszedł czas na uzupełnienie zbiorów przez wprowadzenie do swojej biblioteczki książki autorstwa Fiony Carnarvon. Mało tego, postanowiłam wybrać się na film do kina pt. Downton Abbey, który ukazał się na wielkim ekranie 13 września. Natomiast książka będzie miała swą premierę już jutro, więc wypatrujcie jej na półce z nowościami. Muszę przyznać, że bardzo mi brakowało bohaterów, których poznałam właśnie podczas serialu. Strasznie za nimi tęskniłam, więc po prostu nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności i nie sięgnąć po powieść Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey. Czy było warto? Jak najbardziej! Książka strasznie mnie wciągnęła i to już od pierwszych stron.  

Dzieło napisała aktualna hrabina Carnarvon. W sposób niezwykle interesujący, przyjemny i przystępny, ukazała czytelnikowi historię wspaniałej i pięknie rozbudowanej posiadłości - pałacu Highclere. Cała ta powieść, była dla mnie podróżą przez wieki, gdyż autorka nie skupiła się na konkretnych latach, a starannie i z wielką dokładnością opisała poszczególne wydarzenia. Nie czułam się przez to w żaden sposób zagubiona, nie traciłam wątku, a płynnie, wspólnie z hrabiną, wyruszyłam w podróż do przeszłości. Hrabina Carnarvon, czyli tak naprawdę Fiona, posiada niesamowity dar do snucia opowieści. Ja osobiście nie przepadam za książkami historycznymi, lecz w tym przypadku doznałam szoku -że było tak fajnie, tak interesująco i niesamowicie. Polubiłam lady Alminę, która chociaż pochodziła z bogatej rodziny i miała mnóstwo pieniędzy w momencie, gdy wyszła za mąż za piątego earla Carnarvon, potrafiła współczuć tym, którzy nie mieli tyle szczęścia co ona. Lady Alimna uwielbiała wydawać przyjęcia, była ciepłą i przyjazną osobą. Kiedy wybuchła Wielka Wojna, kobieta przekształciła przepiękny zamek w szpital wojskowy. Chętnie niosła pomoc i na tematy medyczne wiedziała jak na owe czasy całkiem sporo. 

Technicznie

W okładce książki można się tylko zakochać. Według mnie jest przepiękna, bardzo klimatyczna i stanowiąca prawdziwą ozdobę dzieła. W środku znajdziemy treść pozbawioną dialogów, ale mam nadzieję, że tym się nie zrazicie. Tak naprawdę jest to przecież opowieść hrabiny, więc można się było spodziewać jaką formę będzie miał tekst. Ja mogę się wam przyznać, że na samym początku troszkę się przeraziłam tym brakiem dialogów, ale książka tak niesamowicie wciąga, iż strony dosłownie nam uciekają i nie czujemy się znużeni. Opisy są bardzo szczegółowe, ale całość nie "zamulająca", tylko maksymalnie angażująca czytelnika. Jeśli tak miałyby wyglądać książki historyczne, to pewnie większość z nas by po nie sięgała. Wielki szacun w stronę twórczyni, bo całość wypadła po prostu genialnie.

Podsumowując

Niniejsza powieść jest przeznaczona raczej dla fanów Downton Abbey, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by i debiutujący w tym temacie po nią zwyczajnie sięgnęli - z czystej ciekawości ma się rozumieć. Od czasu do czasu człowiek ma chęć na taką książkę, a nie tylko obyczajówki, czy fantastyczne opowiadania. 
Lady Almina i prawdziwe Downton Abbey, to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat zamku Highclere. To również rozwiązanie wielu tajemnic i zagadek, które pojawiły się podczas oglądania serialu. Sama z tej książki wiele się dowiedziałam i uzupełniłam braki. Jestem przekonana, że fani Downton Abbey będą po prostu zachwyceni. Plastyczne opisy, prosty język i wciągająca historia... Tego nie można przegapić! 

