czwartek, 30 maja 2019

Dlaczego mamusia przeklina. Rozterki wkurzonej mamy - Gill Sims

Jeśli czytaliście, a właściwie czytałyście poprzednią książkę Gill Sims, to doskonale wiedziałyście, co znajdziecie na kartach kolejnej powieści. Ja byłam tą debiutującą, jeśli chodzi o twórczość autorki, więc nie miałam bladego pojęcia, czy niniejszy egzemplarz trafi w moje gusta. Wybredna nie jestem i nigdy nie bywałam, lecz czytać jakiegoś gniotu, nastawianego tylko na zysk ze sprzedaży, chyba nikt nie ma ochoty. Tytuł... totalnie mnie rozwalił i jednocześnie mocno zaintrygował. Nie pozostało mi nic innego, jak przysiąść z książką w dłoni i przekonać się, czy jest coś warta. Ja już wiem, więc czas na szczerą opinię.


Ellen tylko z pozoru jest szczęśliwą żoną i matką. W sumie ma wszystko, ale też ciągle z tyłu głowy ma wrażenie, że wcale tak różowo w tym jej życiu nie jest. Stała się zwykłą kurą domową, której głównym zadaniem jest opieka nad dziećmi i akceptowanie humorków całej rodziny. Ellen doszła do wniosku, że praktycznie nic nie osiągnęła i teraz tkwi w martwym punkcie. Chciałaby wyjechać gdzieś daleko, zmienić otoczenie, a przede wszystkim chce zacząć działać. Postanawia, że pójdzie do pracy. Brzmi zaskakująco i jest to rzecz niewykonalna? Nie dla Ellen! Wyobraźcie sobie, że nasza bohaterka w nowej sytuacji radzi sobie znakomicie. Ma pojęcie, czuje się w pracy naprawdę dobrze. Jednak pogodzenie pracy z obowiązkami domowymi, wcale nie jest takie łatwe jak myślała na samym początku. Ellen się nie zraża i stopniowo pokonuje pojawiające się problemy. Jakie? Niczego więcej wam nie zdradzę. 

Książka została podzielona w bardzo ciekawy sposób. Zamiast tradycyjnych rozdziałów mamy miesiące. Coś na podobieństwo pamiętnika, ale nie występuje tutaj narracja tylko od strony głównej bohaterki. Taka forma akurat bardzo mi odpowiadała, ponieważ mogłam jeszcze lepiej poznać Ellen, resztę bohaterów, a przy tym nie nudziłam się tylko samymi wywodami głównej osobistości. Ogólnie rzecz ujmując, Ellen to szalona, wybuchowa, potrafiąca postawić na swoim babeczka, której niesamowicie zazdrościłam pewnych cech charakteru, jakich ja nie posiadam. Ellen nie bała postawić się w pracy, czy nawet głośno powiedzieć w domu to, co leżało jej na duszy. Idealna matka i żona? To z pewnością nie nasza bohaterka. Nie znaczy to jednak, że Ellen nie kochała najbliższych. Pokazuje jak bycie matką jest trudne i wymagające. 

Jeśli tak jak Ellen jesteście mamami i żonami, to nowa książka Gill Sims na sto procent przypadnie wam do gustu. Jest tutaj mnóstwo humoru, ironii. Przy takiej pozycji literackiej można uśmiać się do łez. Sama aż popłakałam się przy czytaniu i to nie jeden raz, a z radości przy książkach płaczę bardzo rzadko. Oczywiście dzieło nie jest przepełnione tylko pozytywami, bo i na gorsze momenty też znalazło się miejsce. Sami z własnego doświadczenia wiecie, iż nie zawsze bywa pięknie i cukierkowo. Czasem trzeba trzasnąć drzwiami by rozładować atmosferę, krzyknąć głośno i stłuc talerz, czy szklankę. Najważniejsze jest jednak przyznanie się do błędu, porażki, przeprosiny, zrozumienie drugiego człowieka. Dlatego uważam, że książkę Dlaczego mamusia przeklina powinni przeczytać również faceci. Wtedy może wreszcie doszłoby do nich, że typowa kura domowa nie ma tak łatwo, że też od życia coś jej się należy. Od czasu do czasu facet może przecież zrobić zakupy, czy umyć gary!

Książka motywuje, zachęca do działania. Dzięki niej zrozumiałam, że nie wolno się poddawać, że należy walczyć o swoje i nie bać się przeciwności, które przecież muszą się w naszym życiu pojawiać. Bo czasem lepiej ponieść porażkę, by potem móc jeszcze bardziej rozkoszować się wielkimi sukcesami. 

                                                                                                         

Znalezione obrazy dla zapytania dlaczego mamusia przeklina

Tytuł: Dlaczego mamusia przeklina. Rozterki wkurzonej mamy
Autor: Gill Sims
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Oprawa: miękka
Liczba stron: 352 


Jeśli jesteś jednym z tych ludzi, którzy googlują swoje budzące trwogę objawy – poradnik „Chyba umieram” jest ci niezbędny.

Gdy przydarzy nam się jakiś mniej lub bardziej niezwykły objaw, niezidentyfikowana zmiana, albo co gorsza nagły uciążliwy ból, niemal każdy z nas otwiera internet w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: „co mi jest?”, „co mi dolega?”. Niestety najczęściej takie obsesyjne wertowanie stron internetowych kończy się widmem zbliżającej się śmierci i trudną do odpędzenia natrętną myślą: „Chyba umieram!”. 
 

Zamów w przedsprzedaży w najlepszej cenie!
http://bit.ly/chyba_umieram_empik
http://bit.ly/chyba_umieram_SK 


No dobrze: Czujesz się dziwnie, po prostu źle. Nie diagnozuj się samodzielnie w internecie! Sięgnij lepiej po tę książkę. Zanim wyczekasz się w kolejce do lekarza czy popędzisz na SOR, zajrzyj do kompletnego przewodnika „Chyba umieram. Panikować czy wyluzować? Twoje objawy i co robić dalej”. Jego autorami są dr Christopher Kelly i dr Marc Eisenber – kardiolodzy ze szpitala klinicznego przy Uniwersytecie Columbia, a przy tym lekarze z licznymi osiągnięciami. Znają się chyba na wszystkich dolegliwościach. Dzięki ich tekstom niestraszne będą ci już przypadłości zlokalizowane w głowie, brzuchu czy klatce piersiowej i największym organie człowieka, czyli na skórze. Dowiesz się także wielu mądrych rzeczy o (pozornie albo i nie) niepokojących objawach ze strony kobiecej czy męskiej anatomii i oswoisz nawet problemy łazienkowe.