środa, 11 września 2019

Zabawa z Psim Patrolem

Lubicie psiaki? Ja uwielbiam, tak samo moje dziecko. Dlatego ochoczo ogląda bajkę Psi Patrol, gdzie głównymi bohaterami są przeurocze, ale i niesamowicie dzielne psiaki. Każdy z nich ma inny charakter, zajmuje się czymś innym, no i oczywiście też inaczej wygląda. 

 Media Service Zawada

W dzisiejszym wpisie chciałam wam przedstawić dwie propozycje od wydawnictwa Media Service Zawada, które dotyczą właśnie bajki Psi Patrol. Gotowi na dobrą zabawę? To ruszamy! 
 

W pierwszej kolejności muszę wam zaprezentować książeczkę, która przyda się najmłodszym. Jest to bowiem znakomite przygotowanie do nauki w pierwszych latach szkolnych. Gotowi do nauki!, to propozycja wypełniona zadaniami, które pomogą dziecku przyswoić alfabet, cyfry, kolory, kształty itp. Wszystko zostało zaprezentowane w sposób przystępny dla małego geniusza. Dziecko poprzez zabawę zdobywa wiedzę, a w ten sposób będzie mu łatwiej debiutować w szkole. 




Do książeczki dołączono aż 16 kart, które również uczą, ale też zapewniają doskonałą zabawę. Cała pozycja ma przyjemną dla oka grafikę, grube i porządne kartki. Nie pozostaje nic innego, jak tylko podsunąć swojemu dziecku tak świetnie przygotowaną publikację.

  Kolejna książeczka również dotyczy bohaterów Psiego Patrolu. Tutaj też mamy większy format, ale równie dużo znakomitej zabawy. Nas akurat niniejszy egzemplarz bardzo zaciekawił i dostarczył mnóstwo radości. 





Na kartach książki nasze dziecko będzie musiało poradzić sobie z ogromem zadań o zróżnicowanym poziomie trudności. Matematyczne sprawy to nie jest coś, co moja pociecha lubi najbardziej, ale dzięki tej książce z liczeniem poradziła sobie wyśmienicie. 

Jeśli chcecie podsunąć swojemu dziecku wartościową książkę, to gorąco polecam wam niniejszy egzemplarz. Ach, zapomniałabym o równie ważnej sprawie - w środku książeczki znajdują się naklejki. Część z nich wykorzystujemy w zadaniach, ale wydawca pomyślał i o naklejkach dla czytelnika. Nasze powędrowały na zeszyty, gdzie prezentują się po prostu cudnie! 

Obydwie pozycje gorąco wam polecam.

Świnka Peppa - uwielbiana przez dzieci

Przyszedł czas na recenzję kolejnych wspaniałości od wydawnictwa Media Service Zawada. Wyobraźcie sobie, że aż żałuję, że za moich dziecięcych lat, nie było takich wspaniałości. Owszem, jakieś gazetki dla najmłodszych się pojawiały, lecz to z pewnością nie było to. Dlatego swojemu dziecku staram się podsuwać takie nowości, które będą dla niego rozrywką i odskocznią od szkolnej codzienności. Tym razem pod lupę wzięłam Świnkę Peppę

 Media Service Zawada

W pierwszej kolejności chciałam wam zaprezentować magazyn. Akurat to czasopismo moje dziecko zna doskonale, ponieważ często ląduje ono w naszym zakupowym koszyku. Moja pociecha jest nim zauroczona, chociaż niniejszy magazyn przeznaczony jest dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat.  



Czasopismo jest obłędnie kolorowe i dosłownie wypchane po brzegi przepięknymi, interesującymi obrazkami. Myślę, że każde dziecko taką grafiką będzie zauroczone. Oczywiście na kartach czasopisma mały szkrab spotka lubianych i znanych bohaterów z bajki o rezolutnej śwince. Naturalnie bohaterką jest tutaj Peppa, ale wydawca nie zapomniał o reszcie rodziny i przyjaciołach świnki. 




Na kartach magazynu dziecko otrzymuje mnóstwo zadań, zagadek i łamigłówek do rozwiązania, jest i coś do poczytania i pokolorowania. Mało tego, wydawca pomyślał i o konkursach, gdzie można wygrać wspaniałe nagrody.
Do magazynu jest dołączona niespodzianka. My trafiłyśmy na magiczne kółka z których można zbudować coś ciekawego... i dziwnego ;)


W tej książeczce idziemy wraz z Peppą do lasu. Jak się pewnie domyślacie, spotkamy tam resztę załogi i rodzinkę świnek. Mnie i moje dziecko, bardzo pozytywnie zaskoczyła ilość zadań do wykonania, które na kartach niniejszego egzemplarza, zostały umiejętnie rozmieszczone.




Oczywiście jest coś do policzenia, do rysowania, są labirynty, przeróżne łamigłówki i co? Naklejki, czyli to, co dziecko lubi najbardziej. Przy pomocy takiej książeczki, maluch poznaje otaczający je świat. W sposób prosty, przyjemny, uczy się czegoś nowego i co ważne, taką nauką nie czuje się zmęczony. My jesteśmy fanami Peppy, a wy? 

wtorek, 10 września 2019

Magazyn MiniMini+/ Pszczółka Maja - Order za zasługi

Przyszedł czas na recenzję kolejnych książeczek od wydawnictwa Media Service Zawada. Tym razem przygotowałam dla was wpis dotyczący propozycji dla nieco młodszych dzieci. Dlatego gorąco zachęcam was do czytania dalszej części recenzji. Będzie bajkowo i kolorowo ;) 

Media Service Zawada



 Jestem przekonana, że dzieciaczkom nie trzeba przedstawiać tej postaci. Słynna złota rybka, tym razem zawitała na okładkę i strony magazynu. Niniejsza publikacja, jest przeznaczona dla dzieci w wieku od 2 do 7 lat. Jak więc widzicie, wydawnictwo pomyślało i o gazetkach dla najmłodszych czytelników. W środku mamy więc zróżnicowany poziom, jeśli chodzi o zadania do wykonania, także nie ma obaw, iż nasza pociecha z czymś sobie nie poradzi. Najwyżej będzie potrzebowała pomocy rodziców ;)



 Narratorem i naszym przewodnikiem jest oczywiście rybka MiniMini. To bardzo zabawny, przekonywujący bohater. Rybka zachęca dzieci do wspólnej zabawy, do rozwiązywania przeróżnych zadań, których na stronach magazynu z pewnością nie brakuje. Jest coś dla miłośników liczenia, ale także dla tych, którzy specjalnie z matematycznymi sprawami sobie nie radzą. Okazji do szczerego uśmiechu i zadowolenia będzie całe mnóstwo! W niniejszej publikacji dziecko spotka swoich ulubionych, bajkowych bohaterów, między innymi Strażaka Sama i Świnkę Peppe wraz z rodzinką. 




Do magazynu dołączono wspaniałe prezenty. My trafiłyśmy na płytkę z piosenkami, świecącego, gumowego stworka i świetny zestaw z klockami Lego. To dopiero niespodzianki!

PSZCZÓŁKA MAJA - ORDER ZA ZASŁUGI


Tutaj mam już coś do poczytania, na przykład przed snem. Cała moja rodzina uwielbia Pszczółkę Maję, chociaż ja, zdecydowanie wolę starszą wersję tej bajkowej postaci. Książeczka zachwyciła mnie i moje dziecko barwnymi, ciekawymi i przykuwającymi wzrok ilustracjami. Jest to już piąte wydanie, także my musimy koniecznie nadrobić zaległości. Niemniej, odnalazłyśmy się znakomicie w całej tej historii.


Tym razem w opałach są mrówki. Problemem staje się sikorka, która zablokowała wejście do mrowiska. Oczywiście owady nie pozostają wobec takiego kłopotu obojętne. Jednak jak rozwinie się cała akcja, czy sikorka nie wyrządzi krzywdy reszcie, dowiecie się z niniejszej książeczki. Ja nie chcę wam psuć niespodzianki i nie będę zdradzała wszystkiego.