„Chyba umieram” to (na szczęście!) nie podręcznik medyczny, ale utrzymana w lekkim tonie biblia hipochondryka. „Nic co ludzkie, nie jest ci obce”? Właśnie TO tu znajdziesz. A wszystko opisane rzetelnie przez specjalistów i okraszone uwalniającym od napięcia humorem. Książka jest przejrzyście ułożona: pod dziesiątkami symptomów można znaleźć rady, kiedy wyluzować, kiedy umówić się na wizytę lekarską, a kiedy czym prędzej jechać na SOR.

Ten kompletny przewodnik po objawach, napisany i skonsultowany przez ekspertów, przyda się każdemu: tobie w domu (sam zobaczysz), nawet jeśli nie jesteś obsesyjnym hipochondrykiem; twojej znajomej – może nie będzie już wydzwaniała z opowieściami o wprawiających w osłupienie symptomach dziwnej choroby; ale także koledze w pracy, który chyba zbyt często narzeka na rozmaite przypadłości. 

Premiera książki wydawnictwa Insignis już 5 czerwca!

środa, 22 maja 2019

Nalewki. Sekrety piwniczki brata Augustyna. Księga dawnych przepisów

Dziś recenzja kolejnej książki od wydawnictwa Jedność. Tym razem też coś z przetworów, tyle że z nutką alkoholu ;) Nie jestem jakąś wielką fanką nalewek, ale uważam, że w domu zawsze powinna być buteleczka takiego trunku. Niniejszy egzemplarz pozwoli mi więc w tym roku przygotować coś dla gości, ale nie tylko. Czasem ma się ochotę na kieliszeczek czegoś mocniejszego. Bo co tu dużo ukrywać, alkohol pity okazjonalnie z pewnością nie będzie dla nas szkodliwy. Ale nie o tym teraz mowa, przyjrzyjmy się bliżej książce pt. Nalewki. Sekrety piwniczki brata Augustyna


W pierwszej kolejności zachwyciłam się wyglądem książki. Przypomina mi stary zeszyt, stare dzieło z zapiskami, pochodzącymi sprzed setek lat. Jest w niej sporo ozdobników, kolorowych ilustracji, co tworzy niesamowity, wręcz tajemniczy klimat. Ma się wrażenie, iż odbiorca zagląda do książki brata Augustyna, który nota bene, jest postacią zmyśloną, lecz reprezentującą mnichów, którzy w dawnych czasach zajmowali się destylacją i aromatyzacją alkoholów. Moim zdaniem, to idealne wprowadzenie do tematyki książki.

Dalej mamy mnóstwo informacji na temat historii, aparatury i surowców służących do przygotowania wielu napoi alkoholowych. Jest więc coś o winach, likierach, wódkach, a nawet owocach w towarzystwie procentowego napoju. Wyobraźcie sobie, że książka zawiera nawet przepisy na dania z nutką alkoholu, co nieziemsko mnie zaskoczyło, ale i zaintrygowało. Jest więc w czym wybierać i co testować. Ucieszyło mnie niesamowicie odnalezienie receptury na "orzechówkę". Pamiętam, że robił ją mój dziadek, a ja przez wiele lat szukałam na nią przepisu. Teraz już wszystko wiem;)

Książka będzie też idealnym prezentem dla osoby, która wykonuje takie nalewki, szuka nowych przepisów. Receptury nie są zbyt skomplikowane, wszystko zostało napisane językiem prostym i zrozumiałym, więc nic tylko tworzyć i smakować po kilku miesiącach. 

                                                                                                   

Znalezione obrazy dla zapytania nalewki. sekrety piwniczki brata augustyna. księga dawnych przepisów

Autor: Praca zbiorowa
Wydawnictwo: Jedność
Oprawa: twarda
Liczba stron: 160 

 

poniedziałek, 20 maja 2019

Wiśniowe serce - Cathy Cassidy

Mówi się, że im człowiek starszy, tym... bardziej dziecinnieje. Nie wiem czy akurat to dopadło mnie, ale obecnie mam większą ochotę na czytanie książek dla młodszych odbiorców. Pozycje tego typu niesamowicie mnie relaksują, pozwalają zapomnieć o swoich problemach. Po całym dniu ciężkiej pracy, nie ma dla mnie nic lepszego od lekkiego, niezobowiązującego czytadła, pochłoniętego w towarzystwie aromatycznej kawy, czy owocowej herbaty. Aha! Zapomniałabym o czekoladzie, a akurat ta słodkość ma w tej książce ogromne znaczenie. Dobra, są jeszcze wiśnie na dodatek;) Czy ktoś może przejść obojętnie obok takiego duetu? 


Życie trzynastoletniej Cherry Costello zmieniło się totalnie w momencie, gdy jej tato się zakochał. W konsekwencji, dziewczynka musiała wraz z nim przenieść się do domu nad klifem w Somerset. Tam z ukochaną ojca mieszkają jeszcze jej cztery córki. Cherry będzie więc kolejną kobietą w tym szalonym gronie. Trzy dziewczyny są bardzo przyjazne w stosunku do naszej bohaterki. Niestety nie można tego powiedzieć o Honey. Najstarsza z sióstr jest przeokropna! Ciągle dokucza Cherry i nie ma nawet zamiaru jej zaakceptować. Tak samo jak nowego ojca. Honey traktuje ich jak zło, jak biedotę, która chce tylko wyciągnąć pieniądze od jej matki. Cherry nie ma więc łatwego życia, a na domiar złego, zakochuje się w chłopaku Honey. Shay, jakby mało było niespodzianek, jest bardzo zainteresowany Cherry. Co wyniknie z tego całego galimatiasu? Czy otwarcie nowego biznesu pokomplikuje dodatkowo i tak już trudną sytuację w rodzinie? Wszystkiego dowiecie się z lektury!

Jak się pewnie domyślacie, już po opisie na okładce, Wiśniowe serce to książka dla młodych dziewczyn, które są właśnie na etapie pierwszych miłości, pierwszych rozczarowań. Pewnie sami z własnego doświadczenia pamiętacie, te ukradkowe spojrzenia rzucane w stronę sympatii, te palące ze wstydu policzki, gdy coś ukochany/a do was zagadał/a. Jest co wspominać, prawda? Niemniej, Wiśniowe serce nie jest tak banalne jakby się mogło wydawać na samym początku. Oczywiście nie jest to książka dla wybrednych, dla wielbicieli poważniejszej tematyki, ale tak jak wspominałam wam na samym początku, ja bardzo lubię od czasu do czasu przysiąść sobie przy takiej pozycji literackiej. Jednocześnie lubię mądre, przemyślane historie z jakimś przesłaniem. Czy takie jest Wiśniowe serce? Z pewnością tak! 