A czy wy lubicie podsuwać swoim dzieciom takie magazyny? Lubicie Pszczółkę Maję? 

sobota, 7 września 2019

Cień - Michael Miller, Adrianne Strickland

Okładka książki Cień 
Tytuł: Cień
Cykl/Seria: Kroniki Kaitanu #1
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 512
Oprawa: miękka

Opis

 Qole Uvgamut jest najlepszą poławiaczką cienia na Alaxaku, prymitywnej i biednej planecie na peryferiach. Do załogi statku poławiaczy dołącza ładowniczy Nev. Nikt nie wie, że to dziedzic arystokratycznego rodu, który występuje w przebraniu, aby zdobyć zaufanie Qole. Tajemnica wychodzi na jaw dopiero wtedy, gdy statek zostaje zaatakowany przez niszczyciel. Okazuje się, że nie tylko Nev i jego krewni mają plany wobec młodej Alaxakanki, rywalizujący ród również chce dopaść dziewczynę. Kluczowy jest tutaj cień – substancja, która stanowi niezwykłe źródło energii. Nev, syn głowy rodu, chce skłonić Qole do wzięcia udziału w badaniach nad cieniem. Po wymknięciu się z rąk wroga poławiaczka zgadza się polecieć z Nevem do siedziby jego rodu i poddać się badaniom prowadzonym przez stryja młodego arystokraty. Na miejscu okazuje się jednak, że ród Dracortów nie ma czystych intencji. Nev staje przed wyborem: ocalenie Qole lub lojalność wobec rodziny.

 Kosmiczna opowieść

Oto kolejna książka od wydawnictwa Uroboros, która idealnie wpisała się w moje zainteresowania. Jak już pewnie wiecie, pałam wielką miłością do fantastyki, chociaż za dziełami w nurcie sci-fi, jakoś specjalnie nie przepadam. Może to i dziwne, ale prawdziwe. Jednak przykładowo Gwiezdne wojny mogłabym oglądać i podziwiać non stop, więc jestem szczególnie wybrednym przypadkiem - przynajmniej w tym temacie. Pierwsza część Kronik Kaitanu została porównana właśnie do świata wykreowanego przez George'a Lucasa, także raczej nie potrzebowałam większej zachęty do sięgnięcia po Cień. Jednak sami doskonale wiecie, że nie tak łatwo w sferze sci-fi stworzyć coś tak oryginalnego, co nie byłoby uznane za małpowanie, kopiowanie, czy mocniejszą inspirację. Autorom książki Cień udało się zachować oryginalność i zaserwować czytelnikowi prawdziwą, literacką ucztę. Nie spodziewałam się, że niniejsze dzieło tak bardzo przypadnie mi do gustu. Ja, przeciwniczka kosmicznych przygód, przeczytałam taką książkę w dwa dni?! To musiał być jakiś cud! Nie, to zdecydowanie nie był cud, a czysta ciekawość i dowód na to, że Kroniki Kaitanu faktycznie wciągają. 

Cień z pewnością wyróżnia wartka, dynamiczna akcja. W tej książce nie można nawet spodziewać się chwili wytchnienia, bo ciągle coś się dzieje, z każdą kolejną stroną jesteśmy zaskakiwani i dosłownie wbijani w fotel. Czułam się tak, jakbym wcale nie była czytelnikiem, a wiernym obserwatorem wszystkich wydarzeń. Coś na podobieństwo oglądania filmu w kinie - mam nadzieję, że wiecie o czym myślę. Książka jest pisana przez dwóch autorów, co nie należy do rzeczy prostych i w tym przypadku nietrudno o wtopę. Jednak w dziele Cień wszystko do siebie pasuje, ma równy, wysoki poziom, także dwójka twórców wykonała doskonałą robotę. Myślałam, że koniec końców któremuś podwinie się noga, lecz nie, do samego zakończenia książka jest po prostu wspaniała. Nie mogłam wyjść z podziwu i aż nie potrafię ubrać w słowa swoich zachwytów płynących w stronę autorów.   