Autorka świetnie nakreśliła problemy nastolatków, a udana narracja Cherry, wszystko dopełniła na tip top. Książka opowiada nam o dziewczynie, która po śmierci matki ciągle nie może się pozbierać. Nie ma z kim porozmawiać na tematy typowo "babskie" - tata się przecież do tego zupełnie nie nadaje. Sytuacji nie ułatwia przeprowadzka do nowego domu i poznanie nowych ludzi. Najgorsza jest właśnie Honey, która ma gdzieś dobro innych, a w szczególności pragnie zniszczyć Cherry. Kiedy Shay jest oczarowany nowo przybyłą dziewczyną, wredna siostra po prostu staje się kłębkiem nerwów i jeszcze bardziej przypomina małą zołzę ;) Powiem wam, że nie miałam bladego pojęcia jak skończy się ta historia, więc Wiśniowego serca nie mogę zaliczyć do książek przewidywalnych. 

Wiśniowe serce to pierwszy tom cyklu, a ja czekam z niecierpliwością na kolejne części. Pierwsza zaskoczyła mnie fajnymi bohaterami i mądrym podejściem do tematu - problemy nastolatka. Mam nadzieję, że autorka utrzyma wysoki poziom i już za niedługi czas, będę mogła rozsiąść się w fotelu z pachnącą nowością książką o jednej z sióstr Tanberry. Jak widać, to co przeznaczone dla nastolatków, nie zawsze musi być zabronione dla dorosłych ;) Ja jestem tego wiernym przykładem. 

                                                                                                            

Znalezione obrazy dla zapytania wiśniowe serce

Tytuł: Wiśniowe serce
Autor: Cathy Cassidy
Wydawnictwo: IUVI
Oprawa: miękka
Liczba stron: 278

IUVI

Zdrowie zaczyna się na talerzu. 200 najzdrowszych pokarmów - Jean-Marie Delecroix

Obecnie trwa moda na zdrowe odżywianie. Niestety nie każdy może się pochwalić idealnym menu. Część z nas na to nie stać, a część z nas nie wierzy w dobro płynące z odpowiedniego jadłospisu. Oczywiście każdemu z nas służy co innego, więc warto wybrać się do specjalisty i zasięgnąć porady. Jeśli jednak chociaż w stopniu minimalnym chcemy w żywieniu coś zmienić, warto sięgnąć po produkty, które wpływają pozytywnie na organizm człowieka. Co to za artykuły spożywcze? Myślę, że książka Zdrowie zaczyna się na talerzu odpowie na to trudne pytanie. Bo jeść mądrze nie znaczy drogo, czy dużo i o tym ciągle należy pamiętać. 


Publikacja zawiera opis 200 artykułów spożywczych, które każdy z nas zna doskonale, je regularnie, ale także po które sięgamy okazjonalnie. Mnie taki spis bardzo się przydał, bo z pewnością pomógł udoskonalić menu. Teraz mój jadłospis wygląda trochę lepiej, ale to przynajmniej jakiś maleńki kroczek w stronę zdrowego odżywiania. 
Książka pozwala nam skomponować swoje posiłki tak, by dostarczały organizmowi jak największych korzyści. Dlatego każdy produkt został opatrzony informacją dotyczącą jego kaloryczności, zawartości cukrów, białek, tłuszczów i węglowodanów. Dla dbających o dietę to przecież bardzo istotne wiadomości. Czasem nie spodziewamy się, że w tak maleńkim warzywie czy owocu, drzemie takie bogactwo dobroczynnych składników. 

Książka Zdrowie zaczyna się na talerzu została odpowiednio podzielona. Odszukanie konkretnych informacji nie jest więc trudne. Ja mam książkę w kuchni, położoną w widocznym miejscu. Przy jej pomocy tworzę całotygodniową listę zakupów. Teraz przynajmniej wiem co kupować, by żyć lepiej. Uwierzcie mi, nawet drobne zmiany w menu wpłyną pozytywnie na wasz nastrój. 
Uważam, że jedzenie powinno być przyjemnością, a nie tylko koniecznością i potrzebą organizmu. Książkę od wydawnictwa Jedność oczywiście gorąco wam polecam. Jest pięknie wydana, z wartościową treścią. 

                                                                                                      

zdrowie_zaczyna_sie_na_talerzu_max

Tytuł: Zdrowie zaczyna się na talerzu. 200 najzdrowszych pokarmów
Autor: Jean-Marie Delecroix
Wydawnictwo: Jedność
Oprawa: miękka
Liczba stron: 448

 

piątek, 17 maja 2019

Miód i inne produkty pszczele dla zdrowia i urody - Anastasia Zanoncelli

Zastanawialiście się kiedyś, jak wyglądałoby nasze życie bez pszczół? Ja jestem prawie przekonana, że nie istniałoby wcale. Bo w jaki sposób miałyby powstawać owoce? Jak funkcjonowałaby roślina? Bez roślin nie ma jedzenia, a bez jedzenia nie ma życia. Proste, prawda? Jednak jeśli chodzi o ochronę pszczół, sytuacja nie wygląda już tak banalnie. Pszczoły giną i my się do tego przyczyniamy. Dlatego pomagajmy im, bo z pewnością odwdzięczą się nam w dwójnasób. Dziś chciałam wam zaprezentować książkę, dzięki której odkryjecie wspaniałe właściwości produktów pochodzących z pracy pszczół.


Miód i inne produkty pszczele dla zdrowia i urody, to niewielka, niepozorna książeczka, ale z jakże bogatą zawartością. Jest dosłownie naszpikowana informacjami, bardzo ważnymi, na temat produktów pochodzących z uli.
Zacznę może od wyglądu egzemplarza, który tak jak wspominałam, na pierwszy rzut oka wygląda skromnie, bo nie ma zbyt wiele stron. Jeśli jednak przyjrzycie się książeczce nieco bliżej, dostrzeżecie ogrom przepięknych, kolorowych ilustracji wraz z mnóstwem tekstu. Tutaj każde miejsce zostało dobrze wykorzystane ;) W książce nie brakuje podkreśleń, zaznaczeń, oraz oczywiście tekstu. Wszystko zostało tak skonstruowane, bo odszukiwanie konkretnych wiadomości, nie było dla nas trudne i mało komfortowe. Bardzo lubię takie porządne podejście do tematu ;)   

Książka została napisana językiem prostym i zrozumiałym. Zero naukowego tonu za którym osobiście nie przepadam. Jeśli mam być już w stu procentach szczera, to zdradzę wam, że o miodzie wiem sporo, ponieważ mam w sadzie kilka uli i to działających prężnie. Jednak książka uzupełniła moją wiedzę z czego bardzo się cieszę. Niniejsza pozycja pozwoli nam dowiedzieć się dużo więcej na temat miodu, procesu jego powstawania, odmian, sposobu przechowywania, właściwości. Są nawet kuracje urodowe i zdrowotne z wykorzystaniem bursztynowego skarbu. Naprawdę bogaty zbiór przepisów mamy w tej niewielkiej książeczce. Co ważne, sami przygotujemy konkretny produkt, bez jakichś wymyślnych składników jako dodatków. 

Miód to nie wszystko, bo publikacja dotyczy również innych darów pszczół - propolisu, mleczka pszczelego, pyłku, wosku, a nawet jadu pszczelego. Sporo ciekawostek na ten temat poznałam, a i was zachęcam do zagłębienia się w taką tematykę. Starajmy się przede wszystkim docenić pracę pszczół i zadbać o nie jak najlepiej. Ja wiem, że zachowują się przerażająco, ale tylko w momencie, gdy są atakowane. A tak działają sobie samodzielnie i nikomu krzywdy nie robią. Ba! Są chyba najbardziej pożytecznymi owadami na kuli ziemskiej.  

                                                                                                         

 miod_max3

Autor: Anastasia Zanoncelli
Wydawnictwo: Jedność
Oprawa: miękka
Liczba stron: 64

 

Piraci Oceanu Lodowego - Frida Nilsson

Dawno nie pokazywałam wam książek dla młodzieży i starszych dzieci, więc czas nadrobić zaległości. Pozwólcie, że przedstawię wam powieść, którą znajdziecie w ofercie wydawnictwa Zakamarki. Przyznaję się bez bicia, iż niniejsza publikacja, od razu po przeglądnięciu strony wydawnictwa, wzbudziła moje zainteresowanie. No, bo kto z nas nie lubi czytać o piratach, tajemniczych wyprawach, dalekich krainach?! Nie wiem jak wy, ale ja po prostu uwielbiam. Dlatego bez chwili wahania sięgnęłam po Piratów z Oceanu Lodowego. Książka miała być dla mnie miłą odskocznią od codziennych trosk i powiem wam, że po jej przeczytaniu mogę być tylko zadowolona.


Narratorką i główną bohaterką książki, jest dziewczynka o imieniu Siri. Siri mieszka w Niebieskiej Zatoce mieszczącej się na Oceanie Lodowym. Dziewczynka ma jeszcze siostrę, Miki. Pewnego dnia siostry wybierają się na jagody do lasu. Niestety Miki zostaje porwana, a Siri wie kto za tym stoi. Tak niecnego czynu dopuścili się piraci. Nasza bohaterka postanawia uratować Miki. Wie bowiem, że porywane dzieci, są zmuszane do ciężkiej pracy, która kończy się w momencie, gdy umierają. Siri nie może tego tak zostawić! Wyrusza w niebezpieczną podróż. Czy znajdzie siostrę? Cóż, łatwo nie będzie, ponieważ piraci nie wystraszą się przecież małej dziewczynki, a Biała Głowa sieje postrach wśród ludzi - nawet dorosłych. Podczas poszukiwań, Siri poznaje między innymi kucharza Fredrika, który postanawia pomóc naszej bohaterce, bo sam ma pewien dług wobec swojego sumienia.  

 Z twórczością Fridy Nilsson spotkałam się po raz pierwszy podczas lektury Piratów z Oceanu Lodowego, więc w sumie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Książka jest skierowana w stronę dzieciaków powyżej dziewiątego roku życia, bez względu na płeć. Wyobraźcie sobie jednak, że nawet ja, "stara krowa" z największą przyjemnością, z ogromnym zaciekawieniem, poznawałam przygody Siri i to bez cienia znużenia. Historia przedstawiona przez autorkę, odpowiadała mi bezapelacyjnie, z zapałem czytałam kolejne strony, a zakończenie opowieści, wcale nie było tak oczywiste jakby się mogło wydawać na samym początku. Ot, mało wartościowa bajeczka dla dzieci - akurat! Piraci z Oceanu Lodowego, to mądra, świetnie skonstruowana powieść, którą czyta się bez jakichkolwiek problemów. Wszystko jest jasne, zrozumiałe, a jednocześnie nowe i bardzo ciekawe. 

Przygoda Siri miejscami zapiera dech w piersiach, jest bardzo niebezpieczna i wymagająca od tak małej dziewczynki pokładów ogromniej odwagi. Kiedy wydaje się, iż wszystko układa się jak należy, los znów bywa przewrotny i rzuca pod nogi naszej bohaterki "kłody", które na szczęście, ona pokonuje z ogromną siłą i uporem. Bo Siri nigdy się nie poddaje i za wszelką cenę pragnie tylko uratować swoją kochaną siostrę. Wie, że nie będzie to łatwe, gdyż Biała Głowa jest o wiele silniejszy i ma przecież obok siebie swych łotrowatych ziomków. Ona natomiast może liczyć tylko na siebie. Siri czuje się winna... Jest nawet przekonana, że na to, co się stało, ona sama miała duży wpływ. Nie mogła więc postąpić inaczej. Jeśli nie uratuje Miki, pewnie już nigdy jej nie zobaczy. 

Piraci Oceanu Lodowego to historia, która pokazuje czytelnikowi jak ważna jest wiara w siebie i w swoje możliwości. Książka uświadamia młodemu odbiorcy konieczność bycia odważnym, chętnym do pomocy. Dziesięcioletnia Siri chociaż mała wzrostem, miała piękne, bogate wnętrze. Dziewczynka ciągle kierowała się serduszkiem i rozumem, co pozwoliło jej osiągać prawdziwe sukcesy. Ona nigdy się nie poddawała i ciągle miała nadzieję na lepszy obrót sytuacji. W taki oto sposób bohaterka książki stała się prawdziwą bohaterką. Myślę, że duża część czytelników, znajdzie w Siri bratnią duszę. Bo kto z nas nie ma czasem momentów słabszych, problemów, które tylko z pozoru są nie do rozwiązania. Warto jednak wierzyć, że jutro, pojutrze może być tylko lepiej...