Technicznie

Nad okładką książki Cień należy zatrzymać się chociaż na chwilkę. Nie jest specjalnie kolorowa, raczej utrzymana w ciemnych barwach, ale za to bardzo intrygująca i przykuwająca wzrok. Patrząc na nią czułam się tak, jakbym faktycznie wkraczała do jakiegoś kosmicznego statku. Właśnie tak wyobrażałam sobie wnętrze takiej maszyny. Powieść nie należy co cieniutkich, pisana jest raczej niewielką czcionką, lecz całość czyta się wprost genialnie. 

Na kartach książki poznajemy wspaniałych bohaterów, którzy wzbudzają zaufanie czytelnika i stanowią prawdziwą ozdobę niniejszego dzieła. Mnie do gustu najbardziej przypadła osoba niejakiego Basra. Ten bohater od samego początku intryguje i roztacza wokół siebie aurę tajemniczości. Dalej jest Nev - prawdziwy facet, który nie da sobie w kaszę dmuchać ;) Uwielbiałam jego podejście do sytuacji, przebojowość, no i oczywiście wdzięk - jak na prawdziwego księcia przystało. Jest oczywiście i Quole, dziewczyna pełniąca funkcję kapitana statku. Na samym początku troszkę mnie denerwowała swą niepewnością i nieporadnością, ale potem nabrała wprawy i stała się bardziej znośną osóbką. 

Podsumowując

Cień to według mnie świetny początek nowego cyklu Kroniki Kaitanu. Jeśli tak dobrze wypadł pierwszy tom, to jak wspaniałe będzie zakończenie całej tej historii? Przynajmniej ja mam taką nadzieję! Oby tylko autorom wystarczyło sił i nie zabrakło pomysłów na wymyślanie kolejnych zaskakujących zwrotów akcji. Oby nie! Póki co, was gorąco zachęcam do lektury Cienia. Nie ukrywam, że jest to raczej pozycja dla fanów gatunku, a nie dla osób, które na co dzień sięgają po obyczajówki, czy kryminały. Świetnie wykreowany świat, wyraziste osobistości, a to wszystko pisane językiem prostym i przyjemnym w odbiorze. Z niecierpliwością czekam na pojawienie się kolejnej części.  

czwartek, 5 września 2019

Magazyny dla chłopców ( i nie tylko) od Media Service Zawada

Było coś dla dziewczynek, teraz wypada pokazać wam coś, co z pewnością chętnie przygarną chłopcy. Chociaż... moja księżniczka chętnie zaglądała i do tych magazynów od Media Service Zawada, które pokazuję wam w dalszej części wpisu. Ba, ja sama chętnie je przejrzałam, a wspomnienia z lat szczenięcych po prostu powróciły!

 Media Service Zawada



Tego bohatera zna chyba każde dziecko. Pamiętam, że i ja, gdy byłam mała, bardzo chętnie oglądałam przygody tego prześmiesznego, przeuroczego psiaka, który nade wszystko kocha jeść i okrutnie boi się duchów. Scooby - Doo ma aż pięćdziesiąt lat, ale trzyma się znakomicie ;) Uwielbiają go zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. Z przyjemnością przejrzałyśmy więc magazyn i zapoznałyśmy się z dołączonymi do niego dodatkami.


Magazyn jest jubileuszowy, więc tym chętniej dziecko zabierze się za jego poznawanie. Ma więcej stron, a na nich ogrom zabawy. Są oczywiście przeróżne zadania do wykonania, krzyżówki, łamigłówki, labirynty i inne cuda. Oczywiście nie zabrakło wampirów, duchów, mumii, czyli wszystkiego, co najbardziej przeraża tego wspaniałego psiaka ;) Jednak mając takich przyjaciół u boku, nic nie jest tak straszne, jakby się mogło wydawać. 



Do magazynu dołączone były wspaniałe prezenty. Gumowa łapka, zwana grabulą, którą sama pamiętam z czasów swojego dzieciństwa, a także zielony, świecący w ciemności piasek kinetyczny i urocza naklejka. Świetna zabawa gwarantowana. 200 lat Scooby - Doo! 