                                                                                                         

Znalezione obrazy dla zapytania piraci oceanu lodowego

Tytuł: Piraci Oceanu Lodowego
Autor: Frida Nilsson
Wydawnictwo: Zakamarki
Oprawa: twarda
Liczba stron: 364


http://www.zakamarki.pl/index.php/

czwartek, 16 maja 2019

Wielka księga kwiatów

Bez kwiatów nie wyobrażam sobie życia. Kwiaty goszczą w moim domu, ogrodzie i ciągle nie mam ich dosyć. Wiadomo, że od czasu do czasu zdarzają się jakieś wtopy, że jakiś egzemplarz nie dotrwa do kolejnego sezonu, ale taki to żywot ogrodnika ;) Nie zawsze wszystko się udaje i nie zawsze na wszystko mamy jakikolwiek wpływ. Zaczynając od zmiennej pogody, a na nalocie szkodników kończąc. Jednak warto mieć wtedy książkę, która pozwoli nam pomóc danej roślince w razie problemów, lub umieścić nowy gatunek w takim miejscu, gdzie będzie się czuł doskonale. Taka właśnie jest Wielka księga kwiatów od wydawnictwa Jedność - pozwoli wybrać dla kwiatów to, co najlepsze.


Książka już samą okładką niesamowicie zachęca i przykuwa uwagę. Lubię takie kolorowe pozycje literackie, które nie zawierają tylko "suchego" tekstu. Tutaj mamy dosłownie ogrom barwnych, wyrazistych fotografii, ułatwiających z pewnością identyfikację danej roślinki. 
W książce znajdziemy 210 kart botanicznych z różnorodnymi roślinkami. Sporą część znałam, ale też dużo egzemplarzy było dla mnie totalną nowością. W niniejszej publikacji zetkniecie się z roślinami, które są w ogrodach od pokoleń, które hodowały nasze babcie i mamy. Oczywiście znalazło się i miejsce dla newsów - muszę je mieć w swoim domku i ogródku!


Wielka księga kwiatów to nie tylko spis roślinek. To również mnóstwo porad dotyczących pielęgnacji i uprawy kwiatów. Jest tutaj także lista typowych problemów dręczących naszych podopiecznych, wraz z ich rozwiązaniem, są pomysły na piękne, kwiatowe kompozycje, mnóstwo ciekawostek na temat unikatowych gatunków. Pozytywnie zaskoczył mnie dodatek w postaci języka i znaczenia kwiatów, oraz ogrom tabel, wskazówek, których w tradycyjnych książkach o roślinkach szukać na próżno. Pozycja literacka od wydawnictwa Jedność, została dopracowana w najmniejszym szczególe i ogromną przyjemnością jest korzystanie z niej w każdej chwili. 

Książka wiele moich problemów z kwiatami rozwiązała, kilka egzemplarzy z jej pomocą uratowałam, więc publikacja faktycznie się sprawdza, a nie jest tylko i wyłącznie ozdobą biblioteczki. Tym też, ale głównie niesamowicie pomaga podczas pielęgnacji kwiatów, aranżacji przestrzeni przy domu itp. Dzięki niej dobierzecie sobie takie gatunki, które w waszym otoczeniu będą się czuły najlepiej. Nie ma nic gorszego od niedopasowanych warunków dla kwiatów. Jeśli o nie odpowiednio zadbacie, odwdzięczą się na sto procent!

                                                                                                        

 wielka_ksiega_kwiatow_max

Wydawnictwo: Jedność
Oprawa: zintegrowana
Liczba stron: 256

 

Zioła. Nowa encyklopedia - Paola Mancini, Barbara Polettini

Ostatnio pogoda nie nastraja nas optymistycznie i lepiej na jakiś czas zrezygnować ze spacerów. Ja chociaż mieszkam na wsi i kontakt z naturą mam jakby ułatwiony, uwielbiam się szwendać po okolicy i obserwować przyrodę. Cieszę się każdą nową roślinką w ogrodzie, każdym drzewkiem wydającym pyszne, pozbawione chemii owoce. Lubię też mieć w pobliżu kępki świeżych, prawdziwych ziół. To nie to, co kupujemy ze sklepowych półek!
Dziś chciałam wam pokazać książkę, która nieco rozjaśniła mi w umyśle, jeśli chodzi o sprawę ziół. Uwierzcie mi, w naszym otoczeniu jest ich tyle, że można dostać zawrotu głowy. Nowa encyklopedia to kompendium wiedzy o tychże roślinkach. Nie mogłam trafić na lepszą pozycję literacką. 


 Książka w głównej mierze składa się z tzw. kart botanicznych. Jest to swego rodzaju wykaz dotyczący 170 roślin popularnych w całej Europie. Część roślinek rośnie dziko, gdzieś na obrzeżach, a część jest faktycznie uprawiana i rozpowszechniona na szeroką skalę. Każdy opis danego "egzemplarza" zawiera jego pełną nazwę w języku polskim, ale także łacińskim. Dalej mamy wyczerpujące informacje na temat wyglądu, gdzie występuje, do jakiej rodziny należy, kiedy przypada zbiór rośliny, właściwości, do czego można ją użyć i w jaki sposób. Są też ciekawostki historyczne i jeśli takie występują - działania niepożądane danego okazu. Na ogromny plus zasługują przepiękne, barwne i wyraziste fotografie roślin.

Ale to jeszcze nie wszystko! Autorzy zaserwowali nam bowiem dodatkowo informację o tym jak zbierać i jak przechowywać zioła. Są nawet przepisy na nalewki, napary, odwary, oleje itp. Naprawdę, jest tego wszystkiego całe mnóstwo i myślę, że temat ziół został wyczerpany w książce w stu procentach. Bardzo lubię takie konkretne, mądrze "skonstruowane" dzieła. Czytelnik nie ma żadnych problemów ze znalezieniem konkretnych informacji. Sama książka wygląda bajecznie! Twarda, tłoczona oprawa robi tutaj niezłą robotę, chociaż nawet te delikatne zdobienia stron budują klimat... starego zeszytu, niczym z szuflady naszych babć. Zioła. Nowa encyklopedia to prawdziwy majstersztyk dla wielbicieli natury, ale i początkujących zielarzy.  


Ja często korzystam z książki... podczas nauki botaniki. Oczywiście będę również po nią sięgała podczas zbierania ziółek. W tym roku przygotuje sobie zapasy. Mam już posadzone kilka gatunków, ale zobaczymy co z tego wyjdzie. Mając w posiadaniu encyklopedię, przynajmniej będę wiedziała co szukać :) Jeśli i wy jesteście fanami dzieł tego typu, to gorąco polecam wam Zioła od wydawnictwa Jedność. 

                                                                                                        

 Znalezione obrazy dla zapytania zioła nowa encyklopedia

Autor: Paola Mancini, Barbara Polettini
Wydawnictwo: Jedność
Oprawa: twarda
Liczba stron: 384 

 

wtorek, 14 maja 2019

Oko świata - Robert Jordan

Pisałam wam kiedyś jak bardzo lubię czytać opasłe tomiska? Jeśli nie, to czynię to właśnie w tym momencie. Uwielbiam sięgać po książki, które mają ponad tysiąc stron. Wtedy mam możliwość potowarzyszyć bohaterom przez większą ilość czasu, a nie tylko przez kilka godzin. Oczywiście taka sytuacja ma miejsce tylko wtedy, gdy książka faktycznie podoba mi się od samego początku. Jeśli nie, to niestety, ale do tysiąca stron nie dobrnę w żaden sposób. Dlatego Oko świata z taką, a nie inną objętością bardzo mnie zaintrygowało. Naturalnie nie tylko dlatego...


Mat, Perrin i Rand mieszkają w odległej, właściwie znajdującej się gdzieś na końcu świata wiosce o nazwie Pole Emonda. I tak żyli sobie spokojnie, nie przeszkadzali nikomu, zupełnie niezainteresowani otaczającymi ich sprawami. A te nagle przybierają zupełnie inny, mniej przyjemny obrót. Bowiem do wioski przybywa niejaka Moraine. Tajemnicza osobistość jest członkinią zakonu kobiet, władająca Jedyną Mocą. Przynosi smutne wieści, które zmienią życie chłopców, ale nie tylko, ponieważ cała wioska też zostaje zagrożona. Zbliża się Czarny, chcący zapanować nad wszystkimi i nad wszystkim. Potwierdzeniem tych informacji, staje się atak na Pole Emonda krwiożerczych trolloków. Moraine pomaga chłopcom uciec od zagrożenia. Dlaczego? Bo uważa, że jeden z nich może pokonać Czarnego i przywrócić pokój na świecie. 

Oko świata to pierwszy tom cyklu na który składa się wiele części. Niektóre są naprawdę olbrzymie, ale nie o tym teraz mowa. Cykl fantasy stworzony przez Roberta Jordana, został porównany do tolkienowskiego Władcy Pierścieni. Pewnie już wiecie, że ubóstwiam wszystko to, co wyszło spod pióra Tolkiena i z ogromną ciekawością sięgnęłam po dzieło Jordana w nadziei, że znajdę godnego następce mistrza. Cóż, Jordan nie przebije nigdy w życiu Tolkiena, lecz stworzył również coś bardzo udanego, interesującego i oryginalnego. Naturalnie można tutaj zaobserwować pewne inspiracje, lecz nie są one totalnie zerżnięte od mistrza Tolkiena, czy innych twórców fantasy. Tego się obawiałam - że Oko świata może być mało oryginalne. Na szczęście jest inaczej. 

Bardzo spodobał mi się główny bohater, który przypomina nieco tolkienowskiego Froda, ale w niewielkim stopniu. Też musi uratować świat przed złem, walczyć z niebezpieczeństwem. Na szczęście zawsze może liczyć na pomoc przyjaciół, chociaż i oni nie wykonają za niego wszystkiego. Zauważyłam, że w książce Jordana prym wiodą kobiety. Wystarczy spojrzeć na członkinię zakonu - kobieta i to z wielką siłą, władająca do tego Aes Sedai. Miałam wrażenie, że faceci wykreowani przez autora byli zdecydowanie bardziej fajtłapowaci, mało rozgarnięci, niestanowczy, a podjęcie przez nich mądrej, szybkiej decyzji graniczyło z cudem. Cóż, u Jordana tak właśnie jest, a mi taka kombinacja wcale nie przeszkadzała. Ogólnie rzecz ujmując, bohaterowie zostali świetnie nakreśleni i wcale nie są w tej powieści "powpychani" przypadkowo. Każdy ma swoje miejsce i w Oku świata jest po prostu potrzebny. 

Akcja powieści Oko świata jest wartka, trzyma w napięciu aż do ostatniej strony. Bardzo polubiłam ten dreszczyk emocji, który czułam podczas poznawania kolejnych kartek powieści. Tutaj nie ma prawa być nudno. Dzieje się tyle, że człowiek ledwo nadąża, lecz z pewnością nie gubi się w fabule i nie czuje jakichś braków w treści, niedomówień. Oczywiście świat wykreowany przez Roberta Jordana nie jest tak bogaty jak u Tolkiena, ale też przypadł mi do gustu i mogę go zaliczyć jako niezwykle dopracowany, intrygujący i oryginalny. Coś takiego czyta się z największą przyjemnością. Z ochotą sięgnę po kolejne tomy cyklu Koło czasu i mam nadzieję, że będą równie dobre jak Oko świata.   

                                                                                                          

 Znalezione obrazy dla zapytania oko świata robert jordan

Tytuł: Oko świata
Autor: Robert Jordan
Wydawnictwo: ZYSK I S-KA
Oprawa: twarda
Liczba stron: 956 

 

piątek, 10 maja 2019

Dlaczego mamusia przeklina - już jest!

Z niecierpliwością czekałam na pojawienie się kontynuacji książki Gill Sims Dlaczego mamusia pije. Wreszcie jest - pachnąca nowością, intrygująca i pewnie tak samo zwariowana pozycja literacka pt. Dlaczego mamusia przeklina
 
Dlaczego mamusia przeklina. Rozterki wkurzonej mamy 

 Książkę możecie kupić z uroczymi dodatkami - kubek, zawieszka na drzwi.
Patronat nad nowością objęli: Chujowa Pani Domu, Lubimyczytać.pl, Radio Kolor, Demotywatory.

Ja już mam swój egzemplarz i z przyjemnością rozpocznę lekturę. I niech nikt nie waży się mi przeszkadzać :)

Syn wiedźmy - Kelly Barnhill

Korzystając z wolnych dni, zdążyłam przeczytać nową książkę od wydawnictwa Literackiego. Dzieło będzie miało swą premierę dopiero 15 maja, ale już dziś muszę was zachęcić do lektury Syna wiedźmy. Jeśli w miarę regularnie zaglądacie na mojego bloga, to doskonale wiecie, że jakiś czas temu recenzowałam Dziewczynkę, która wypiła księżyc tej samej autorki. Powieść bardzo mi się podobała, więc z chęcią zabrałam się za nowość. Gdzieś wyczytałam, że autorka planuje wydać trzy kolejne tytuły, także będzie co czytać. Jednak zanim ten moment nastąpi, skupmy się na tym, co już zostało pięknie wypuszczone na nasz rynek wydawniczy.  