Ten dwumiesięcznik znam ze swoich szczenięcych lat, także z przyjemnością podsunęłam go dziecku. Jeśli wasza pociecha ogląda bajki na Cartoon Network, to doskonale wie o co chodzi, zna bohaterów magazynu i co najważniejsze, chętnie im znów potowarzyszy. 



Numer ma aż 48 stron, jest więc dosyć gruby i bardzo dobrze! Więcej kartek, to więcej doskonałej zabawy. My ogromnie polubiliśmy zamieszczone tutaj komiksy, które dosłownie wywołują uśmiech na ustach. Same ilustracje należą do kolorowych i przyjemnych dla oka. 


W tym numerze między innymi nauczycie się mówić po chińsku, poznacie miecz który uwaga, płacze na myśl, że mógłby kogoś skrzywdzić. To tylko namiastka niespodzianek, jakie wydawca przygotował. Jest i konkurs, a nagrody zacne.
Do magazynu dołączono dwie świetne niespodzianki. Jajko, które możecie ściskać i rozciągać jak slime, oraz gumki do mazania - idealne do szkolnego plecaka.

Który magazyn podoba wam się bardziej?

Magazyny dla dziewczynek od Media Service Zawada

Dziś troszkę nietypowa recenzja, bo nie książkowa, ale mam nadzieję, równie ciekawa i inspirująca. W tym wpisie chciałam wam pokazać dwa świetne magazyny dla dziewczynek, które w swojej ofercie ma wydawnictwo Media Service Zawada

 Media Service Zawada




Ten magazyn znają pewnie nawet mamy, które mają córki. Laleczki L.O.L. są mega popularne w świecie dzieci. Moja latorośl ma sporą kolekcję drobiazgów z tej serii, więc bardzo ucieszyła się z możliwości poznania magazynu. Przyznaję, widziałam go nie raz w kiosku, kupiłyśmy może kilka razy, ale nie sięgamy po niego regularnie. Jest to dwumiesięcznik. 


Magazyn ma aż 32 strony, więc jest co czytać i oglądać. Muszę przyznać, że grafika wydania przypadnie do gustu każdej dziewczynce. Oczywiście głównymi bohaterkami są tutaj słynne laleczki. Ja niekoniecznie się na tym znam, ale moje dziecko już tak, więc wszystko mi tłumaczyło ;)  



Publikacja jest wypełniona po brzegi przeróżnymi łamigłówkami, zadaniami i informacjami ze świata L.O.L. Surprise. Nie zabrakło także plakatów, no i oczywiście konkursów, gdzie można wygrać oryginalne produkty właśnie z tej zabawkowej serii. Magazyn kupicie z przeróżnymi dodatkami. My miałyśmy przeurocze, kolorowe i "lolowe" stempelki. Takimi stempelkami wasze dziecko będzie mogło ozdobić zeszyt, pamiętnik, czy notatnik. Super sprawa! 





To kolejny magazyn dla dziewczynek. Przyznaję się bez bicia, że ten podoba mi się bardziej niż poprzedni ;) Jeśli wasze dziecko lubi wróżki, to niniejsza publikacja będzie dla niego fantastyczną rozrywką. Magazyn jest miesięcznikiem i ma naprawdę pokaźną liczbę stron. Skierowany jest w stronę dziewczynek w wieku od 8 do 12 lat. Moja pociecha bardzo, ale to bardzo ucieszyła się z magazynu. Bardzo lubi serial Winx, także doskonale wie o co tutaj chodzi. 




W magazynie znajdziemy mnóstwo kolorowych ilustracji, jest komiks i zadania do wykonania. Bohaterką tego numeru jest Tecna, więc publikacja zyskała nowy, bo technologiczny wymiar. Dużo tutaj ciekawostek, które zainteresują dziecko i zachęcą je do zadawania pytań. 




Oczywiście i tutaj nie zabrakło dodatków. W tym magazynie znalazłyśmy przeurocze bransoletki, śliczne naklejeczki z jednorożcami i coś specjalnego - notesik wraz z magicznym długopisem. 

A wasze dzieci lubią takie magazyny?