Ned i Tam to bliźniaki które uwielbiają psocić, wymyślać nowe zabawy i być w ciągłym ruchu. Pewnego dnia postanawiają wybudować tratwę. Dzięki swemu nowemu wynalazkowi, chłopcy chcą wyruszyć na spotkanie przygody. Niestety na skutek nierównej walki z żywiołem Tam ginie. Od tej pory ludzie w wiosce będą nazywali Neda tym niewłaściwym. Zrozpaczona matka chłopców, która jest Wiedźmą, wszczepia duszę zmarłego syna w duszę żyjącego Neda. Od tego momentu zaczynają się kolejne problemy naszego bohatera. Ned żyje w samotności, bez bratniej duszy u boku. Wszystko to trwa do momentu, gdy ktoś za wszelką cenę próbuję wykraść magię, którą Ned chroni pod nieobecność matki. Potem rusza lawina niecodziennych wydarzeń, które skutkują tym, że chłopak musi uciekać z rodzinnego domu. Na swojej drodze, Ned spotyka dziewczynę, córkę Króla Zbójców o imieniu Aine. Ta też ma swoje rozterki i kłopoty. Aine ciągle rozmyśla nad przepowiednią matki i powoli dochodzi do wniosku, że Ned jest częścią tego proroctwa. 

Jeśli szukacie niebanalnej, baśniowej, fantastycznej, a jednocześnie mądrej i pouczającej historii, to gorąco polecam wam książkę Syn wiedźmy. Nie spodziewałam się, że niniejsza pozycja powtórzy sukces Dziewczynki. Mówię wam, zatraciłam się na całego w tej historii i co najważniejsze, mam ochotę na więcej. Każda strona nowej powieści Kelly Barnhill była dla mnie totalnym zaskoczeniem, miłą niespodzianką, ale również swego rodzaju odskocznią od codziennych trosk i problemów. Stworzony przez autorkę świat jest obłędnie niesamowity! Obraz magii zaskoczył mnie niesamowicie i jestem przekonana, że sporą grupę czytelników także.

Magia w Synu wiedźmy jawi się nam jako coś niebezpiecznego. Nie jest to magia jaką znamy z większości książek dla dzieciaków i młodzieży. Tutaj umiejętność "czarowania" mogła wprowadzić człowieka w masę kłopotów. Magią trzeba było umieć się posłużyć, mieć ogromną siłę - nie fizyczną, a czysto duchową. Wyobraźcie więc sobie, jak niebezpieczna stała się ta umiejętność w rękach chłopca, który nie potrafił powiedzieć poprawnie jednego zdania. Myślę, że takie podejście do tematów "magicznych" bardzo, ale to bardzo przekonało mnie do Syna wiedźmy. Tutaj nie ma różowej, cukierkowatej fabuły. Jest walka dobra ze złem, obraz prawdziwej przyjaźni, miłości do drugiego człowieka.

Jeśli Dziewczynka, która wypiła księżyc podbiła wasze serca, to nie powinniście się zastanawiać i sięgnąć jak najszybciej po Syna wiedźmy. To gratka dla fanów fantastyki. Ja nie potrafiłam oderwać się od tej historii nawet na minutkę. Obowiązki wzywały, lecz potem w szybkim tempie wracałam do przerwanej lektury. Uwielbiam takie lekkie, przyjemne w odbiorze książki, lecz mające w sobie nutkę magii, sens, wyrazistych bohaterów. Ach... mogłabym rozpływać się w zachwytach nad nowością od wydawnictwa Literackiego, ale nie będę przedłużała i po prostu gorąco zachęcę was do poznania niniejszej pozycji literackiej. Będziecie oczarowani!

                                                                                                        

 Znalezione obrazy dla zapytania syn wiedźmy

Tytuł: Syn wiedźmy
Autor: Kelly Barnhill
Wydawnictwo: Literackie
Oprawa: 376
Liczba stron: 

czwartek, 9 maja 2019

Nadgryzione jabłko. Steve Jobs i ja. Wspomnienia - Chrisann Brennan

Ja i biografie to dwa, zupełnie odrębne przypadki. Zazwyczaj, a właściwie zawsze, omijam książki tego typu, gdyż po prostu takie publikacje strasznie mnie nudzą i nie mogę przez nie przebrnąć do samego końca. No chyba, że dana osobistość jest dla mnie mega ważna, jest moim idolem. Wtedy biografię takiego człowieka łykam bez jakichkolwiek oporów. Tak było w przypadku tej nowości od Kompani Mediowej. Steve Jobs to zdecydowanie warta uwagi postać, którą śledziłam i podziwiałam. Bo tak charyzmatycznych, pracowitych ludzi, powinno być dużo, dużo więcej w dzisiejszych realiach. 


Bohater książki był prawdziwym tytanem pracy, który nie bał się wyzwań i ciągle stawiał sobie nowe cele. Jego ciężka praca się opłaciła, gdyż stał się prawdziwą sławą o której dziś nie da się zapomnieć. Ale czy faktycznie taki był? Czy to, co znamy tylko ze szklanych ekranów, wywiadów, było tylko przykrywką, chęcią ukrycia prawdziwej osobistości? Te sprawy chyba najbardziej mnie interesowały i dlatego sięgnęłam po Nadgryzione jabłko. Zdawałam sobie sprawę, że po przeczytaniu książki, moja sympatia do Jobsa może zniknąć. Cóż, tak się nie stało, lecz po części patrzę teraz na to wszystko nieco inaczej. Bardziej realnie, trzeźwo, bez idealizowania. Bo Steve Jobs z pewnością do ideałów nie należał.

Była żona Jobsa, nakreśla nam inny obraz męża. Śledzi jego życie przez pryzmat swojego, co w tym przypadku naprawdę robi ogromne wrażenie. Czyta się to wszystko z zapałem, ale i niedowierzaniem. Jobs taki był? Naprawdę? On, który wszystko potrafił? Którego wymyślony symbol nadgryzionego jabłka przetrwa pewnie wieki? Tak kochani, Steve Jobs też miał słabsze, gorsze dni. W codziennych relacjach raczej uchodził za trudnego i nieustępliwego. Był typem samotnika, którego rodzina i przyjaciele nie mogli zrozumieć. Nawet swoje dziecko nie traktował tak jak powinien, co bardzo mnie zasmuciło i rozczarowało. Autorka nie koloryzuje więc osoby Jobsa, a przedstawia nam go takiego, jaki był w rzeczywistości. Myślę, że nie nadążał emocjonalnie, że chociaż był geniuszem, nie potrafił trzymać na wodzy swoich emocji.

Po lekturze tej książki, postać Jobsa stała się dla mnie jeszcze ciekawsza, jeszcze bardziej intrygująca. Dziś wiem, że sięgnięcie po Nadgryzione jabłko nie było stratą czasu. Według mnie, to zupełnie inny obraz Steve'a. Myślę, iż wielu odbiorców będzie zadowolonych po lekturze. I nawet jeśli nie czytacie biografii non stop, akurat Nadgryzione jabłko mogę serdecznie polecić każdemu! 

                                                                                                   

 Znalezione obrazy dla zapytania nadgryzione jabłko. steve jobs i ja. wspomnienia

Autor: Chrisann Brennan
Wydawnictwo: Kompania Mediowa
Oprawa: miękka
Liczba stron: 328

poniedziałek, 6 maja 2019

Uniwersum Metro 2035 w Górach Sowich

Nowa powieść Roberta J. Szmidta, a zarazem pierwszy tytuł polskiego autora wydany w ramach serii Uniwersum Metro 2035 – fani międzynarodowej rewolucji zapoczątkowanej przez Dmitrija Glukhovsky’ego mogą już szykować się na 15 maja. Uwaga: Nadchodzi „Riese”!


Zamów „Uniwersum 2035. Riese” w przedsprzedaży w najlepszej cenie!
Empik: http://bit.ly/RieseEmpik
Świat Książki: http://bit.ly/RieseSK

„Riese” otwiera polski rozdział w ambitnym projekcie Uniwersum Metro 2035, gałęzi Uniwersum Metro 2033, do której należą „Otchłań” oraz „Wieża”, wcześniejsze powieści Roberta J. Szmidta, tworzące wraz z najnowszą książką niezwykłą trylogię. Bo „Riese” to też spotkanie ze starymi znajomymi, takimi jak Nauczyciel, ostatni z Pamiętających, którym dane było urodzić się przed wojną i „pamiętać” świat sprzed zagłady, czy Iskra, która usłyszy od niego: „Przed atakiem Riese było dla nas (…) taką samą legendą jak Otchłań dla mieszkańców Wolnych. Zwykłym miejskim mitem obudowanym masą niesprawdzonych pogłosek i sensacyjnych, ocierających się o absurd plotek”. 

Bohaterowie trafiają właśnie tam, do podziemnego kompleksu w Górach Sowich, i szybko okazuje się, że w Riese kryje się znacznie więcej sekretów, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać...

Warto przypomnieć, że seria Uniwersum Metro 2035 – choć ściśle związana z Uniwersum Metro 2033 – to już inna, nowa rzeczywistość. Nie ogranicza jej ani rok 2033 w umiejscowieniu akcji, ani nie zamyka bohaterów w niewielkim fragmencie świata po Apokalipsie. Dmitrij Glukhovsky pisze o swoim projekcie, że o ile Uniwersum Metro 2033 to seria „o życiu na gruzach i osuwaniu się w ciemną otchłań, z której człowiek już nigdy się nie wydostanie”, to „w Uniwersum Metro 2035 każda książka stanie się (…) fragmentem, z których wspólnie ułożymy ogromną mozaikę, epickie płótno opowiadające o ostatniej próbie ludzkości, by uratować się i zmartwychwstać”.

Warto czekać na „Riese”!

środa, 1 maja 2019

Drapieżcy - Daria Orlicz

Tym razem chciałam wam przedstawić marcową premierę od wydawnictwa Harper Collins Polska. Zauważyłam, że mam od nich sporo kryminałów, thrillerów, a książka Drapieżcy jest kolejnym egzemplarzem z tej grupy gatunkowej. Jakimś cudem nie dostrzegłam, że niniejszy tom to trzecia część cyklu Stracone dusze, ale jakoś dałam sobie radę i bez większych problemów odnalazłam się w przedstawionej tutaj historii. Oczywiście na samym początku pewne obawy były, lecz po jakimś czasie odeszły w zapomnienie. Pozostała tylko przyjemność płynąca z możliwości poznania czegoś nowego. Czy faktycznie było warto? Czy pomimo tego, że kryminały to zdecydowanie nie moja bajka, książka Drapieżcy była dla mnie interesującą formą rozrywki? O tym w dalszej części recenzji. Postaram się was nie zanudzić na śmierć. 


W domu pod lasem, zupełnie samotna, mieszka pewna dziewczyna ze znamieniem na twarzy. Reszta uznaje ją za córkę czarownicy, dziwoląga, odmieńca, którego można wyśmiewać i popychać. Pewnej nocy dziewczyna staje się ofiarą trzech drani. Nikt jej nie pomaga, bo nikogo nie interesuje los dziewczyny. Umiera w samotności, a napastnicy są przekonani, że o ich czynie nie dowie się żaden człowiek. I tak zwyrodnialcy żyją sobie w spokoju, nie martwiąc się odkryciem zbrodni. Jednak nadchodzi wreszcie kres ich bezkarności. Pod domem dziewczyny pojawia się znicz w kształcie serca, a więc ktoś odkrył co się stało. Tylko jak i kim jest ten człowiek? Sprawcy całego zamieszania są zdesperowani i nie cofną się przed niczym. Całe miasteczko żyje w strachu przed mordercami. Kto będzie następną ofiarą, czy winni wreszcie poniosą odpowiednią karę? 

Na samym początku muszę was ostrzec... Drapieżcy to kryminał dosłownie naszpikowany opisami brutalności, okrutności. Miejscami miałam spory problem z przebrnięciem przez krwawe momenty, lecz zdawałam sobie sprawę, że kryminał taki musi właśnie być. Nie wyobrażam sobie takiego gatunku literackiego bez podobnych "urozmaiceń" w treści. Kryminał musi mieć odpowiedni klimat, który w tym przypadku został odtworzony w sposób idealny. Książka Drapieżcy wstrząsa i porusza do głębi, a chyba taki był zamysł autorki. Myślę, że aktualna sytuacja na świecie, przyzwyczaiła nas do okropności. Człowiek zetknął się już z różnymi problemami, więc niniejsza pozycja literacka nie powinna nikogo zbytnio szokować. 

Daria Orlicz zafundowała czytelnikowi ostrą jazdę bez trzymanki. Drapieżcy trzymają w napięciu, aż do ostatniej strony. Nie miałam bladego pojęcia, jak zakończy się ta historia, która rusza z kopyta już od pierwszych kartek, od pierwszego spotkania z lekturą. Tytułowi drapieżcy to ludzie bez cienia godności, pragnący sławy, poklasku, pieniędzy i bycia silniejszym. Oni nie cofną się przed niczym i po trupach chcą dojść do celu. Niestety często wygrywają w starciu ze słabszymi, ale i na takich gagatków przyjdzie kolej. Wtedy to oni proszą o wybaczenie! Czy można takich ludzi usprawiedliwiać? Nie sądzę. Daria Orlicz nie boi się poruszać trudnych tematów, które są niestety często spotykane w świecie realnym. Dlatego książka Drapieżcy przypadła mi do gustu i z chęcią sięgnę po kolejne pozycje spod pióra tejże pisarki. 

                                                                                                  

Drapieżcy

Tytuł: Drapieżcy
Autor: Daria Orlicz
Wydawnictwo: Harper Collins Polska
Oprawa: miękka
Liczba stron: 304